8.Kolacja

1.3K 79 41
                                    

Wróciłam do domu i bezsilnie opadłam na naszą dużą ,wygodną kanapę . Było ok 13 . Położyłam głowę na poduszce. Chwilę zastanawiałam się nad tym co się przed chwilą stało i na co się zgodziłam ...potem rozmyślałam nad sensem mojej egzystencji . Nawet się nie obejrzałam , a już słyszałam otwierające się  drzwi .
- Już jestem kochanie ! - usłyszałam męski głos dochodzący z przedpokoju . Z niepokojem zerwałam się z kanapy . 18 ? Już ? Czy ja spałam 5 godzin ?!
- Hej ... - odrzekłam jakby nigdy nic.
- Porywam cię . - ciemnowłosy podszedł i mnie pocałował .
- Gdzie ...? - dalej byłam oszołomiona.
- Do restauracji . Na kolacje.
- O jakiej okazji zapomniałam ?
- O niczym nie zapomniałaś ! - roześmiał się.- To co już nie można swojej dziewczyny zabrać na kolację ?
- Można ... dostałeś awans ?- zapytałam nie dowierzając .
- Nie głuptasie ! Po prostu chcę cię zabrać na kolację . - staliśmy jak głupi na środku salonu . Ja ledwo przytomna w pogniecionej koszuli i roztrzepanych włosach , on zaś w garniturze i płaszczu.
- Wiesz ... tak dawno nie wychodziliśmy tak nagle do restauracji .
- Dobra dobra ! Koniec gadania ! Leć się przebieraj i lecimy !
- Tak ! - odparłam jak wyrwana z transu . Szybko pobiegłam do sypialnie , założyłam czerwoną sukienkę z dużym dekoltem wyciętym w serek , na grube ramiączka , z tyłu tyłu była dłuższa , a z przodu sięgała mi przed udo, całość dopełniał świecący materiał . Szybko przeczesałam włosy , poprawiłam usta i założyłam czarne szpilki .
- Gotowa !
- Wow ... Mari ... wyglądasz prześlicznie ! - odrzekł Alex gdy tylko wychyliłam się z za rogu .
- Idziemy ? - zapytałam zniecierpliwioba .- Ile mam na ciebie czekać !? - on tylko wybuchnął śmiechem . Wzięłam tylko czarny płaszcz i wyszłam z mieszaknia . Choć była już wiosna dni były zaskakująco chłodne , a dni wręcz lodowate .
- Taxi już czeka ! - oznajmił gdy wyszliśmy z apartamentowca .
- Tak tak! - odparłam tylko i oboje pokierowaliśmy się w stronę czarnego mercedesa .

Po chwili uciążliwej jazdy znaleźliśmy się przy naszej ulubionej , wykwintnej restauracji.
Zajęliśmy miejsca ... co bardzo mnie zaskoczyło  na stoliku stała karteczka z rezerwacją na nazwisko Burton ... czyli na Alexa ...czyli on wiedział tylko mi nie powiedział ... nic nie rozumiem ...

Oboje zamówiliśmy przystawki i dania główne .Wieczór był wspaniały ,rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym , zjedliśmy pyszne jedzenie po czym przyszła pora na deser ...
- Co bierzemy Marinette ?
- Mmmm... ja poproszę sernik.
- Ja też .- zawtórował mi .
- Świetny wybór . - powiedziała tylko kelnerka i oddaliła się .
- No to jak zostaliśmy sami to ...- odparł prawnik wyciągając coś z kieszeni swojej granatowej marynarki . Potem ukląkł na jedno kolano .- Marinette Dupain-Cheng... czy zachiałabyś zostać Marinette Dupain-Cheng-Burton ? - wydukał  nieśmiało wyciągając tylko rękę z otwartym pudełeczkiem , jak się pewnie dosmyślacie , w nim ukryty był złoty pierścionek z wielkim brylantem . Z oszołomienia wstałam i zasłoniłam otwarte do granic możliwości usta swoimi zadbanymi dłońmi .
- Nie chcę być Dupain-Cheng-Burton...- wyksztusiłam wreszcie ,a na twarzy chłopaka zawidniał strach i niepokój. -  Chcę być po prostu Marinette Burton ! - wykrzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję .
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę !- wybuchnął radadością .

Tej nocy bardzo długo oboje nie zasnęliśmy . W środę rano uznałam że muszę wszystkich powiadomić . Zaczynając od rodziców i Alyi ... a kończąc na ... no właśnie ... wybrałam Adriena ... w końcu chyba się przyjaźnimy ? Tak ?
Zadzwoniłam raz .. drugi... trzeci .. i za każdym razem włączyła się poczta ... co się z nim dzieje ?

Miraculum: Pamiętasz mnie ? ✔zakończone✔Where stories live. Discover now