Epilog

4.3K 262 191
                                    

Autorka: I oto epilog. Żegnamy się z tą historią. Nie jest on najdłuższy, wręcz przeciwnie jest bardzo krótki. Zawarłam w nim wszystko co chciałam i nie będę nic nowego wymyślać, tylko po to by go wydłużyć.

Dobra, dość gadania. Zapraszam na epilog:)

*******************

Wyszedł z potężnego, szarego budynku, nawet się nie zatrzymując. Ze ścian odpadał tynk, a schody gdzieniegdzie się kruszyły. Chciał odejść od niego jak najdalej i zapomnieć o ostatnich latach swojego życia. Zaciągnął się głęboko świeżym powietrzem i powoli wypuścił go z płuc. Wolność! Nareszcie po 10 latach mógł opuścić więzienne mury.

Minęło 10 lat odkąd trafił za kraty i 10 lat odkąd odszedł Louis. Były to lata tęsknoty za rodziną i wzrastającej determinacji, aby odzyskać szatyna po opuszczeniu więzienia. Od dnia, kiedy Louis oznajmił mu, że chce rozwodu nie wiedział go. Z tego, co się dowiedział od bliskich, wynajął mieszkanie w centrum Londynu i dostał pracę w niewielkiej księgarni. Zastanawiał się, czy po za tym jego życie jeszcze jakoś się zmieniło, czy kogoś poznał. Jednak nigdy nie miał odwagi, aby o to zapytać, a i inni nic na ten temat nie wspominali. Na szczęście Louis nie trzymał go z dala od synów. Raz na jakiś czas przychodzili z Anne lub Gemmą na wizyty. Za każdym razem byli coraz starsi i Harry uświadamiał sobie ile stracił. Connor był bardzo podobny do niego, z kolei Marcel wyglądał dokładnie jak Louis, z jedyną różnicą – miał zielone oczy. Nie mógł się doczekać, kiedy ponownie ich zobaczy i przytuli.

Planował walczyć o Louis. Wiedział, że to może nie być takie łatwe, jednak czekał tyle czasu, to może poczekać jeszcze trochę. Kochał szatyna i nie miał zamiaru pozwolić mu odejść. Zrobi wszystko, aby ponownie byli rodziną.

Uśmiechnął się szeroko widząc znajomą blond czuprynę. Opierał się o maskę samochodu i palił papierosa, patrząc się prosto na niego.

- Harry – wyrzucił niedopałek, przygniatając go butem i przyciągnął przyjaciela do mocnego uścisku – Jak tam?

- Teraz, wszystko dobrze – odetchnął z ulgą – Nawet nie wiesz, jak cudownie w końcu wyjść na wolność – wsiedli do samochodu. Niall odpalił pojazd i zaczął wyjeżdżać z parkingu.

- To co, gdzie teraz? Lou? – blondyn dobrze wiedział co planuje zrobić Harry i nie miał zamiaru go powstrzymywać. Wiedział, jak wygląda teraz życie szatyna, ale wiedział też, że ciągle kocha Harry'ego, a on chciał by jego przyjaciele byli szczęśliwi.

- Najpierw do domu, muszę się ogarnąć nim do niego pojadę.

*****

Czy jego życie było idealne? Skłamałby gdyby tak powiedział. Jasne był szczęśliwy, miał dwóch wspaniałych synów i cudownego chłopaka, jednak ciągle tęsknił za Harrym. Nawet jeśli to on zadecydował o rozwodzie, cały czas kochał Stylesa i tęsknił za nim. Mimo to, ciągle utrzymywał, że 10 lat temu podjął dobrą decyzję. Nie odwiedził go, jedynie chłopcom pozwalał jeździć do więzienia z Anne lub Gemmą. Wiedział, że tęsknią za Harrym.

Długi czas po tym, jak odszedł od Harry'ego nie mógł się pozbierać – nawet jeśli to była jego decyzja. Nie chciał się wiązać, chociaż pomimo dwójki małych dzieci, cieszył się powodzeniem. On jednak nie szukał miłości. Sześć lat po rozstaniu poznał Grega. Zaczęło się niewinnie od zwykłej znajomości, później przyjaźni, aż rok po poznaniu Louis postanowił zaryzykować i zgodził się, kiedy mężczyzna zaproponował związek. Connor i Marcel uwielbiali Grega, więc nie mieli problemu z nowym związkiem ich mamusi – jak ciągle go nazywali. Dwa lata później mężczyzna zamieszkał z Louisem i jego dziećmi. Kupili niewielki dom na obrzeżach miasta. Był szczęśliwy, chociaż odczuwał niewielki brak i wiedział o co chodzi. Starał się jednak o tym nie myśleć. Byli z Gregiem parą, a wkrótce prawdopodobnie miało się to zmienić. Kilka dni temu, przypadkiem, szatyn znalazł pudełeczko z pierścionkiem.

Po domu unosił się cudowne zapach przypraw i ziół, którymi Louis przyprawił pieczeń. Mięso już znajdowało się w piekarniku, a szatyn w tym czasie kroił bakłażana na zapiekankę warzywną. Greg jeszcze był w pracy, a chłopcy siedzieli w salonie, korzystając z wolnej chwili przed obiadem i grali w Fifę.

Nie spodziewał się gości, wiec był zaskoczony, kiedy usłyszał dźwięk dzwonka znajdującego się przy drzwiach.

- Chłopcy, otwórzcie! – miał nadzieję, że jego synowi słyszeli i spełnią polecenie. Dostrzegł kątem oka dostrzegł, jak Connor biegnie do drzwi.

Trzynastolatek podbiegł do drzwi, otwierając tak jak prosił szatyna. Nie spodziewał się osoby, którą tam zobaczył – była to dla niego ogromna niespodzianka.

- Tata – rzucił się w ramiona, swojego ojca. Ostatni raz widział go pół roku wcześniej, gdy ciocia Gemma wzięła jego i Marcela, na wizytę. Harry z szerokim uśmiechem przytulił syna. Miał ochotę płakać ze szczęścia – Co tu robisz?

- Wypuścili mnie – pocałował chłopca w głowę – Tęskniłem.

- Ja też – ponownie przylgnął do ojca.

- Connor, idziesz grać? – z salonu wyłonił się Marcel, jednak kiedy zobaczył, kto stoi w wejściu zapomniał o grze i z piskiem, podbiegł do Harry'ego. Connor się odsunął robiąc miejsce bratu. Styles złapał chłopca, biorąc go na ręce i mocno przytulając, jak wcześniej starszego syna.

- Tęskniłem tatusiu!

- Ja też – wycisnął pocałunek na policzku Marcela.

- Chłopcy, co się dzieje? – Louis zwabiony krzykami, wytarł ręce w ścierkę i wyszedł z kuchni.

Zatrzymał się od razu, gdy rozpoznał gościa. Wyglądał na starszego, na twarzy zaczęły pojawiać się pierwsze zmarszczki, włosy były krótsze niż dawniej, a na policzkach dostrzegalny był lekki zarost. Mimo to jego oczy ciągle były tak samo zielone i błyszczące, jak dawniej. Czuł się zmieszany. Jego serce mocno waliło w piersi, a żołądek związał się w supeł. W tym momencie targały nim przeróżne uczucia, tworząc chaos w jego głowie.

- Witaj Lou – uśmiechnął się, ukazując swoje dołeczki.

- Co tu robisz? – jego głos był ochrypły. Czuł jak ma sucho w ustach.

- Chcę was odzyskać.

*****************

Czy będzie druga część? Nie!

Who are you?Where stories live. Discover now