Rozdział XXII

2K 157 18
                                    

Cała ta sytuacja zaczęła mnie przytłaczać, czułam się winna. Wszystko co mnie otaczało zdawało  się mówić, że gdyby mnie nie było, nic by się nie stało. W mojej głowie był mętlik, siedząc nad brzegiem morza, próbowałam pokładać sobie myśli.
Fale muskały moje bose stopy a wschodzące słońce, delikatnie oświetlało moją twarz, na której, wciąż było widać ślady łez. Zapatrzona w horyzont nawet nie nie zauważyłam jak ktoś mnie przytulił i zaczął głaskać po głowie. Powoli obróciłam się tak by widzieć kto do mnie przyszedł. Ku mojemu zdziwieniu nie był to ani Mike, ani Nico, po mojej prawej stronie siedział, Luke. Nie odzywaliśmy się do siebie, trwaliśmy w ciszy, która mimo wszytko, nie była niekomfortowa. Nie potrzebowaliśmy słów, by wiedzić co w tej chwili każde z nas chciałoby powiedzieć. Szum morza i dźwięk fal rozbijających się o brzeg, koiła zmysły i sprawiały, że ta krótka chwila mogłaby trwać w nieskończoność. Nagle nasz błogi spokój przerwał gwałtowny wiatr, dookoła nas zebrały się kłęby dymu a w nich zaczęły pojawiać się ludzkie sylwetki.
- Leilo, Luke'u, przez was, ostatnio narobiło się dużego zamieszania. - powiedział mężczyzna donośnym głosem.
- Luke? - kolejna postać odezwała się niepewnie - Musisz... Ach, to takie straszne, jestem beznadziejnym ojcem.

I po tych słowach kłęby dymu opadły, okazało się, że otaczali nas bogowie. Hermes przestępował z nogi na nogę i posyłał nam smutne spojrzenie, zaraz obok niego stała, prawdopodobnie, Atena ze swym chłodnym wzrokiem, dalej było kilka innych bogów, do których nie przywiązałam większej uwagi.

- Leilo - rozległ się głos Zeusa - dobrze wiesz, że to co zrobiłaś jest niedopuszczalne. Złamałaś prawa życia i śmierci ożywiając Luke'a, zakłóciłaś harmonię i równowagę miedzy światami.

- Tak wiem, ale nie zrobiłam tego specjalnie... To jakoś samo wyszło. - mruknęłam.

- Przykro mi, jednak to Cię nie usprawiedliwia. Luke musi wrócić tam, skąd przyszedł. - powiedziała uroczyście Atena.

- Róbcie co macie robić i mnie zostawcie - westchnęłam zamykając oczy.

Po chwili poczułam jak w okół mnie wszystko zaczyna wirować. Moje włosy zaczął targać wiatr a w uszach słyszałam głośny szum morza. Kiedy wszystko ucichło stałam jeszcze chwilę w bezruchu, po czym otworzyłam oczy. Ku mojemu zdziwieniu naprzeciwko mnie stał Luke, żywy i jak najbardziej prawdziwy.

______________________________

Tak jest mi głupio, pozwalam się zabić. Mam nadzieję, że nie zwaliłam tego tak bardzo jak mi się wydaje. Wrócę tu, obiecuję...

Ulubienica Bogów[ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz