20

1K 75 10
                                    

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Słońce przenikało przez cienki materiał błękitnych zasłon. Sięgnęłam po komórkę, była dokładnie ósma. Kawa, muszę napić się kawy, na pewno nic nie przełknę przed tym obiadem. Zaczynałam się stresować. Po co ja się zgodziłam? Mózg mi szwankował, naprawdę.

Niechętnie wyszłam spod kołdry i sięgnęłam do walizki.

Może zadzwonić do Elwiry? Nie, nie dam rady opowiadać jej tego całego bałaganu. Zadzwonię do niej po wszystkim.

Wyjęłam na niezaścielone łóżko wszystkie ubrania, zastanawiając się, co mam na siebie założyć. Za wielkiego wyboru jednak nie miałam. Elwira wzięłaby na weekend dwie walizki, miałaby z czego wybierać. Spojrzałam jeszcze raz na ciuchy. Sukienka odpada, czarne spodnie też, tym bardziej szorty, choć układając je z powrotem w walizce, mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszego dnia. Musi być spódnica przed kolano w biało czarne poziome paski i czarna bluzka bez rękawów z drobnymi perełkami przy kołnierzu. Nic innego nie wymyślę. Zostawiłam ten zestaw na krześle, a założyłam zwykłą bawełnianą sukienkę na krótki rękaw, sięgnęłam do torebki po ipoda i ruszyłam na plażę.

Spacerowałam brzegiem morza z kubkiem latte w ręku, rozmyślając o ostatnim tygodniu. Filip, cóż, tęskniłam za nim, ale dziś chyba pogodziłam się z jego odejściem. Co to za związek, gdy jednej osobie przestaje zależeć. Na siłę i tak bym go nie zatrzymała. Bolało po prostu to, że nie był ze mną szczery. W mojej głowie pojawił się Adam. Adam był jak powiew świeżości, wczoraj nie miałam czasu na użalanie się nad sobą, poza tym patrzył na mnie jak na kobietę. Nie da się ukryć, że zdrada Filipa gdzieś podcięła moją i tak słabą pewność siebie, a on, no cóż, potrafił jednym słowem czy gestem sprawić, że serce biło mi szybciej. A jego dotyk, hmmm, podobał mi się jego dotyk. Wszystkie jego gesty były takie naturalne, delikatne. Pociągał mnie, co tu ukrywać, w końcu jest przystojny. Zerknęłam na zegarek i przyspieszyłam kroku. Koniec tych rozmyślań, dochodziło już południe.

Przebrałam się szybko i spakowałam resztę rzeczy do walizki. Przed osiemnastą miałam pociąg do Warszawy. Za dziesięć pierwsza zdałam klucz od pokoju i wyszłam przed dom. Adam właśnie podjechał.

– Cześć - rzucił szybko całując mnie w policzek - ślicznie wyglądasz.

– Cześć Adam, dziękuję, wiesz że jestem przerażona? - powiedziałam.

Miał na sobie jasne szare spodnie i białą koszulę w delikatne pionowe paski. Z zazdrością spojrzałam na niego widząc, że wczoraj się opalił. Ja byłam co najwyżej lekko muśnięta słońcem.

– A nie wyglądasz - zaśmiał się chowając moją walizkę do bagażnika.

– Adam, mam pociąg o 17:45, mógłbyś mnie podrzucić na dworzec? Jeśli to będzie problem to wezmę taksówkę.

– Pewnie, że cię odwiozę, żaden problem.

– To jest nie fair, specjalnie zostałam sobie na weekend nad morzem, a wracam prawie tak samo blada jak byłam, a ty spędziłeś na słońcu tyle samo czasu co ja, a zdążyłeś się opalić.

– To wiesz co, musisz tu przyjechać na kolejny weekend. Tak się składa, że będę w piątek albo sobotę jechać do Gdańska, to mogę cię zabrać.

– Nie ma tak dobrze. Zresztą może wcale nie będzie pogody - powiedziałam podziwiając krajobraz za oknem.

Po chwili spojrzałam na Adama.

– Krótkie przypomnienie, twoja mama ma na imię Urszula, tata Tomasz, bracia Damian i Hubert, żona Huberta, Ewelina, a córka Ola. A twój młodszy brat przyjeżdża?

Lista MiliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz