Mgliste Wybrzeże

2.7K 184 49
                                    

Weszłam za Cielem do przestronnego gabinetu urządzonego w barokowy stylu, który stanowił miłą odmianę po ascetycznym wystroju pokoju w szkockim zajeździe. Phantomhive usiadł w czerwonym fotelu ustawionym obok ona.

- Siadaj - polecił, wskazując na siedzenie przeciwko, po drugiej stronie rozłożonej szachownicy. - Lubię z tobą grać.

- Bo ciągle przegrywam? - zapytałam, spełniając życzenie demona. 

Ciel uśmiechnął się nieznacznie i pokręcił głową, obracając figurkę króla tak, żeby stała twarzą do niego.

- Bo z tobą jako jedyną udaje mi się toczyć ciekawe pojedynki - odparł, rozsiadając się wygodniej. Promienie słońca skakały po jego bladej twarzy, która nabrała ostrzejszych, zdecydowanie męskich rysów. 

Tak - pomyślałam - Ciel Phantomhive nie tylko nie był już człowiekiem, ale też dzieckiem. Widać ciało nastolatka mu się znudziło i postanowił wykorzystać swoje nowe moce do innego celu niż sianie postrachu pośród ludzi i pożeranie dusz. Mój biedny Ogilvie...

- Coś nie daje ci spokoju, Molay? - zapytał, opierając brodę na dłoni i przyglądając mi się wnikliwie. - Nie martw się. Dusza twojego profesora miewa się całkiem dobrze i...

Przeniosłam spojrzenie z wieży na demona, który właśnie zdejmował opaskę z oka, odsłaniając znak kontraktu.

- ...Cały czas cię obserwuje. Nie rób takich wielkich oczu. - Ciel zaśmiał się poruszył pionkiem. Ja również. - Trzymam jego duszę i słyszę każdą jego myśl. I... mam go dosyć.

- Tak... - Uśmiechnęłam się słabo. - Staruszek potrafi być upierdliwy. Jak wrzód na tyłku.

- Dlatego im szybciej to wszystko się skończy tym lepiej dla nas wszystkich. Mam rację, Molay?

Pokiwałam głową. Czyli Phantomhive faktycznie uwolni duszę profesora? A jeżeli kłamał? Nie wiem po co, ale w końcu był demonem i nie mogłam go przejrzeć, pomimo moich licznych starań. Och, powinnam go zabić. Może zdążyłabym zanim pożarłby resztki Ogilvie przed śmiercią? Ale nie mogłam ryzykować. Z drugiej strony... Undertaker i jego kuriozalne lalki... Tamten bibliotekarz z odzyskaną duszą i nowym życiem... Czy to nie byłoby szaleństwo? Czy nie porwałabym się z motyką na słońce, widząc koniec tej długiej i żmudnej drogi?

- Jesteś zamyślona bardziej niż zwykle - mruknął Ciel, zbijając mojego konia. - Jeżeli to będzie szybka partia, to rozegramy jeszcze jedną. Jak z Tanaką, kiedy uczył mnie grać w szachy. Grałaś z nim, prawda?

- Skąd wiesz? - zdziwiłam się, wysuwając na środek królową.

Phantomhive spojrzał na mnie ni to z politowaniem, ni to z rozbawieniem. 

- Zdziwiłbym się, gdybyście podczas śledztwa nie zawitali do mojej posiadłości. Pewnie poznałaś też Somę i Agniego.

- Tak. Oni...

- Są nieistotni. Nie mam ochoty na wspominki, Molay.

Zmemłałam przekleństwo cisnące się na usta. Jak niby miałam przejrzeć jego grę, kiedy prosta konwersacja sprawiała mi tyle problemu? Och, jak ja nienawidziłam demonów. Przez kłąb moich myśli przebił się krzyk rozpaczy. Przecież miałam zabić tyle potworów, żeby zyskać sławę, a co robiłam? Siedziałam potulnie jak owieczka, spełniając zachcianki demona. Dobrze, że tylko Phantomhive słyszał zrzędzenie Ogilvie, bo pewnie bym się załamała słysząc jego wywód. 

- Kiedy już przyniesiesz mi Laevateina i ostatecznie rozprawimy się z Undertakerem i Landersem, uwolnię twojego profesora.

Pokiwałam głową.

Akuma Hanta: KuroshitsujiWo Geschichten leben. Entdecke jetzt