- Jezu no, nie twoja sprawa - prychnąłem z uśmieszkiem godnym Mona Lisy i wróciłem do układania moich włosów.

- Tylko nie róbcie niczego głupiego, dobra? - westchnął wujek - I jakby co, to mogę was odwieźć. Tylko dzwońcie przed dwudziestą trzecią, dobra? Nie chcę, żebyście mi się gdzieś szlajali o tej porze.

- Okeeej... - mruknąłem, przypinając cienki kosmyk włosów wsuwką w kolorze srebrnym.

"Kochany wujku, już zrobiłem coś głupiego, a mianowicie - poderwałem prymusa szkoły, oszukałem koleżankę i kupiłem więcej papierosów" miałem ochotę dodać.

*****

Zapukałem do drzwi domu Rey. Czułem się cholernie niezręcznie, gdy wyszła zza drzwi.

Wygladała... Oszałamiająco.
Ta zwiewna, różowa kiecka do kolan, skromne, niskie białe buty na obcasach, dyskretne kolczyki z małymi perełkami, i włosy jak zwykle upięte w kok... Nie wiedziałem, że osoba, którą od zawsze ignorowałem, może wyglądać tak zjawiskowo.

- To co, idziemy? - spytała z uśmiechem na ustach.

- Ta - odwzajemniłem uśmiech, a po chwili dodałem - Ale wiesz, że to nie jest randka?

- W-wiem, po prostu... - dziewczyna lekko się zarumieniła - Myślałam... To Sopot, i w ogóle...

- Dobra, spokojnie - westchnąłem, uśmiechając się do niej flegmatycznie - Ale wiesz, że jedziemy PKS-em?

Szatynka zamarła. Chyba nie przewidziała, jak komicznie będzie wyglądać w takiej wieczorowej kreacji w rozklekotanym, wiekowym autobusie.

O, diabli, było zabawnie.

*****

W końcu dotarliśmy na molo, ledwo na czas. Atmosfera tego miejsca była niepowtarzalna, szczególnie wieczorem. Dźwięk fal obijających się o drewnianą konstrukcję, zapach morskiej bryzy,

- Pobiję cię kiedyś do nieprzytomności w jakimś lesie, wiesz? - warknęła Rey, padając na pierwszą lepszą ławkę.

- Jeju, Rey, wyluzuj... - zaśmiałem się.

- Tylko żartowałam... - prychnęła dziewczyna.

Niedaleko od naszego ówczesnego położenia zauważyłem znajomą sylwetkę Huxa, opierającego się o poręcz i palącego papierosa. Chwile patrzyłem na to ciekawe zjawisko. Luźny, biały t-shirt jaki wtedy miał na sobie był na tyle zbyt duży, że odkrywał kawałek jego piegowatych, chudziutkich ramion. Oczywiście, znowu miał na sobie słuchawki. Ponownie byłem ciekaw, czego słucha. O, i jeszcze te okulary przeciwsłoneczne. Według mnie, ubrany tak prosto, a jednocześnie niesfornie wyglądał lepiej niż Rey.

- Co tak patrzysz na tego rudzielca? - zaśmiała się moja towarzyszka - Cholera, fajnego ma tego Walkmana.

Wspomniany rudowłosy chłopak chyba to usłyszał, bo w końcu odwrócił się w naszą stronę, zdejmując okulary.

- Kylo? - spytał Hux, tym swoim tradycyjnym, bezdusznym tonem. Jednak w jego oczach można było zobczyć jakby zdziwienie, w sumie nie dziwię mu się, nie mówiłem mu nic o Rey.

- Hej, Hux - uśmiechnąłem się do chłopaka, a następnie wskazałem na szatynkę - To jest Rey. Rey-Hux, Hux-Rey.

Gdy wymienili twardy, sztywny uścisk dłoni, w ich oczach było tą samą konfuzję.

- To co, idziemy się kąpać? - spytałem, zdejmując koszulkę.

- Co?! - krzyknęli w tym samym momencie rudzielec i szatynka.

- No co, lato - zaśmiałem się, chwytając Huxa za rękę - Dalej, kujonku.

- Czekaj, przestań! - Armitage zdążył pozbyć się torby i swoich papierosów w kieszeni, ale nie zdołał uciec przed moim uściskiem.

Wskoczyłem do wody, ciągnąc za sobą chłopaka.

Gdy rudzielec w końcu się wynurzył, splunął wodą i wykrzyczał:

- Posrało cię?!

- Dokładnie - zarechotałem i ochlapałem go wodą.

- Wszystko ok?!  - krzyknęła Rey. Nie doczekała się odpowiedzi.

- Przestań! - krzyknął Hux.

- Jezu, wyluzuj - westchnąłem - Przecież się nie utopisz, nie? Kuźwa, mam tu nawet dno.

- Nie o to mi chodzi, Boże! - westchnął ciężko rudzielec - Jestem cały mokry...

- I co z tego? - prychnąłem - Przecież jesteś tu ze mną...

Przytuliłem go. Tym razem nie protestował.
Dotykając jego ciała, powoli poznawałem każdy jego centymetr. Piegowate, drobne ramiona, a także plecy widoczne przez mokrą koszulkę, chude nogi, smukła, długa szyja...

Po chwili on wtulił się we mnie jeszcze mocniej. Ja odegrałem się, całując go. Ten pocałunek był... Niesamowity. Jego usta smakowały papierosami, truskawkami i cukierkami miętowymi. Dziwne, a zarazem wręcz idealne połączenie. O ile cukierki i papierosy mogłem jakoś racjonalnie wytłumaczyć, to truskawki były dla mnie tajemnicą.

Tak. Ten całus był tak cudowny, że nic nie robiliśmy sobie z Rey i kilkoro innych ludzi gapiących się na nas jak na kopulujące żyrafy w zoo.

Kiedyś trzeba szaleć, nie?

...........

Nareszcie trochę romantyzmu, co? XD
Przepraszam za długą przerwę, ale no... BRAKUJE MI WENY, JASNE?
Uwaga - może mnie kilka dni nie być, bo jadę do Włoch i nie będę miała stałego dostępu do internetu. ALE WYDŁUŻONE WAKACJE, C'NIE B))

Ciao! ♡

Ciao! ♡

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
[KYLUX] [AU] Niech nikt się nie dowie Where stories live. Discover now