7. Chyba w twoich snach.

160 8 4
                                    

Zaraz po przebudzeniu rozglądnęłam się po pokoju. Nigdzie nie było śladu Nialla.

Zeszłam na dół, lecz tam także go nie zobaczyłam. Nie przejmując się po prostu zjadłam śniadanie. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał  11:24. Dziś był 26 sierpnia, co oznaczało, że już w przyszłym tygodniu zacznie się szkoła. Na samą myśl o tym aż się wzdrygnęłam. Co jeśli znów bedą mnie nękać w nowej szkole? Nie, nie mogłam dopuścić do siebie tej myśli. Wszystko będzie okej.

  Nagle mój telefon zaburczał. Wyświetliło mi się nowe powiadomienie:

O 15 randka z Shawnem.

  Kompletnie o tym zapomniałam! O matko, dobrze, że zostało mi jeszcze trochę czasu.

  Gdy dochodziła 14, wybrałam mój dzisiejszy zestaw i pobiegłam do łazienki. Poczułam nadchodzący przypływ endorfin.

Wzięłam prysznic, ubrałam przygotowane wcześniej ciuchy, wyprostowałam końcówki i nałożyłam lekki makijaż.

Wskoczyłam w moje ulubione białe air forcy, po czym gdy już miałam wychodzić, spotkałam w drzwiach mamę. Nie miałam czasu na tłumaczenie, więc rzuciłam przelotne 'hej' i wybiegłam z domu.

  Shawn czekał już na mnie przed domem. Trzymał w ręku koszyk. Był ubrany w czarny T- shirt,czarne jeansy i jasne vansy. Wyglądał świetnie.

  Na mój widok uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam uśmiech.

- Więc gdzie idziemy? - zapytałam.

Nie odpowiedział. Skierowaliśmy się w kierunku najbliższego parku.

Gdy już dotarliśmy, chłopak wyciągnął koc.

  Zaczął wyciągać jedzenie z koszyka. Po chwili podał mi kubełek skrzydełek z kfc. Parsknęłam śmiechem.

- Co za romantyzm, panie Mendes.

Jedliśmy w ciszy, lecz w końcu Shawn postanowił zagadać.

- Więc, może opowiesz mi coś o sobie? - popatrzył na mnie z zaciekawieniem.

- Okej. Ale potem ty zrobisz to samo.
Nazywam się Lillian Rosie Grose, mam 17 lat. Przeprowadziłam się tutaj z powodu rozwodu moich rodziców. Nie mam zbytnio przyjaciół, jestem nieśmiała. Lubię psy, jeżdzę na desce. Choć ostatnio słabo mi to idzie. Lubię też oglądać seriale. To chyba tyle.

  Potem on opowiedział mi o sobie dużo ciekawych rzeczy. Mówił w taki sposób, że cały czas się uśmiechałam, a on bez przerwy patrzył mi w oczy.

Po paru godzinach rozmów odprowadził mnie do drzwi mojego domu.

- Świetnie się dziś bawiłam.

- Ja tak samo. Trzeba to kiedyś powtórzyć.

Strzeliłam mu spojrzenie 'chyba w twoich snach' i oboje się zaśmialiśmy.

  Pocałowałam go w policzek na pożegnanie. Gdy już miałam odchodzić, chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

  Złączył nasze usta. Było to bardzo delikatne. Po chwili bardzo niepewnie musnął mój język
swoim.

Chyba jednak młodzieżowe gazetki, które radziły, by nie całować się na pierwszej randce były w błędzie.

You & I | n.h  Where stories live. Discover now