"Dramione - niechciany obrońca" rozdział 13

3.2K 106 13
                                    

- Jestem już, mój Panie - powiedział Draco, kłaniając się Vodemortowi w pas tuż po wejściu do sali narad, w której to z zasady osądzani byli winowajcy. Czarny Pan zasiadał na wysokim rzeźbionym w mahoniu tronie. Jego długie palce obracały powoli cisową różdżkę spoczywającą mu na kolanach. Zdobył ją niedługo po Drugiej Bitwie o Hogwart. Czerwone oczy węża uważnie śledziły każdy, nawet najmniejszy ruch przybyłego blondyna.
- Usiądź, Draconie - powiedział cicho. Ślizgon wyprostował się i zajął miejsce obok Notta.
- Co się dzieje? - natychmiast zagadnął przyjaciela.
- Podobno chce nam coś ważnego przekazać... Coś, co tyczy się szpiega. Tylko nie mam bladego pojęcia, czy to obejmuje nas wszystkich, czy tylko tego nieznanego nam jeszcze kretyna, który nas zdradził - odparł równie cicho Teodor. Blondyn skinął mu niemal niezauważalnie głową.
- Czas pokaże...
- Moi drodzy - zaczął niespiesznie Voldemort, podnosząc się ze swego siedziska. - Z wielką przykrością dowiedziałem się pewnej informacji o jednym z was... Otóż poinformowano mnie, że w naszych szeregach znajduje się szpieg, działający na rzecz pana Pottera - rozejrzał się po zebranych w pomieszczeniu Śmierciożercach, a wszyscy oni mieli wrażenie, że zagląda im przy tym do dusz. Nie było to miłe wrażenie. A tymczasem on kontynuował. - Tak, zostaliśmy zdradzeni i to przez kogoś, kto sądziłem, że nie jest zdolny tego zrobić z dwóch prostych powodów... a może z trzech... Po pierwsze zawsze był mi wiernym towarzyszem, po drugie jest na tyle głupi, że przez myśl, jak sądziłem, nie przeszłaby mu zdrada, a po trzecie z całego plugawego serca nienawidzi Potter'a i tej jego żałosnej bandy! - Znów omiótł zawistnym spojrzeniem zgromadzenie. Draco, choć najchętniej uciekłby stąd jak najszybciej, starał się dzielnie wytrzymać kpiące spojrzenie Czarnego Pana. Jednocześnie ze wszystkich sił osłaniał swój umysł przed tym popieprzonym czarnoksiężnikiem. W końcu wcale nie był tak zły z oklumencji! - Zastanawiacie się zapewne, kto tak bardzo się zhańbił, co? - zadrwił jeszcze Riddle. W następnej chwili w jego dłoni błysnęła wypolerowana różdżka, którą machnął krótko, celując w starego Goyle'a. W powietrzu poniósł się najpierw cichy syk „Cruciatus", a następnie huk walącego się na ziemię ciała i agoniczny wrzask torturowanego mężczyzny.
Draco wytrzeszczył w zdumieniu oczy na miotającego się po podłodze ojca swego najbliższego przyjaciela. Nie miał pojęcia, że on był szpiegiem Zakonu Feniksa! Zmusił się, by przywołać na twarz alabastrowego koloru coś na kształt pogardy dla tak nisko upadłego Śmierciożercy, a prawda była taka, że było mu go najzwyklej szkoda. Podejrzewał, że człowiek ten długo już nie pożyje. Nie miał pojęcia, jak po czymś takim spojrzy przyjacielowi w oczy. Czy w ogóle mu spojrzy, bo podejrzewał, że i młody Goyle może zostać zaraz również skazany na śmierć. Z trudem przysłuchiwał się wrzaskom bólu, które odbijały się od wysokiej powały pomieszczenia, zwielokrotniając się i przynosząc jeszcze gorszy efekt.
- To, moi drodzy, jest przedsmak tego, co jeszcze go czeka - powiedział w końcu Voldemort, cofając zaklęcie. Mężczyzna zwinął się w kłębek na podłodze. Z jego ust sączyła się strużka krwi. Najwyraźniej przygryzł sobie wargę. - Uważam, że jego syn, Gregory Goyle współwinny jest dokonanego czynu, bowiem nie przypuszczam, by ten przymuł pracował sam!
Szmer niedowierzania poniósł się wkoło. Draco wytrzeszczył oczy, widząc, że jego przyjaciel najpewniej zaraz zemdleje z przerażenia.
- Nigdy nie pomyślałbym, że oni mogliby być szpiegami - szepnął przerażony Nott, gdy wyniesiono już martwe ciała dwóch Śmierciożerów.
- Nikt z nas nie miał o tym pojęcia - głos Voldemorta zmaterializował się tuż za ich plecami, tak, że oboje aż podskoczyli. - Nikt, oprócz mojego szpiega w Zakonie. I powiem wam, panowie, że nie spodziewałbym się po tym szmatławcu tak pożytecznych informacji.
- Panie mój, wybacz, że ośmielę się zadać ci to pytanie, ale jesteśmy tak wstrząśnięci tymi zasłyszanymi informacjami, że proszę, powiedz, kto jest twoim łącznikiem w drużynie Potter'a? - Draco zdecydował się na szaleńczy krok. Miał nadzieję, że dzięki tym informacjom sam kiedyś złapie tego kretyna, kimkolwiek by on nie był.
- Tego jeszcze nie mogę zdradzić - odparł przebiegle Czarny Pan. - Na tym chciałbym zakończyć to zebranie. Pamiętajcie, przyjaciele, to byli zdrajcy, a my zdrajców nie tolerujemy. Możecie odejść... Chociaż, jeszcze nie. Została jeszcze tylko jedna sprawa... CRUCIO!!!

Dramione - Niechciany Obrońca [Zakończone/Poprawione]Where stories live. Discover now