♪ Jak tam w pracy? ♪

809 181 21
                                    


Od dawna mieszkaliśmy razem.

Kochaliśmy się.

Nie.

Tylko Ty mnie kochałeś.

Zdałem sobie sprawę, że moje uczucia nie są prawdziwe

Po tym, co się stało.

Nie układało mi się w pracy.

Byłem zdenerwowany.

Lecz Ty zawsze czekałeś na mnie w domu z obiadem.

„Cześć kochanie, jak tam w pracy?"

Pytałeś z uśmiechem.

Zawsze byłeś taki cierpliwy.

Cierpliwy dla kogoś takiego, jak ja.

„Okropnie".

Odpowiadałem.

Byłem wściekły na cały ten świat.

Na cały niesprawiedliwy, brutalny świat.

Z czego będziemy żyć jeżeli stracę pracę?

Jak sobie poradzimy?

Co będziemy jeść?

Gdzie będziemy spać?

Mój charakter był brutalny.

Brutalny jak ten świat.

Wtedy po raz pierwszy Cię uderzyłem.

Byłeś zaskoczony.

Powiedziałeś, żebym się uspokoił.

Uspokoił i wrócił zjeść obiad.

Twoja cierpliwość była cenna.

Nikt nigdy tak bardzo mnie nie kochał.

Kolejny dzień.

Sytuacja się powtarza.

„Cześć kochanie, jak tam w pracy?"

„Okropnie".

Uderzyłem Cię w twarz.

Nie byłeś już taki, jak wcześniej.

Bardziej smutny.

Mniej cierpliwy.

A ja szczęśliwszy.

Wyładowałem się na kimś.

Nazajutrz w pracy było jeszcze gorzej.

„Cześć kochanie, jak tam w pracy?"

„Okropnie".

Kopnąłem Cię.

Upadłeś na ziemię.

Uderzyłem Cię w twarz.

Płakałeś.

Płakałeś, ale powiedziałeś

Powiedziałeś, że mam wrócić zjeść, jak się uspokoję.

Zbliżał się koniec tygodnia.

Wszedłem do domu z impetem.

„Okropnie".

Cisza.

Już nic nie mówiłeś.

Twoja cierpliwość się skończyła.

Widziałem tylko kapiące łzy, kiedy stałeś tyłem.

Stałeś tyłem przygotowując obiad.

Nie obchodziło Cię co u mnie?

Policzek.

Kopniak.

Wyzwiska.

Wydawało mi się, że tylko na to zasługiwałeś.

Cisza.

Okropna cisza.

I tylko łzy.

Łzy spływające po Twoich sinych policzkach.

Kolejny dzień.

Kolejne zmartwienia.

Wszedłem do domu.

Cisza.

Znów.

Okropna cisza.

Wszedłem do kuchni.

Jak w pracy? – pomyślałem.

„Okropnie".

Cisza.

Nie było Cię.

Wtedy właśnie do mnie dotarło.

Co się z Tobą stało?

Gdzie jesteś?

Jesteś bezpieczny?

Żyjesz?

Przeżyjesz?

Spanikowałem.

Jednak coś przykuło moją uwagę.

Kartka.

„Cześć kochanie.

Dziękuję Ci za wspólnie spędzony czas.

Dziękuję Ci za to, co dla mnie robiłeś.

Dziękuję Ci za cierpliwość, jaką mnie obdarzyłeś.

Dziękuję Ci za pieniądze, bez których nie mógłbym żyć.

Jednak na mnie już pora.

Nie potrafiłeś zrozumieć tego, że

Że nie tylko Ty masz ciężko.

Nie potrzebuję przeprosin.

Potrzebuję miłości.

Ale niestety jej nie dostałem.

A to boli bardziej niż wszystkie inne krzywdy.

Nie dostałem i nie dostanę.

Dostałem ból.

Lecz nie chcę go więcej.

Nie mam po co wracać.

Odszedłem na zawsze.

I z domu,

I z tego świata.

Brutalnego i niesprawiedliwego świata.

Jak tam w pracy?

Jak się uspokoisz,

Zjedz obiad.

Jest w mikrofalówce.

Kocham Cię.

Żegnaj".

Moje serce pękło tak, jak Twoja cierpliwość.

Ja przecież też zawsze Cię kochałem.

I kocham do teraz.

Ale już bez wzajemności.

Tysiąc łezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz