24. Friendzone?

1.1K 96 13
                                    

Niall jest w mieście od trzech dni, a wciąż nie porozmawialiśmy o tym, co ostatnio między nami zachodzi. Oboje doskonale wiemy, że powinniśmy jasno ustalić, jakie są nasze relacje, ale żadnemu z nas nie spieszy się do tej rozmowy.

Aż do teraz.

Teraz siedzimy oboje, na tarasie mieszkaniu, które wykupił w jednym z apartamentowców położonych przy samym oceanie z pięknym widokiem na wodę. Między nami panuje dziwna cisza, od czasu kiedy Niall zaledwie parę chwil temu zadał zasadznicze pytanie.

- Co między nami jest?

Od tej pory oboje wgapiamy się przed siebie, w widok za murami budynku, huśtając się na bujanej ławce. Wiem, że muszę odpowiedzieć, ale kompletnie nie wiem, co.

- Niall... - zaczynam, ale szybko milknę, nie wiedząc co powiedzieć.

- Wybacz, nie potrzebnie zaczynałem temat. - Uśmiecha się i macha ręką, bagatelizując sprawę. - Piwa? - Wstaje i chce odejść, ale moja dłoń zaciska się wokół jego nadgarstka.

- Nie, dobrze, że zacząłeś. Musimy w końcu jakoś się określić, tylko... - Biorę głęboki wdech, a potem głośno wypuszczam powietrze. - Tylko ja zupełnie nie wiem, jak to określić. - Milknę, licząc, że on coś powie. Ale on cierpliwie się we mnie wpatruje. - Nie zrozum mnie źle, Niall. Dobrze się z tobą czuję, jesteś cudownym facetem, wspaniałym przyjacielem...

- Czuję, że utknę we friendzone - śmieje się ponuro, a mnie to ściska w żołądku.

- Ja nie chcę się jeszcze pakować w żaden związek - mówię trochę ciszej. - Zrozum, przejechałam się ostatnio i nie chcę teraz znowu żadnych zobowiązań, obietnic i robienia sobie nadziei na nie wiadomo co. Dla mnie jest dobrze tak, jak jest. - Wzruszam ramionami, a on ściąga brwi przyglądając mi się uważniej.

- Tak, jak jest? - pyta, a ja kiwam głową. - Dokładnie tak, jak jest? - dopytuje, a ja zaczynam się śmiać, łapiąc o co mu chodzi. Biorę jego rękę w swoją i ściskam lekko.

- Tak. Dokładnie tak. - Uśmiecham się nieśmiało. - Czy może tak zostać? Przynajmniej na jakiś czas? Spotykajmy się dalej, spędzajmy razem czas dalej. Zobaczymy, gdzie nas to doprowadzi... - proponuję.

- Ja chciałbym, by doprowadziło nas w jedno, konkretne miejsce - odpowiada, patrząc mi w oczy.

- Do łóżka? - Śmieję się, rozbawiając jednocześnie Nialla.

- Tak, tam też - przyznaje szczerze. - Ale nie tylko. - Splata nasze palce, a potem całuje moją dłoń, patrząc mi prosto w oczy. A w mojej klatce piersiowej rozlewa się fala ciepła. - Póki co samo łóżko wystarczy - dodaje.

- Och, zepsułeś moment! - prycham, uderzając go wolną ręką w ramię. - Idź lepiej po to piwo...

Resztę wieczora pijemy, rozmawiamy się i śmiejemy. Jest o tyle przyjemniej, że tym razem siedzę przytulona do niego, nie czując żadnych wyrzutów sumienia. Jego ręka obejmuje moje ramiona w luźnym, naturalnym geście. Nim się spostrzegamy wybija północ, a ja zrywam się z miejsca.

- Cholera, powinnam już dawno wrócić. Kels się wkurzy, nie mówiłam jej, że wrócę tak późno. - W pośpiechu zbieram swoje rzeczy.

- Nie wracaj w ogóle - mówi, podnosząc się i podpierając kulą. - Jest późno, obudzisz ją, zezłościsz jeszcze bardziej... Napisz jej smsa i zostań tu.

- Nie, Niall, nie będę ci już dłużej zawracać głowy.

- Nie zawracasz. Przecież sam cię zapraszam. - Tłumaczy. - Proszę, chcę spędzić z tobą noc - mówi. I w chwili, kiedy zdaje sobie sprawę z tego, jak to wybrzmiewa, czerwienieje lekko. - Nie w takim sensie - broni się szybko. - Ja... - Drapie się po karku w zawstydzeniu. - Ja po prostu chciałbym spać obok ciebie. Przytulić cię... - Podchodzi bliżej. - Do tej pory jakoś wytrzymywałem, ale odkąd jesteśmy bliżej, nie mogę się tobą nasycić. - Kładzie dłoń na moim biodrze przyciągając mnie lekko do siebie. - Chcę tylko więcej. - Uśmiecha się, z zawstydzeniem zagryzając wargę. Co wygląda cholernie pociągająco i sprawia, że tracę samokontrolę i trzeźwość myślenia.

- A to ja miałam uważać, by nie uzależnić się od ciebie. - Uśmiecham się. Niall pochyla głowę, stykając swoje czoło z moim.

- Zostaniesz? - pyta cicho, owiewając gorącym powietrzem moje usta. Wlepia spojrzenie prosto w moje oczy, jakby wiedział, że jego tęczówki są moją słabością.

- Zostanę.


Wybaczcie spóźnienie xx

damaged goods [n.h.] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz