II.

308 29 13
                                    

Izabella obudziła się wcześnie rano. Był poniedziałek, miała rozpocząć dziś kolejny rok na studiach. Studiowanie medycyny to ciężki kierunek, ale lubiła go bardzo. Sprawiało jej to wiele przyjemności, poza tym zawsze chciała pomagać ludziom. Gdy była mała, zamiast bawić się lalkami Barbie, zamęczała rodziców zabawą w doktora. Miała nawet zabawkowy stetoskop, który dostała na gwiazdkę od jej kochanej babci.

Dziewczyna weszła zaspana do kuchni w samej piżamie, czochrając splątane włosy na głowie i ziewając przy tym.

- Dzień dobry - głos Sherlocka wyrwał ją z jeszcze sennych myśli.

- Dzień dobry - odpowiedziała rudowłosa z zaskoczeniem. Mieszkała tu już tydzień, a praktycznie nie widziała detektywa w domu. Prowadził ponoć sprawę genialnego morderstwa, która pochłaniała całą jego uwagę.

Dziewczyna zmieszała się trochę, bo stała przed mężczyzną w samej piżamie. Szybko usiadła na krześle. Nie umknęło to oczywiście uwadze Holmesa.

- Zrobiłem Ci herbatę - powiedział nagle Sherlock. Nie miał w zwyczaju robić tak miłych rzeczy obcym osobom, ale koniecznie chciał zobaczyć reakcje dziewczyny, która mogłaby zdradzić coś nie coś o jej osobie. Jej twarz wyrażała lekkie zdziwienie na słowa detektywa, bo wiedziała że takie czyny nie leżą mu w zwyczaju. Lecz po sekundzie z powrotem przybrała normalny wyraz. Sherlock przeklnął w myślach.

Dlaczego ona jest taką zagadką?

- Dziękuję bardzo - odpowiedziała grzecznie Izabella z pięknym, szerokim uśmiecham na ustach.

Co za uśmiech!
Nie.
Stop.
Opanuj się.
Musisz się coś o niej dowiedzieć.

Detektyw patrzył cały czas na dziewczynę, która teraz piła powoli herbatę, trzymając kubek oplecionymi dłońmi.

- Nic nie jesz? - zapytał.

- Nie jadam śniadań na ogół, jem dopiero na uczelnii.

O, jest szansa!

- Co studiujesz? - zapytał szybko Sherlock.

- Medycynę - odpowiedziała krótko, dopijając herbatę. Wstała od stołu, który swoją drogą przypominał bardziej laboratorium. - Dziękuję jeszcze raz za herbatę - powiedziała z lekkim uśmiechem, po czym wyszła z kuchni.

Sherlock westchnął.

Czemu tak trudno się czegoś o niej dowiedzieć?
Dość mało mówi.

Mężczyzna westchnął ponownie wstając od stołu i kierując się do salonu po skrzypce. To było to, uwielbiał je, kochał na nich grać. Tak było mu lepiej skupić się na rozwiązywaniu zagadek. Teraz jedną z nich była dziewczyna, schodząca właśnie po schodach i kierująca się do drzwi wyjściowych.

Izabella wyszła z mieszkania. Nawet tutaj słychać było grę Sherlocka na skrzypcach. Złapała szybko taksówkę i pojechała na uczelnię. Kiedy szła po schodach kierujących do budynku, złapał ją lekki stres. W końcu to nowa uczelnia i nowi ludzie. Nienawidziła poznawać nowych osób. Miała wrażenie, że wszyscy się sztucznie do siebie uśmiechają. Uważała, że dwulicowiść i fałszywość to choroby XXI wieku i że nie warto ufać ludziom w dzisiejszych czasach. Dlatego była typem samotnika. Umiała doskonale ukrywać swoje uczucia, dzięki czemu trudno było ją "rozgryźć". Opanowała tę sztukę do perfekcji, czytając wiele książek o tematyce psychologicznej.

Jak się okazało, na uczelnii wcale nie było tak źle. Spotkała koleżankę ze wcześniejszej szkoły, dzięki czemu miała z kim rozmawiać. Umówiła się z nią na kawę po południu, w pobliskiej kawiarnii. Do tego czasu miała jeszcze wiele godzin, dlatego postanowiła wrócić do mieszkania i chwilę odpocząć.

Wracając do domu, zastała w progu panią Hudson.

- Dzień dobry pani Hudson, pomóc pani? - przywitała starszą kobietę, niosącą cztery siatki zakupów.

- Dzień dobry kochanie - uśmiechnęła się kobieta. - O tak, poproszę. Sherlock nigdy nie chodzi na zakupy, John też tego nie robił, gdy tu mieszkał. Zawsze robiłam je sama, a jak widzisz, nie jestem już pierwszej młodości. Zawsze im powtarzałam, że nie jestem ich gosposią, ale chyba nasz Sherlock nadal mnie tak traktuje - rozgadala się pani Hudson.

Dziewczyna pomogła jej rozpakować zakupy, po czym poszła na górę. Oczywiście była sama, detektyw musiał gdzieś pójść, zapewne w sprawie arcyważnego morderstwa.
Usiadła na fotelu, który wcześniej należał do doktora Watsona i zaczęła czytać książkę.

Minęło około pół godziny, gdy do mieszkania wpadł zdyszany John.

- Sherlock! Sher... - doktor zatrzymał się w pół słowa i spojrzał na fotel, w którym siedziała rudowłosa dziewczyna.

- Dzień dobry, mam na imię Izabella i jestem nową wspólokatorką Sherlocka - dziewczyna wstała i przedstawiła się grzecznie, po czym wyciągnęła rękę do Johna.

Mężczyzna uścisnął ją pewnie.

- John, John Watson, przyjaciel Sherlocka - odpowiedział mężczyzna. - Sherlock mówił mi o Tobie.

Dziewczyna trochę zdziwiła się na te słowa.

- Nie wiesz może gdzie się podział? Mam do niego pilną sprawę - doktor popatrzył w oczy dziewczyny. Miały odcień głębokiej zieleni i były przepiękne. Holmes miał rację, trudno było odwrócić od nich wzrok.

Oczywiście John wiedział wszystko o dziewczynie. Detektyw zdąrzył powiedzieć to i owo swojemu przyjacielowi. Początkowo trudno mu było przyznać się, że nie może jej rozszyfrować, że ma w sobie coś dziwnego, coś innego i oryginalnego. John śmiał się z Sherlocka, że to niemożliwe żeby nie umiał nic powiedzieć o nowo poznanej dziewczynie. Stwierdził, że tylko raz się to Sherlockowi zdarzyło, gdy poznał Irene Adler i że to może oznaczać tylko jedno - że Sherlock się zakochał, na co detektyw oczywiście się obraził.

Jednak teraz musiał przyznać mu rację. Izabella była inna.

- Nie mam pojęcia, niedawno wróciłam z uczelnii i nie zastałam go w mieszkaniu - odpowiedziała dziewczyna.

Doktor spuścił wzrok z jej hipnotyzujących oczu.

- Dziękuję Ci w takim razie. Bardzo mi było miło Cię poznać - odpowiedział.

- Mi również - uśmiechnęła się dziewczyna.

Ten uśmiech! I te oczy. Sherlock miał rację...

- Do zobaczenia w takim razie - odparł zmieszany Watson i skierował się do drzwi.

- Do zobaczenia - zawołała za nim dziewczyna, ale mężczyzna był już na schodach i jej nie usłyszał.

_________________________

Witam ponownie :)
Na wstępie chciałabym przeprosić za poślizg, ale na koniec wakacji miałam tyle rzeczy do zrobienia, że trudno było mi znaleźć czas na pisanie. Jestem teraz w klasie maturalnej i do tego właśnie zabieram się za robienie prawa jazdy, więc trudno mi będzie dodawać rozdziały w regularnych odstępach czasu, za co od razu chciałabym przeprosić :(
Rozdział uważam że jest taki sobie, ponieważ akcja nadal się rozkręca. Ale mam nadzieję, że Was nie znudzi.
Chciałabym podziękować bardzo serdecznie za komentarze! Jest mi tak strasznie miło, że nie umiecie sobie tego wyobrazić <3
Oczywiście dziękuję też za gwiazdki i liczę, że będzie ich więcej jeśli tylko moje opowiadanie Wam się spodoba :)
Lecę spać, bo jutro szkoła :(
Dajcie znać, jak u Was początek roku. Też chodzicie załamani?
Do zobaczenia i życzę wszystkim powodzenia w szkole :)

Największa zagadka Sherlock'a Holmes'a [CHWILOWO ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz