5. Niech zgadnę... .

14 2 2
                                    

[ Bastille - Things We lost In The Fire ]

//

- Rick? - zapytałam, bo jego włosy i oczy były jaśniejsze, czyli bardziej w stylu rodziny Alison... i w ogóle, bardziej mi do niego pasował.

Chociaż... .


Usłyszałam głośne parsknięcie i po chwili cichy, ale wredny śmiech.

Lepiej się zamknij człowieku, który jeszcze raczej chcesz zachować przyrodzenie w dobrym stanie.

Posłałam mu mordercze spojrzenie, ale nadal rechotał się jak debil, więc skupiłam uwagę na Rick'u.

Brązowooki podniósł na mnie wzrok, nagle obudzony i uśmiechnął się miło. Po chwili pokręcił głową i chwycił moją dłoń w swoją. Była ciepła, ale wyczułam na niej chłodny okrąg. Spojrzałam tam i zobaczyłam pierścień. Średni czarny kamień z literką A. Był... ładny, po prostu. Ale mimo wszystko męski

- Dylan - poprawił mnie i potrząsnął moją dłonią.

Zabrałam ją szybko i skrzywiłam się, co nie uszło jego uwadze i po chwili zmarszczył brwi, zapewne nie wiedząc o co mi chodzi. Przybrałam zawzięty wyraz twarzy i spojrzałam na Alison, zahaczając wzrokiem o tego właściwego Rick'a. Szczerze mówiąc, nie tak sobie go wyobrażałam.

Nadal uśmiechał się pod nosem w dziwny sposób, ale nie patrzył w moją stronę.

Twoje szczęście palancie.

Alison robiła wszystko by tylko nie patrzeć na Dylana a na jej policzkach widniała czerwień, dużo czerwieni. Jej oczy przepełnione były zranieniem i wiedziałam, że teraz uwagi potrzeba jej najmniej, więc wróciłam wzrokiem do czarnowłosego.

Patrzył na Dylana z uniesioną brwią. Lewą... zaznaczę. Patrzył na niego jakby czekał na wyjaśnienia, ale on tylko wzruszył ramionami. Spojrzał na blondynkę, ale ona uciekała wzrokiem, więc wrócił wzrokiem na przyjaciela, który patrzył właśnie na nią. Rick powtórzył ten ruch jeszcze kilka razy a ja cały ten czas patrzyłam na jego zadumaną twarz i zastanawiałam się, czy on wie co ich łączyło?

W końcu nasze spojrzenia się skrzyżowały. Patrzył na mnie z wyższością więc ja, żeby wyglądać pewniej założyłam ramiona pod piersiami i uniosłam brew do góry. Czekałam, aż się odezwie, ale chyba się nie doczekam. Po chwili kącik jego ust... i tu niespodzianka, lewy kącik ust uniósł się do góry w kpiącym półuśmieszku.

Po kolejnej długiej chwili postanowiłam się w końcu odezwać. Ale bynajmniej nie do niego. Jednak jakby przeczuwając moje zamiary, uprzedził mnie.

- Rick hm? - wywrócił oczami na bruneta, który swoją droga cały czas błąkał się gdzieś w chmurach.

Chcesz mnie idioto sprowokować?

Przystanęłam z nogi na nogę i uniosłam brodę.

Nie dam się, na to nie licz.

- A jak myślisz? - zapytałam.

Wyglądał na zbitego z tropu, ale szybko powrócił do poprzedniego wyglądu zadufanego-dupka.

- Myślę, że powinnaś ładnie przeprosić zamiast się puszyć - prychnął.

- To ciekawe, bo ja myślę, że ty powinieneś zrobić dokładnie to samo - odbiłam piłeczkę z zadziornym uśmiechem.

- Ach tak?

- Tak.

- Nie widzę powodu. - wzruszył ramionami.

- A ja owszem. - postanowiłam nie odpuszczać. Jak zawsze z resztą.

Last Challenge?On viuen les histories. Descobreix ara