IV.

1.2K 115 34
                                    

Betowała: MalinqAshida

~~~~

- Ich następnym celem była Water 7, wyspa słynąca ze wspaniałych cieśli. Za zdobyte na niebiańskiej wyspie pieniądze, chcieli naprawić statek - ogłosił wesoło Luffy, ponownie zajmując swoje stałe już miejsce na podłodze.

Powoli zaczynał się do niego przyzwyczajać tak bardzo, jak do rzeźby dziobowej. A to było niezłe wyróżnienie dla jakiegokolwiek miejsca.

Jego przyjaciele rozłożeni byli na swoich łóżkach i z zainteresowaniem słuchali o kolejnych przygodach tajemniczych piratów. O tym, jak odwiedzili stocznie, jak dowiedzieli się, że Merry nie można już naprawić, o ukradzionych pieniądzach, rodzinie Franky'ego. Wstrzymywali oddech, gdy doszło do rozłamu w załodze, gdy dowiedzieli się o sekretnej organizacji: CP-9, oraz podczas opowieści o Aqua Lagunie.

Monkey zakończył swoją opowieść w momencie, w którym prawie cała załoga, plus tajemniczy Sogeking, ruszyli morskim pociągiem, żeby uratować swoją przyjaciółkę. Wiedział, że zrobiło się już późno, dlatego postanowił resztę opowiedzieć następnego wieczoru.

- Pokłócili się o statek? - zapytała z niedowierzaniem Nami.

- Tak po prostu zdradził kapitana? - Zoro najwyraźniej miał nieco inne poglądy w tej sprawie.

- Ale przecież ten statek był z nimi bardzo długo... - wtrącił się nieśmiało Chopper.

- Skoro tamci powiedzieli, że nie da się go naprawić, to dalsze pływanie na nim mogło być naprawdę niebezpieczne – zauważył Franky.

- A co z panią archeolog? - zapytał Sanji.

Luffy zaśmiał się, słysząc tyle pytań.

- Co się z nimi dalej działo, opowiem dopiero jutro. Nie chcę wam nic dzisiaj zdradzać – ogłosił, uśmiechając się przy tym. Cieszyło go, że jego opowieści wywoływały tak żywe reakcje.

- A statek? - dopytywał Usopp.

- To również jutro. A dzisiaj jest już pora, żeby pójść spać – poinformował, podnosząc się i podchodząc do drzwi.

- Dobranoc. - Dotarł do niego zgrany okrzyk, więc uśmiechnął się jeszcze szerzej i odpowiedział wesoło:

- Dobranoc!

Po czym zgasił światło i opuścił pomieszczenie.

*

Luffy siedział w kuchni, jedząc kawałek mięsa, kiedy do pomieszczenia wszedł Franky. Zerknął w stronę kapitana i przywitał się swoim typowym, donośnym głosem.

- Oi, Luffy!

- Hej, Franky! Co jest? - zapytał w odpowiedzi król piratów, odkładając na chwilę posiłek z powrotem na talerz.

- Mój nowy wynalazek nie wyszedł – wyjaśnił przybitym głosem cyborg.

- Dlaczego? Nie działa?

- Właśnie działa... I to jest problem...

Chłopak pokrótce wyjaśnił, o co mu chodziło. Wymyślił automatyczną siekierę, która miała ułatwiać ścinanie drewna na ognisko, bądź na różne materiały. Postanowili ją wypróbować. Tylko, że w momencie, w którym ta zaczęła pracować, do pracowni wpadła Nami, chcąc się zapytać o coś przyjaciela. Skończyło się na tym, że fryzura nawigatorki została delikatnie skrócona, a cieśli oberwało się za tworzenie „niebezpiecznych i morderczych machin".

Bajki na DobranocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz