32.Niespodzianka.

1.1K 103 7
                                    

Na stadionie w Denver meldujemy się następnego dnia dwadzieścia minut po piętnastej. Nie udaje nam się przemknąć niezauważonymi obok fanek, ale słychać, że chłopaki właśnie śpiewają na scenie, więc liczę na to, iż nie dowiedzą się z sieci o naszym przybyciu. Dwóch ochroniarzy prowadzi nas przez korytarze, aż w końcu znajdujemy się za sceną. Chłopaki kończą piosenkę, instrumenty cichną i każdy bierze coś do picia, w międzyczasie rozmawiając ze sobą przez mikrofony, ponieważ stoją w różnych miejscach sceny.

- Chłopaki? Dodaliście mi coś do wody? - pyta Lou, wsadzając nos w butelkę. Pozostali patrzą na niego jak na głupka. My same nie wiemy o co chodzi. - Bo jeśli nie, to chyba mnie słońce przegrzało. 

- Tobie na łbie coś od dawna siedzi - śmieje się Niall.

- To w takim razie tylko wydaje mi się, że widzę twoją panienkę za sceną? - pyta, a my we trzy zerkamy po sobie. Jak on nas tu dojrzał?!

- Gdzie? - Niall od razu spogląda w naszą stronę. Podobnie jak Liam i Harry. Cała czwórka zaczyna się ku nam kierować. Nie widząc sensu w dalszym ukrywaniu się, wychodzimy do nich. Liam i Lou dopiero teraz zauważają oprócz mnie również swoje dziewczyny, bo na ich twarzach pojawiają się szerokie uśmiechy. Lou tuli El, targając jej lekko włosy, Sophia całuje Liama, ja przytulam się do Nialla, a Harry stoi między nami, obejmując ramionami sam siebie. Śmieję się głośno na ten widok i odsuwając się od blondyna, kieruję się do Stylesa, rozkładając szeroko ramiona, w które od razu się wtula.

- Dobra, Niall zaraz na mnie jakąś irlandzką klątwę rzuci - stwierdza w końcu i odsuwa się ode mnie, muskając jeszcze mój policzek ustami. 

- Ale nam niespodziankę zrobiłyście - mówi rozpromieniony Liam, obejmując Sophię. - Co was tak naszło? - Spogląda na swoją dziewczynę, a ona zmieszana ucieka wzrokiem. W panice patrzy na mnie, przez co chłopaki również to robią, jakbym to ja miała udzielić im odpowiedzi. A ja zaczynam żałować, że nie przygotowałyśmy sobie żadnego kłamstwa awaryjnego.

- Layla jeszcze nigdy nie była na waszym koncercie. - Sytuację ratuje Eleanor. - Stwierdziłyśmy z Soph, że to grzech i najwyższy czas to zmienić. Taka spontaniczna decyzja. - Wzrusza ramionami, w ogóle nie dając po sobie poznać, że właśnie to zmyśliła.

- Przyjmiecie nas na noc, prawda? - Sophia na wszelki wypadek szybko zmienia temat. - Samolot mamy dopiero jutro rano.

- Pewnie, Layla może przenocować u mnie - stwierdza beztrosko Harry, zarzucając rękę na moje ramiona. Odruchowo spoglądam na Nialla, który patrzył na kumpla dość mało życzliwym spojrzeniem. - Wyluzuj, żartowałem tylko. - Od razu się ode mnie odsuwa, stając za Sophią i Liamem. - Ratujcie - piszczy cicho, zasłaniając się roześmianą szatynką oraz jej chłopakiem.

Siedzimy z chłopakami jeszcze kilka minut, ale w końcu muszą wrócić do próby dźwięku. Sophia i Eleanor stwierdzają, że nie będą mi psuły efektu koncertu wcześniejszymi spoilerami i postanawiają, że pójdziemy na miasto.

- Skoro chłopaki chcą nas wieczorem wyciągnąć na imprezę, musimy kupić jakieś kiecki, no nie?

No więc udajemy się na podbój galerii handlowej. Przechodzimy przez wszystkie znajdujące się w niej sklepy i wychodzimy obłowione .

- Tylko ciekawe jak my to spakujemy... - rzucam, patrząc na nasze "skromne" zakupy.

- Oj spokojnie, damy radę. Nie takie rzeczy się robiło, prawda Soph? - śmieje się Eleanor, a potem spogląda na zegarek. - No, możemy już wracać. Już pewnie zbijają bąki w garderobach. Trzeba im trochę potruć nad głowami.

Kiedy docieramy na stadion, na scenie już rozkłada się support, a chłopaki stroją się we wspólnej garderobie. W środku jest mnóstwo ludzi, dziewczyny każdemu mnie przedstawiają, a ja szybko zapominam połowę imion, co strasznie mnie stresuje. Najłatwiej jest mi chyba zapamiętać imię ich fryzjerki. Po pierwsze dlatego, że każdy wołał na nią tak jak na Louisa. A po drugie nawet gdyby miała bardzo skomplikowane imię i tak szybko bym je przyswoiła, ponieważ ktoś co chwila czegoś od niej chce. No i ma przeuroczą małą córeczkę, która jest mną bardzo zainteresowana.

- Zawsze tak się uczepia nowych ludzi w ekipie - wyjaśnia Sophia. - Mnie nie odpuszczała na krok chyba przez trzy dni.

- Będziesz miała ją dziś na głowie - śmieje się Eleanor. - Poczekaj, niech tylko się ośmieli.

Póki co mała obserwuje mnie z daleka, będąc na rękach u Louisa, który mówi jej do ucha coś, co mocno ją rozbawia.

- Zaraz się ośmieli - mówi Harry, siadając obok mnie. - Uwielbia wujka Harry'ego, więc zaraz wlezie mi na kolana. Zobaczysz. - Szczerzy się. I faktycznie. Pięć minut później dziewczynka siedzi już na kolanach Stylesa. Z czasem zaczyna się ze mną "oswajać". A już godzinę później to moje kolana okupuje i nie zamierza opuścić. Przez to, że Lux chodzi ze mną wszędzie krok w krok, nie mam okazji by porozmawiać z Niallem sam na sam chociażby przez krótką chwilę. Pozostaje mi mieć nadzieję, że będę miała na to szansę później. W końcu głównie po to tutaj przyjechałam.


damaged goods [n.h.] [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz