Rozdział 10

2.4K 185 155
                                    

Autorka: Witam w ostatnim rozdziale. Został nam jeszcze epilog i pożegnamy się z tym opowiadaniem. Zapraszam do czytania.

***********************

Wrzesień szybko minął, podobnie jak październik i Louis nawet nie wiedział, kiedy słońce zostało zastąpione przez ciemne chmury, sprowadzające deszcz. Pojawiły się niskie temperatury, chłodny wiatr, a drzewa straciły liście, które zmieniały kolor na żółty czy brązowy. A miało być jeszcze zimniej. Był koniec listopada i w prognozie pogody zapowiadali opady śniegu.

Sprawy pomiędzy Louisem a Harrym ciągle były nierozwiązane. Szatyn się wahał, co zrobić, kiedy w końcu sprawy się rozwiążą. Zostać czy odejść i próbować ułożyć życie na nowo, z dala od mafii. Kochał Harry'ego, a mieszkanie w jego rodzinnym domu i codzienne się widywanie nie pomagało mu, w podjęciu decyzji.

Harry, z kolei, był coraz bardziej rozdrażniony i nie raz musiał spędzać godziny na siłowni, aby wyładować swój gniew nim wróci do domu. Już kilkakrotnie był blisko dotarcia do Walkera, jednak za każdym razem udawało mu się ostatecznie zmylić trop. To go niezwykle frustrowało. Chciał w końcu się go pozbyć i zapewnić tym bezpieczeństwo swojej rodzinie.

*****

Louis już miał dość. Musiał podjąć decyzję i wyjaśnić sytuację z Harry. Nie mogło tak być, że zwodził kędzierzawego, dając mu nadzieję, że jednak będzie jak dawniej, tylko po to by w końcu odejść. Musiał jak najszybciej podjąć decyzję! Ta świadomość wcale mu nie pomagała.

Przebudził się słysząc płacz, dochodzący z elektronicznej niani. Najwyraźniej Connor się obudził mając zły sen lub uświadomił sobie, że jest sam. Udało mu się wydostać z łóżka, kiedy usłyszał inny głos.

- Hej, co się dzieje? – głos Harry'ego był zachrypnięty od snu i bardzo powolny.

- Tatuś – zaszlochał maluch.

- Już dobrze – domyślił się, że kędzierzawy wziął go na ręce i przytulił do siebie.

Louis mógł z powrotem się położyć i zasnąć, jednak coś kazało mu iść do pokoju syna. Harry krążył po sypialni chłopca, trzymając Connora w swoich ramionach i cicho nucąc mu kołysankę. Miał ochotę sfotografować ten moment. Jego serce mocno biło, a ciało wypełniało się przyjemnym ciepłem. Kochał takie chwile. Więc, czy chciał je stracić? Odchodząc od Stylesa, już więcej nie byłby świadkiem tego, jak jego mąż usypia ich dzieci, jak się nimi opiekuje, jak się z nimi bawi. Kochał Harry'ego, a Harry kochał jego oraz ich synów. Czy mógł im odbierać ojca? Connor uwielbiał swojego tatusia i był pewny, że Marcel również będzie.

- Lou? – szept kędzierzawego sprowadził go do rzeczywistości – Wszystko dobrze?

- Tak – odepchnął się od framugi, o którą był oparty – Obudził mnie płacz – zbliżył się do Harry'ego, spoglądając na śpiącą twarz Connora.

- Jak widzisz, już jest w porządku – uśmiechnął się, po czym zbliżył do łóżeczka i położył w nim chłopca. Okrył go kołdrą i złożył pocałunek na czole, nim opuścił pokój. Louis wyszedł za nim.

- Dobranoc Lou – mruknął i ruszył do swojej sypialni.

- Harry – nie wiedział co robi, działał pod wpływem impulsu – Będziesz spać ze mną?

- Oczywiście – uśmiechnął się czule. Louis chwycił jego dłoń i pociągnął w kierunku własnej sypialni.

*****

Who are you?Where stories live. Discover now