III.

1.2K 101 34
                                    

Betowała: MalinqAshida

~~~~

Luffy w zamyśleniu otworzył drzwi do męskiej kajuty. Dość szybko zorientował się, że nie jest sam. Już po chwili patrzył prosto w oczy Zoro, który usiłował coś schować za plecami. Próbował, bo miecze były niemalże jego wysokości i chłopak miał problem, żeby je utrzymać za sobą.

- Co robisz? - zapytał Monkey, mrugając nieco zaskoczony zachowaniem młodego szermierza.

- Ja... Nic... - Odwrócił wzrok.

- To dlaczego chowasz te katany za plecami?

Zielonowłosy speszył się nieco, uświadamiając sobie, że został przyłapany.

- Znalazłem je przypadkiem... Chciałem je tylko obejrzeć - wyjaśnił, podając broń królowi piratów. Ten zaśmiał się, kręcąc głową i odmawiając przyjęcia mieczy.

- Nie ma sprawy. Możesz je oglądać ile tylko chcesz. Są twoje.

- Moje? - Roronoa spojrzał na katany, po czym ponownie na gumiaka. - Naprawdę?

- Oczywiście. Ja nie potrafię się posługiwać bronią. - Wzruszył ramionami i sięgnął do szafki, wyciągając karty, które miał przynieść na pokład. Kilka osób miało ochotę zagrać.

- Jesteś silny, prawda? - zapytał w pewnym momencie Zoro, wciąż obserwując swojego kapitana.

- Tak. Dlaczego pytasz? - Luffy spojrzał na niego z zaciekawieniem.

- Mógłbyś pomóc mi w treningu? Chcę być silniejszy - poprosił.

- Jasne - zaśmiał się gumiak.

Ucieszył się, widząc szczęście, rozświetlające twarz Roronoy. Jego przyjaciele powoli przestawali być tak wystraszeni całą sytuacją, jak jeszcze niedawno. Sprawiało mu to ogromną ulgę.

*

- Co się działo dalej?! - Luffy czuł na sobie intensywne spojrzenia dzieciaków. Uśmiechnął się, siadając na swoim stałym już miejscu, na środku pokoju.

- Oczywiście, popłynęli, żeby odzyskać nawigatorkę! - Monkey kontynuował swoją opowieść, dochodząc do ich dopłynięcia na rodzinną wyspę Nami i ich walki z ryboludem. Skończył na tym, jak oddalali się od portu, a nawigatorka pokazała mieszkańcom ich ukradzione portfele.

- To było niesamowite! Pokonali te ryby! - Franky i Usopp poderwali się z miejsc i zaczęli imitować walkę. Reszta załogi z chęcią dołączyłaby do ich popisów, gdyby nie powstrzymał ich Luffy, który ze śmiechem kazał im się położyć.

- Naprawdę ryzykowali życie, żeby pomóc nawigatorce? - Nami spojrzała na niego wielkimi oczami. Król piratów pokiwał głową.

- Oczywiście. Przecież była ich nakama!

- I przyłączyła się do nich? Podobno nienawidziła piratów... - zorientował się Brook.

- Tak, przyłączyła się do nich.

- Dlaczego?

- Hmmm... Hej, Nami! Co o tym myślisz?

- Uch... - Dziewczyna była zaskoczona jego pytaniem, ale posłusznie zastanowiła się nad odpowiedzią. - Pewnie zorientowała się, że nie wszyscy piraci są źli. I w końcu poczuła, że jest ktoś, komu na niej zależy... Chyba w pewien sposób, już wcześniej czuła się częścią załogi... - powiedziała, nieco zaskoczona swoją własną odpowiedzią.

Bajki na DobranocWhere stories live. Discover now