01

171 15 0
                                    

Łatwiej się zakochać kochając, niż odkochać, kiedy się kocha.~ Francois de la Rochefoucauld

-Kochanie, uspokój się.- powiedziała spokojnie moja mama. Tak, Anna Irwin żyła zasadą 'Tylko spokój nas uratuje'.

-Jak się mam uspokoić?! Nie jestem dzieckiem! A z kąd wiesz, czy się nie umówiłam z Mią albo Rath?

-Może z tąd, że one jadą z nami.- powiedział Mike, który swoją drogą się przefarbował na liliowy kolor.

-Ah tak? Czyli ja się dowiaduje o wszystkim ostatnia? Świetnie, po prostu super. A stanie się coś jak zespół pojedzie bez jednego członka zespołu? Chętnie Lucasa zastąpie, przynajmniej będzie spokój.

-O co ci znowu chodzi, co?- warknął Luke.- to nie ja wyjechałem na drugą półkulę, nic nie mówiąc, zostawiając tylko list, w którym piszę, że wyjechałem przez ciebie!- krzyknął. Spojrzałam na Ashtona, który patrzył na blondyna. Powiedział mu?...

-Z kąd?... Z kąd to wiesz?...- zająkałam się

-Bo może przyjechałem do ciebie przed Ashton'em, dokładnie w tej samej sprawie, dla której wyjechałaś?- zaśmiał się ironicznie.

-Mówiłeś, że nic do mnie nie czujesz, a ja jak głupia chciałam stać się idealna. Tylko po co, jak ty i tak wybierzesz inną?... Wiesz Luke... Dziewczyny są jak lalki. Możesz je ubrać, rozebrać, pobić, rozwalić od środka i wyrzucić. Ale zapamiętaj to sobie, Lucas: Prawdziwy mężczyzna nie bawi się lalkami.- powiedziałam i wyszłam z domu trzaskając drzwiami.

-Coś ty zrobił?!- krzyknął na mnie Ashton.

-Co JA zrobiłem? Widziałeś jak mi pyskowała?- odpowiedziałem

-Pyskować to ona nie może tylko matce. Tobie może.- był już czerwony ze złości.

-Ach tak? Niech się suka wypcha i pyskuje gdzie indziej! Po co ona? Ta trasa miała być idealna!- krzyknąłem.

-Właśnie, będzie idealna Luke. Bo ona tam będzie. Wiesz co?- zapytał się retorycznie.- znajdź sobie dziewczynę, Hemmings.- powiedział i poszedł w ślady swojej siostry, trzaskając mocno drzwiami.

-Ale ja już znalazłem...- wyszeptałem ledwo słyszalnie.

-Spieprzyłeś Hemmo. Oj, spieprzyłeś.- powiedział Mike.

-Wiem...- wyszeptałem znowu. Widziałem o tym, aż za dobrze.- Wiem, do jasnej cholery!- krzyknąłem.

To wszystko mnie przerastało, uczucie, którym ją darzyłem... Nie chciałem z nią jechać. Muszę się odkochać. Może mi się to uda, kiedy nawiążę z nią kontakt, kiedy będziemy przyjaciółmi?...

~*~

Biegłam gdzie mnie nogi prowadziły. Zdjęłam buty, orientując się, że jestem na plaży. Rozgrzany piasek, lekko pażył mnie w stopy. Usiadłam na nim wpatrując się w spokojne fale opustoszałej plaży. Przesypywałam piasek tak, by ziarnka przelatywały mi przez palce. Nagle poczułam chłodny, jesienny wiaterek, oraz wibrację w tylnej kieszeni swoich jeansów. Wyjęła telefon.

Idiota do potęgi: Przepraszam... Mieliśmy zacząć wszystko od nowa, pamiętasz?

Ja: Sorry, chyba zapomniałam.

Idiota do potęgi: Zacznijmy od nowa. Oboje zmieniliśmy się przez te parę miesięcy. Nie jestem już tamtym Luke'iem. Więc musimy się poznać.

Ja: Ale teraz, nasza historia będzie wyglądała jak kolejne, pierdolone fanfiction, pod tytułem 'Siostra mojego kumpla' czy coś w ten teges. A jak to skończymy, będzie wzruszający dramat.

Idiota do potęgi: A jaki gatunek bardziej lubisz?

Ja: Zdezydowanie fanfiction, huh.

Idiota do potęgi: W takim razie nazywam się Luke. Luke Hemmings. *wystawia rękę*


Ja: Bawimy się w Bonda? Jestem Hollyday. Holliday Irwin, i nie lubię wakacji *przybija piątkę, chociaż wie, że spodziewasz się czegoś innego*

Idiota do potęgi: Dlaczego nie lubisz wakacji?

Ja: Bo wtedy jest czas, by myśleć. Bo w tedy, działy się rzeczy, których strasznie żałuję.

Idiota do potęgi: Oh, muszę iść.


Zraniony Lukey *.* 

Kto to czyta? Sprawdzamy frekfencję ^^

All of love,

Han ;*

Everything I didn't say || L.H. (Summer Love book three)Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu