Rozdział I - Przedział dla niepalących

254 31 12
                                    

Muzyka
Oh Wonder - Landslide

Ben

Smacznie sobie spałem, dopóki budzik nie postanowił rozerwać moich bębenków słuchowych na pół.
Zawyłem.
Z pewnym trudem sięgnąłem po przeklęte urządzenie i wyłączyłem je. Jak gdyby to nie było wystarczająco wymagające, to musiałem jeszcze wstać z tapczanu. Kurna. Czułem, jak każda kość z osobna trzeszczy.

Westchnąłem i udałem się w kierunku łazienki. Było to pomieszczenie ciasne, wyposażone jedynie w wannę, umywalkę z kapiącym kranem, pralkę "Frania" i "tron" z plastikową, prawie pękniętą klapą. Już nie mówiąc o kiczowatych, brudnoróżowych płytkach pokrywających ściany. Stanąłem przed lustrem i oddałem się monotonnej i żmudnej czynności jaką była poranna toaleta. Przemyłem twarz mydłem i ułożyłem włosy. Następnie wciągnąłem na siebie czarny podkoszulek na ramiączkach i luźne bojówki w kolorze moro.
Po wykonaniu tych czynności i załatwieniu potrzeb fizjologicznych wyszedłem z łazienki i skierowałem się ku salonowi, a właściwie kuchni, jadalni, pokojowi dziennemu i sypialni mamy w jednym.

Moja rodzicielka jeszcze spała, donośnie przy tym chrapiąc. Telewizor był włączony, śnieżył. Program już dawno się skończył.

Położyłem jej rękę na ramieniu.

- Mamo - zacząłem, dość cicho - Chcę śniadanie.

- Na rany Chrystusa, czy raz nie możesz sobie posmarować tego cholernego chleba sam, Han? - jęknęła kobieta z głową w poduszce.

- Mamo, to ja - westchnąłem, zażenowany tym, że pomyliła mnie z ojcem. Chyba naprawdę jej go brakowało.

- Przepraszam, skarbie - powiedziała, podnosząc się i ziewając - Na którą masz ten pociąg?

- Szósta dwadzieścia pięć - mruknąłem, żując gumę.

- Nie mogłeś sobie wybrać jakieś bardziej... ludzkiej godziny, co? - mruknęła kobieta, otwierając lodówkę.

- To nie ja układam rozkład - westchnąłem - A poza tym bilety były tańsze.

Po chwili milczenia mama podała mi do stołu chleb z masłem i paprykarzem i trzy banknoty dwudziestozłotowe.

- Jakby zabrakło ci pieniędzy. Cześć - powiedziała, z powrotem kładąc się spać.

Schowałem kasę do wewnętrznej kieszeni mojego plecaka (został jeszcze z czasów, kiedy byłem w zuchach) i zabrałem się do jedzenia.

Po skończonym posiłku jeszcze raz sprawdziłem, czy wszystko wziąłem i ruszyłem w stronę dworca głównego. Ku przygodzie, pomyślałem.

*****

Czekałem na peronie już dwadzieścia minut, pomimo, że przyszedłem dosłownie dwie minuty przed odjazdem. Oczywiście. PKP - (s)Pierdolone Kurwa Pociągi. Wiem, jestem słaby w wymyślaniu skrótów. Bardzo słaby.

Gdybym był w latach '90 to zacząłbym nucić Enjoy the Silence, ale niestety, mamy dopiero osiemdziesiąty ósmy.
Co? Co mówiłeś, czytelniku? Zastanawiasz się, skąd do cholery wiem, co będzie za kilka lat? Hehe, ja to wiem, bo jestem z przyszłości!
(Hux - Proszę nie słuchać Bena z Przyszłości, Ben z Przyszłości to dupek.)

Nareszcie, pociąg wtoczył się na stację. Najszybciej, jak potrafiłem wskoczyłem do wagonu, żeby zaklepać sobie w miarę dobre miejsce, taranując przy okazji grupkę smarków, które najwyraźniej wybierały się na kolonie. Głupie smrody.

[KYLUX] [AU] Niech nikt się nie dowie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz