06

145 14 1
                                    

Pamiętajcie, że im więcej będziecie głosować i komentować tą książkę, to rozdziały będą lepsze i dłuższe. Wasze miłe komentarze są moją otywacją, a nie miłe dają mi do myślenia co muszę poprawić. Tak że komentujcie!! Z góry dziękuję!

Przeczytaj notkę pod rozdziałem.

(kontynuacja poprzedniego rozdziału. Po prostu nie widzę potrzeby by dzielić je na części, bo rozdział to przecież część książki, dlatego teraz są wydarzenia po pocałunku)

Byłeś wszystkim, wszystkim czego chciałam. Byliśmy sobie przeznaczeni, zaplanowani, ale straciliśmy to. I wszystkie wspomnienia, tak mi bliskie, bledną. Przez cały ten czas udawałeś. To tyle jeśli chodzi o moje szczęśliwe zakończenie. ~Avrill Lavigne- My happy ending

Po chwili oderwaliśmy się od siebie, choć ja czułam, jakby minuty zmieniały się w godziny, godziny w dni, a dni w tygodnie. A tak na prawdę minęły tylko dwie minuty, jak nie mniej.

-Przepraszam...- westchnął.- Nie powinienem tego robić, żałuję...- powiedział, a mnie coś ścisnęło w sercu. Bo to bolało, jeśli on tego żałuje.

-Spoko.- powiedziałam, jakby niewzruszona.

-Czyli między nami jest jak dawniej?- niestety— pomyślałam.

-Tak, nie masz się co obawiać.- westchnęłam.

-Idziecie?!- dobiegł nas krzyk Michaela. Zeszłam z kolan blondyna i wstałam otrzepując się z niewidzialnego kurzu oraz piasku, wzięłam sandałki i pobiegłam do przyjaciół. Ruszyliśmy w stronę hotelu.

-Co to było?- zapytał mnie szeptem Michael, który swoją drogą przefarbował się na zielono.

-Nie wiem o czym mówisz.- skłamałam.

-Holls, nie rób z siebie idiotki, swoją drogą to nie musisz.- powiedział za co dostał kuksańca w bok.- Za co to?

-Mike, nie rób z siebie idioty. Swoją drogą, to przecież nie musisz.- powiedziałam, naśladując jego ton głosu. Chłopak westchnął i pokręcił zrezygnowany głową.

-Ja nie wiem dziecko, co z ciebie wyrośnie.- stwierdził- Taka pyskata to chyba po mamusi. Ale to u was rodzinne, Ashton też tak ma. Teraz na serio, blondi. Co to było, to z Luke'iem?- zapytał, a ja się zarumieniłam.- czyli coś jest na rzeczy.- stwierdził, dostrzegając moje rumieńce.

-Nie Mike, nic nie jest na rzeczy. To była tylko chwila słabości, i tyle.- powiedziałam.

-Nic nie jest na rzeczy... To była tylko chwila słabości, tak?- usłyszałam zachrypnięty głos blondyna. Odwróciłam się, i zobaczyłam chłopaka. Zadarłam głowę, by spojrzeć w jego oczy, które były przepełnione bólem.

-Luke, to nie tak jak myślisz- zaczęłam się tłumaczyć.

-A z kąd wiesz, co ja myślę?- przerwał mi.- A ja głupi myślałem, że między nami jest coś więcej.

-Ja też myślałam, że ci się podobam...- zaczęłam.

-Podobałaś mi się. Ale przecież wiecznie ślepy nie będę.- stwierdził. Odwrócił się na pięcie i wszedł do holu.

-A to skurwiel.- stwierdził Mike.

Łzy zaczęły spływać mi po policzkach, a makijaż, który nieświadomie robiłam dla Luke'a całą godzinę, zaczął po nich spływać. Wspomnienia spadły na mnie jak grom z jasnego nieba, a ja opadłam na kolana i po prostu zaczęłam szlochać. Łzy płynęły z moich oczu ciurkiem, jak kule z pistoletu maszynowego. A żołnierzem jest Luke. Bo on nimi strzela, a nabojami są jego słowa, które tak bardzo mnie ranią.

-Holly, chodź. Nie warto.- stwierdził Calum.

-Wytłumaczy mi ktoś o co mi chodzi?!- krzyknął mój brat, który nawet nie wie co zaszło między mną, a jego najlepszym przyjacielem.- Powiecie mi wreszcie, co między wami zaszło?- zapytał.

-Nic wartego uwagi.- powiedziałam, starając się, by mój głos nie drżał.

Nagle dziecko Mii zaczęło płakać. Poszliśmy więc na górę, biorąc uprzednio klucze. Słyszałam jęki. Im bliżej naszych pokoi, tym jęki stawały się głośniejsze. Słychać je było z pokoju Luke'a. Mia i Ashton poszli do Martina'y. Calum popchnął drzwi do pokoju blondyna, gdyż z nim mieszkał i mnie zaprosił, by mnie wspierać. To, co tam ujżałam, odebrało mi mowę. Goła recepcjonistka pod blondynem krzyczała niemiłosiernie.

-Oh tak, dojdź teraz!- mówił Luke. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach po raz kolejny tego dnia.

-Co tu się kurwa dzieje?!- krzyknął Calum.- Wypierdalaj z tąd. Ty i ta twoja dziwka.- powiedział do Luke'a mulat. Blondyn jak gdyby nigdy nic wstał, dał brunetce jej ubranie, podziękował i wziął od niej numer.

-A ta dziwka co tu robi?- zapytał patrząc na mnie.

-Pragnę ci przypomnieć, że ostatnio twierdziłeś, że jesteś w tej, twoim zdaniem, dziwce zakochany.- wycedził przez zęby Cal.

-Och, no tak. Bym zapomniał. Ale wiesz, to była tylko chwila słabości.- powiedział przerzeźniając mój ton głosu.

-Przestań.- wyszeptałam ostatkami sił. Znowu siedziałam na kolanach, z głową w dłoniach. Wstałam i pobiegłam do pokoju, by po chwili się w nim zamknąć.

Nie wiem jak długo to ciągnąć. Więc wy zdecydujcie- ma być ok. 10- 15 rozdziałów, czy ok. 20? Zastanawiam się nad 10, ale chcę byście wy także zdecydowali. W końcu piszę tą część dla was. Także proszę, byście mi napisali co sądzicie. Będę wdzięczna.

All of love,

Han.

Everything I didn't say || L.H. (Summer Love book three)Where stories live. Discover now