III.

293 31 2
                                    

Po dość dziwnym spotkaniu z doktorem Watsonem, Izabella wybrała się na umówione spotkanie z koleżanką. Ubrała się wyjątkowo w białą bluzkę z kołnierzykiem. Zastanawiała się chwilę nad zabraniem ze sobą czegoś ciepłego.

Pogoda płata tu figle, pomyślała, narzucając na siebie czarny płaszcz.

Wychodząc z mieszkania wpadła na wysokiego mężczyznę z czarną parasolką. Nieznajomy uśmiechnął się szeroko, przytrzymując ją, żeby nie upadła po zderzeniu z nim.

- Dzień dobry Izabello - przywitał się.

- Dzień dobry, yyy... - nie przypominała sobie, żeby poznała tego mężczyznę, a on znał jej imię. - Kim pan jest?

- Oczywiście, przepraszam, gdzie się podziały moje maniery - zaśmiał się nieznajomy. - Nazywam się Mycroft Holmes, jestem starszym bratem Sherlocka.

- Miło mi pana poznać - Izabella szybko otrząsła się z szoku i podała mu dłoń.

- Mycrofcie - odezwał się głos, dochodzący zza pleców starszego z Holmesów. - Izabella najwyraźniej się spieszy, pozwól jej przejść - głos należał do Sherlocka.

- Oczywiście - odparł Mycroft z uśmiechem, po czym przepuścił ją w drzwiach. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego na odchodne i ruszyła przed siebie.

Co za dziwna rodzina, stwierdziła w myślach.

Sherlock wszedł do domu za Mycroftem.

- Mógłbyś uprzedzać o swoich wizytach i nie straszyć przy tym mojej współlokatorki - skarcił Mycrofta, gdy weszli do salonu.

- Bardzo urocza dziewczyna - stwierdził starszy Holmes.

- Trzymaj się od niej z daleka - Sherlock przyjął lodowaty wyraz twarzy. - Czego chcesz?

- Chciałem się tylko dowiedzieć, jak Ci się mieszka z nową współlokatorką. Dowiedziałeś się czegoś o niej?

- Nie - odparł krótko Sherlock.

- To niedobrze. Nieznajomi są niebezpieczni. Pozwól że sam się tym zajmę.

- Trzymaj... się... od... niej... z daleka - odparł detektyw przez zaciśnięte zęby. Jego starszy brat powoli zaczynał podnosić mu ciśnienie, lecz mimo to nie chciał dać tego po sobie już bardziej poznać. Wystarczy, że zacisnął już pięści i zęby.

Mycroft w tym czasie wycofał się pod drzwi z triumfalnym uśmiechem.

- Nie będę Ci już przeszkadzał, braciszku - odparł z nadal widocznym uśmiechem. - Uważaj jednak na nią, ostrzegam Cię. A i jeszcze jedno. Nasz przyjaciel wrócił do Londynu. Widziano go na lotnisku dziś rano. Okulary przeciwsłoneczne nie dały mu dostatecznej anonimowości. A może wcale jej nie chciał?

Mycroft wyszedł z salonu. Sherlock stał cały czas w tym samym miejscu, bijąc się z myślami.

Czyli to jednak prawda.
Moriarty żyje.
To już pewne.

Od ostatniej wiadomości od Jima Moriarty'ego minęły 3 miesiące. Sherlock był pewny, że od razu po feralnym wtargnięciu przez geniusza zbrodnii na wszystkie ekrany w Londynie, stanie się coś złego. Jednak było inaczej. Detektyw rozwiązał w tym czasie  siedem zagadek, lecz jego myśli cały czas uciekały do Moriarty'ego.

Sherlock sięgnął po skrzypce. Muzyka zawsze go uspokaja. A w tym momencie potrzebował tego najbardziej.

Po skończonym spotkaniu z koleżanką ze studiów, Izabella szła przez park z rękoma w kieszeniach płaszcza. Pogoda w Londynie jak zawsze była wietrzna i zanosiło się na deszcz. Dziewczyna jak najszybciej chciała znaleźć się w domu przy ciepłej herbacie. Na około niej było pusto, każdy chciał uciec przed kroplami spadajacymi z nieba.

Nagle telefon w jej kieszeni zawibrował, sygnalizując przychodzący sms. Wyjęła go szybkim ruchem, aby sprawdzić od kogo jest wiadomość. Niewiele osób miało jej numer, może dlatego że miała niewielu znajomych. Tak było po prostu lepiej. Lecz tym razem numer był jej nieznany.

Witaj. Jak Ci się mieszka z naszym słodkim detektywem? Będę się odzywał częściej.
M.

Izabella patrzyła na ekran smartphone'a z przerażeniem. Kto miał jej numer telefonu i na dodatek wiedział gdzie mieszka? A raczej z kim mieszka.

Dziewczyna puściła się biegiem na Baker Street. Deszcz padał już dość mocno, więc jej bieg nie wzbudzał podejrzeń wśród przechodniów. Chciała jak najszybciej znaleźć się w domu i pokazać wiadomość Sherlockowi. Miała dość wrażeń jak na dzisiejszy dzień.

Rudowłosa wpadła jak burza do mieszkania. Nawet pani Hudson wychyliła głowę ze swojego pokoju na dole, aby zobaczyć co się dzieje. Sherlock siedział akurat w swoim fotelu, przeglądając dzisiejszą gazetę. Gdy dziewczyna przekroczyła próg, podniósł głowę znad czytanych wiadomości. Była cała mokra.

Zapewne od deszczu.

I przerażona.

- Coś się stało? - zapytał, wstając z fotela i marszcząc przy tym brwi.

- Dostałam dziwnego sms-a - powiedziała, podając mu komórkę. - Sam przeczytaj.

Sherlock spojrzał na wiadomość. Była krótka. Przeczytał treść - raz, drugi, trzeci.

Uniósł wzrok na dziewczynę.

- Moriarty. 

_________________________

Dobry wieczór :)
Jako że siedzę w domu od trzech dni z gorączką, rozdział pojawił się szybciej. Jest to chyba jedyny plus mojej choroby :(
Ale nie przyzwyczajajcie się. Jak wrócę do szkoły czeka mnie masa zaległości i nauki na bieżąco. Oczywiście na razie tak mówię, czy do tego dojdzie to nie wiadomo haha :D
Oprócz wszystkich opowiadań o Sherlocku, wzięłam się też za czytanie innych, typu Star Wars, Dramione, czy moje ukochane Game of Thrones. Chyba sama moja nazwa użytkownika wskazuje, jak bardzo to kocham <3
Także gdybym zaginęła na parę dni, to znaczy że je czytam i rozdział mojego opowiadania trochę się opóźni :)
Wreszcie się coś dzieje! Mam nadzieję, że akcja nabierze jeszcze większego tępa i spodoba się Wam ten i kolejne rozdziały.
Nie będę się już chyba rozpisywać. Dziękuję za gwiazdki i komentarze :)
Miłej lektury i dobranoc :)

P.S. Wiem, że ten rozdział jest trochę krótszy. Nie chodzi tu o brak pomysłu na ciąg dalszy. Po prostu to był idealny moment, aby go zakończyć ;)





Największa zagadka Sherlock'a Holmes'a [CHWILOWO ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now