Gorzej być nie może...

28 3 0
                                    

Znacie to uczucie kiedy jedyną rzeczą jaką chcecie zobaczyć jest czarodziej obsypany brokatem z rozterką miłosną bo dopiero co zerwał z osobą którą najbardziej kocha w świecie? Nie? To powiem wam jedno. Tacy podziemni są najbardziej nieznośni. Kochany Magnus Bane postanowił, że mnie odwiedzi i mi sie wyżaki. Kiepsko mi sie to widziało z perspektywy 2 godzin do randki. Tak, randki. Ja i Matthew od pewnego czasu sie spotykamy. Ale wracając do tematu, Magnus ma załamke i pije drinki z wielki anioł wie kąd i płacze na mojej kanapie. Moje kochane trio tylko sie do niego przymila co sprawia, że zarażają sie brokatozom.
-Lidia...
-No już nie becz. Ogarnij bro...
Czarnoksinik siąka nos w moją białą koszulke zostawiając zielono-brokatowy ślad.
-Jak ja mogłem mu to powiedzieć?!
-Magnus... - usiadłam obok niego na kanapie- to napewno da sie jakoś odkręcić...
-Nie... Otworzyłem dla niego serce a on... A ja go tak potraktowałem...
-Magnus, jesteś silnym, niezależnym podziemnym... Świat nocnych łowców nie jest dla ciebie... Dla mnie też nie.
-Ty przynajmniej w połowie do niego należysz...
-A ty przewruciłeś go do góry nogami swoim brokatowym kopniakiem! Założe sie, że Alec jest równie załamany co ty.
-Nie przesadzaj...
-Nie przesadzam! Mam tam w instytucie kogoś... Kogoś bardzo ważnego dla mnie.
-Jace?
-Nie.
-Clary?
-Nie.
-...Izzy?
-Nie, on ma na imie Matthew. Jest moim... Przyjacielem.
Magnus popatrzył na mnie zdziwiony, wiedziałam, że nie wie o kogo mi chodzi. To chyba nawet lepiej.
-On tu niedługo będzie... Wiesz, umuwiliśmy sie...
-Na randke? - podziemny sie pobudził- mała Lidi ma chłopaka?
-C-Co? Nie! My wcale nie... -zarumieniłam sie- Magnus...
-Czekaj chwile... Ty masz zamiar mu sie tak pokazać?
-A coś ci Przeszkadza?
-Tak! I to wiele! Twoje włosy są nie rozczesane! Make up zbyt mroczny! I popatrz na swoje ubrania!
-Zgadnijmy czemu za brudne...
-O nie, nie, nie! Tak nie pokazuj sie nikomu oprucz mnie!
Ściągnął ze mnie koszulke i zabrał sie za spodnie kiedy akurat ktoś otworzył drzwi. Jak myślicie? Kto to był? Napewno nie dostawca pizzy. Ani dostawca poczty. W drzwiach oszołomiony stał Matthew.
-Matt...
-Em... Przepraszam... Gdybym wiedział...
-To nie tak jak myślisz! - podniosłam sie z ziemi na której aktualnie leżałam- Matt, znasz Magnusa on...
-Nie... Nie tłumacz sie.
-Oh? Czyżbym coś zrobił źle?
Popatrzyłam na niego wzrokiem "czy ty sobie jaja robisz?!" i popatrzyłam spowrotem na Matta poprawiając włosy.
-On tylko chciał...
-Cie przelecieć co? Zerwał z Alec'iem i odrazu poleciał do ciebie? Karzdemu tak dajesz dupy?
-Matt, to nie tak...
-A jak?! Zawsze widze cie szwędającą sie po klubach nocnych z jakimiś facetami! Myślealem, że... Że to między nami to... Myliłem sie. - pochylił głowe, po chwili jednak spojrzał na mnie wzrokiem pełnym nienawiści- Zapomnij o mnie, zapomnij o nas. Nie chce cie znać. Jesteś zwykła dziwką.
-Ej, ej, ej. Nie nazywaj tak mojej przyjaciółki! - Magnus popatrzył wkurzony na Matta- nie masz prawa tak do niej mówić!
-Ty nie jesteś leprzy odmieńcu! Wy... Wy tylko umiecie ranić! Typowe demony! Mam nadzieje że zdechniecie samotnie! Jesteście siebie warci!
Wybiegł z mieszkania trzaskając drzwiami. Magnus podszedł do mnie i położył mi ręke na ramieniu.
-Lidia...
-Wyjdź.
-Ale...
-Magnu, nie teraz.
-Li...
-Do jasnej cholery, czy ja mówie niewyraźnie?! Chciałeś pomuc sam z siebie i patrz co sie stało! Idź, pogadaj ze swoim "byłym" i popłaczcie razem! Nie mam siły na pocieszanie kogokolwiek!
Magnus tylko popatrzył na mnie zaskoczony, po czym kiwnoł głową i wyszedł.

Złapałam za wazon który stał na stoliku i cisnełam nim o ściane. Psy pobiegły w strone drzwi wyjściowych i zniknęły za nimi.
Złapałam kolejny wazon, i kolejny... I kolejny... Szkło i odłamki porcelany były rozsypane w całym salonie.
Pobiegłam do kuch nie zwarzając na wbijające się w moje stopy szkło. Otworzyłam półki i zaczełam rzucać szklankami i talerzami. Kiedy już nie miałam czym rzucać, poszłam do mojej sypialni. Złapałam za klaser ze zdjęciami. Otworzyłam go i wytargałam wszystkie zdjęcia. Potargałam je, wrzuciłam do kosza i podpaliłam.
Po wszystkim opadłam na moje łóżko. Zaczełam płakać.

Po godzinie wstałam i dalej płacząc poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej karton mleka. Skierowałam sie do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor i oglądałam. Raz Discovery, raz Ci Polsat...

Nie zauwarzyłam kiedy zasnełam. Obudziłam sie obolała i nadal zmęczona. Rozejrzałam sie po mieszkaniu, wyglądało okropnie. Szkło, kwiaty, porcelana... Wszystko rozsypane.

-Czyli to nie był koszmar...

Wstałam niezwykle zrezygnowana. Przebrałam sie i wyciągnęłam szkło ze stóp. Ubrałam stary sweter Ivana który kiedyś mi zostawił. Popatrzyłam jeszcze raz do szafy. Wybrałam z niej rzeczy Matthew, włożlyłam do pudła i posłałam pstryknięciem do Instytutu.
Popatrzyłam na resztki spalonych zdjęć, emocje ze mnie uleciały. Patrzyłam na nie beznamiętnie.

Po godzinie zauważyłam, że nigdzie nie ma moich piesków. Ubrałam buty i kurtke po czym skierowałam sie do parku. Po drodze spotkałam pare znajomych twarzy, ale nikt sie do mnie nie odezwał.

W parku szukałam jakiś czas, ale niczego nie znalazłam. Wruciłam do mieszkania które nadal wyglądało jak po przejściu tornado. Westchnęłam, rzuciłam jeden but w jedną strone, drugi w drugą... Kurtke gdzieś do konta... Rzuciłam sie na kanapa i zasnełam. Jeszcze nigdy nie czółam takiego braku energii.

Obudził mnie czyjś krzyk. Była to Loli, moja koleżanka wilkołak. Powoli otworzyłam oczy.
-Lili! Nic ci nie jest?! Tutaj śmierdzi krwią! Ktoś chyba zdemolował ci mieszkanie! Nic ci nie jest?! Twoje stopy!
-Ogarnij sie... To tylko załamanie psychiczne...
-Lili!! -rzuciła mi sie na szyje- moja biedna! Co sie stało?!
-Matthew sie stał...
-On cie tak zmotywował do rozruby?!
-Loli... Nie mam siły na gadanie... Chce spać...
-Chociaż pozwul mi posprzą- przerwała nagle i popatrzyła na drzwi- ktoś tu idzie... Z twoimi psami...
-Pewnie jakiś miły sąsiad je znalazł...
Po chwili Loli głaskała mnie po głowie. Coś tam mruczała. Nagle obie usłyszałyśmg udadającą reklamówkę i oękające kawałki szkła.
-Co sie tutaj stało... -Ivan stał zszokowany w drzwiach, popatrzył na wilczyce a potem na mnie- Co sie dzieje?! Lili?! Cukiereczku?! Co tu sie stało?!
-Ona... Ona miała małą... Załamke psychiczną...
-I dlatego zdemolowała mieszkanie?! I czy ja czuje... Spalenizne?!

Przez kilka dni Loli i Ivan na zmiane sprawdzali czy wszystko ze mną ok. Przychodzili, zostawiali zakupy, gadali do mnie i wychodzili.

Jeszcze nigdy... Jeszcze nigdy nie czółam takiej samotności... Takiej pustki... 

******
Hejo, to ja. Magiczna autorka. Mam pytanko, jak widzicie nasze postacie? Może ktoś chce je narysować? Byłoby fajnie! Arty dodałabym w opowiadaniach! ;-*

Nocni Łowcy Co Było Zanim....Where stories live. Discover now