Nowa odsłona stworów

481 46 3
                                    

Fantastyka to coś, co kocham, ponieważ wszystko może się wydarzyć. Jednak wraz z wiekiem, ewoluowała. I mamy to, co mamy. Kojarzycie Drakulę? Bezwzględnego wampira, który zabijał nawet dla przyjemności? A teraz co mamy? Świecący diamencik o psim serduszku. I właśnie na to chcę ponarzekać. I od razu chcę zaznaczyć, że ja naprawdę lubię książki i opowiadania, gdzie wampir jest miły. Podobają mi się i pozwalają odstresować.

Dawno temu ludzie opowiadali sobie legendy o potworach. Straszyli siebie nawzajem, starali wytłumaczyć rzeczy dla siebie niepojęte. Wszelkie stwory były po prostu straszne i przerażające. Aż nadeszła era fantastyki. Początkowo wszystko, co magiczne, było pokazane jako to złe. Bohater idzie walczyć ze złem? To tym złem w 99% była postać fantastyczna. Z czasem ludzie zaczęli nadawać stworom ludzkie cechy, uczucia, emocja, a nawet przeszłość i charakter. Może chcieli się przestać bać? Może chcieli się oswoić z myślą, że to, co straszne, może być milutkie?

I właśnie przez to, że ludzie zaczęli uczłowieczać stwory, one stawały się mniej straszne. Do pewnego momentu jeszcze było dobrze. Stworzenia zachowywały się strasznie, lecz miały motywację. Uczłowieczanie szło dalej. Istoty były w połowie ludźmi, mieli własne życie, ale poddawali się swoim instynktom.

I nadszedł czas "Zmierzchu" i podobnych. Na tej fali wszystko się zepsuło. No wszystko! Wilkołak był miłym pupilkiem, czarownica seksowną laską z mocami, a wampir ciachem do schrupania. I właśnie takie opowiadania zaczęły się pojawiać. No i coś mnie bierze, gdy je czytam! Wszędzie ta słodycz, potworki nie mają pazurów, tylko miłość, kwiatki i jednorożce. Nie mam nic przeciwko jednorożcom, ale bez przesady. Te stworzenia nie są grzeczne. Mają swoje instynkty, swoją naturę, którą dość często autorzy zmieniają do natury salonowego pieska.

Ale nie mogę zapomnieć, że chwile „słabości" oni mają. Coś w stylu „warknę na kogoś, albo ugryzę, bo jestem wielkim złym wilkiem", czy coś podobnego. Taki przykład. Przez całe opowiadanie wampir pije krew z worka, jest delikatny w obyciu jak pupka niemowlaka, a każdy się go boi, bo jest wampirem. Jedynymi oznakami jego natury są powarkiwania i gryzienie swojej ukochanej, zazwyczaj podczas seksu. W takich chwilach bohaterki są idiotkami, skoro się go boją, bo facet ewidentnie nie ma jaj. Albo wilkołak! Przez całe opowiadanie nie miał problemów z utrzymaniem swojego wilka w ryzach, jest milusi, ale każdy się go boi, bo jest wilkołakiem. Tylko dlaczego? Bo może ugryźć? Każdy normalny pies może ogryźć, a przecież nie każdy boi się yorków!

Całą ta wypowiedź jest chaotyczna, bo kompletnie nie mam pojęcia, jak pokazać swój bulwers na temat słodkich potworów, które są straszne, bo należą do innej rasy. No i przez świecące wampiry. W sumie chodzi o to, że...

DAJCIE POTWOROM WIĘCEJ STRASZNOŚCI, WIĘCEJ PRZEMOCY I WIĘCEJ CHARAKTERU! NIE RÓBCIE Z NICH KLUSEK!

I niech moc ziemniaka z wami będzie.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 30, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Numer 15.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz