Rozdział X

754 49 1
                                    

Kim ty jesteś? - zapytała dziewczyna, przez co moje sercę pękło na tysiące małych kawałeczków - Gdzie ja jestem?

Nie mogłam. Po prostu do fuja nie mogłam. Myślałam... miałam nadzieję, że kiedy się spotkamy ona opowie mi o moim starym życiu, że zdradzi mi, jaka byłam wcześniej... że odpowie mi na nurtujące mnie pytania. Mimo, że utrata pamięci nie była jej winą, byłam zła. Byłam po części zła, a po części rozczarowana. Zawsze jestem rozczarowana, kiedy ktoś mnie zawiedzie. Przyswoiłam sobie dzisiaj ważną lekcję: "Nie oczekuj od nikogo zbyt wiele, bo kiedy ten ktoś nie sprosta twoim wymaganiom, pokaleczysz się odłamkami swoich wyobrażeń".

Skaleczenia po moich marzeniach bolały niemiłosiernie. Odwróciłam się od dziewczyny i wspięłam się po linie do góry.

Tym razem z ust chłopaków nie padały żadne kąśliwe uwagi co do Robin. Było po prostu cicho.

Obejrzałam się jeszcze przez ramię i spojrzałam w oczy dziewczyny szukając choćby cienia rozpoznania. I po raz kolejny się zawiodłam. Kolejne skaleczenia, po których pozostają niewidoczne blizny. Nic, zupełna pustka, nie zobaczyłam w nich niczego prócz strachu.

Spuściłam głowę i ruszyłam szybkim krokiem w stronę lasu. Tamto miejsce wydawało mi się najbardziej rozsądnym wyborem. Tam mnie nikt nie będzie szukać. Nikt mnie nie znajdzie.

W połowie drogi usłyszałam za sobą ciche kroki, jednak nie chciałam na siebie zwracać uwagi i to zignorowałam.

Kiedy tylko weszłam do lasu usiadłam pod jednym z drzew. Po chwili moją uwagę zwrócił dźwięk pękającej pod naciskiem buta gałązki. Podniosłam powoli głowę i spojrzałam prosto w czarne oczy. Wyczytałam w nich te same emocje, które przepełniały również mnie.

Azjata usiadł obok mnie i podciągnął sobie kolana pod brodę. Popatrzył się na mnie i ściągnął usta w kreskę.

-Rem.. ja wiem co teraz czujesz.. - zaczął - ..ale to nie jest jej wina. Nie możesz się na nią wsciekać.

-Minho... ja nie jestem na nią zła, poprostu zabolało mnie to, że mnie nie rozpoznała. Kiedy leżałam u Plastra, - wyznałam - ona mi sie przyśniła. Powiedziała, że mam do was wracać, bo bezemnie sobie nie poradzicie. Przysięgała, że niedługo się zobaczymy,... że ona mi o wszystkim opowie.. - zamrugałam, próbując się pozbyć z oczu łez - A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Najgorsze jest to, że przez te pięć minut rozmowy, wydawało mi się, jakbyśmy się znały przez pół mojego życia.

Spojrzałam na chłopaka, jednak on patrzył się nieobecnym wzrokiem gdzieś daleko.

-Ale teraz to i tak nie ma znaczenia... ona była jedyną osobą, która mogła wiedzieć o mnie wszystko... ile mam lat, jak mam na drugie imię... jakiej muzyki słuchałam... - przełknęłam głośno ślinę - Nie dowiem się, czy byłam kiedyś zakochana... czy pierwszy raz się całowałam... - po policzku spłynęła mi łza - Czy miałam rodzinę... jaka była moja ulubiona zabawka... Teraz będzie już tylko pustka. Nie dowiem się niczego. Pozostanie jedna, wielka wyrwa w moim życiu. I nic już tego nie zmieni. - i kolejną łza kapnęła na moją koszulkę.

-Październik. - powiedział azjata - W październiku kończysz siedemnaście lat.

-Ale skąd ty to.. - nie dokończyłam, ponieważ tamten mi przeszkodził.

-Czasem, kiedy siedzę blisko ciebie, mam taki małe przebłyski twojego życia. Są to wyrwane fragmenty, ale da się z nich wyczytać informacje. Tort na twoich trzynastych urodzinach, a w tle widać kalendarz, na którym jest napisane październik. Inne to na przykład widok twojego identyfikatora z napisem: Remilly Isabelle Evans. Pracownik Strefy 5 Oddział C.

-Boże... jakie ja mam okropne drugie imię.. - powiedziałam.

-A ja nie skróciłbym go nawet o literę. Pasuje do ciebie. Wiesz co znaczy końcówka "belle"? - zapytał chłopak, a ja pokreciłam tylko głową - To znaczy piękna, doskonała. Ty właśnie taka jesteś.

Zarumieniłam się. To nie był pierwszy lepszy tekst na podryw. To było na prawdę szczere, takie prosto z serca.

-Jeśli chodzi o muzykę... - powiedział - ..słuchałaś niemal wszystkiego. Na Beethovenie zaczynając, po przez ckliwe piosenki o miłości idąc, a na metalu kończąc. Wybierałaś piosenki, które miały jakiś przekaz, nie były to zwykłe teksty.. zawsze miały coś w sobie skryte. Ulubioną zabawką był pluszowy wilk. Zawsze, kiedy nie mogłaś spać, siadałaś z nim na parapecie oglądając nocne niebo. Miałaś też brata, jednak nim DRESZCZ się nie zainteresował. Czy byłaś kiedyś zakochana? Hmmm... - zamyślił się - To było raczej zauroczenie pietnastolatki zwykłym szesnastolatkiem, ale wiedz, że ty do dzisiaj podobasz się temu chłopakowi. - wyznał - Nigdy się z nim nie całowałaś. Kiedy miałaś go pocałować, on się od ciebie odsunął i powiedział, że DRESZCZ wyśle go do labiryntu i nie chce, abyś przez niego cierpiała. Potem nikim nie byłaś zainteresowana. To chyba tyle. Na razie nic więcej nie wiem.

-Minho? Mogę się do ciebie przytulić? - zapytałam cicho.

-Dlaczego zadajesz takie głupie pytania? - powiedział obejmując mnie ramieniem.

-Bo powiedziałeś dzisiaj, że powinnam ci powiedzieć, że chce Ci dać całusa w policzek. Myślałam, że z przytulaniem jest tak samo. - powiedziałam z zakłopotaniem. Chłopak popatrzył się na mnie i uśmiechnął się pod nosem.

-Nie mówiłem tak. Mówiłem, że gdybyś mi powiedziała o tym, ja bym cię nie upuścił. Nie popełniłbym tego samego błędu, który zrobiłem w ogrodzie przed laboratorium ponad dwa lata temu. Nie odsunąłbym się.

Powoli zaczęłam łączyć wątki. Dwa lata temu miałam piętnastkę. Miałam się pocałować z szesnastolatkiem, ale on się ode mnie odsunął, tak jak Minho dzisiaj. Minho ma osiemnastkę, więc dwa lata temu miał szesnaście..

Wstałam z ziemi, a azjata zrobił po chwili to samo.

-Chcesz iść do Robin? - zapytał marszcząc brwi.

-Może potem, a teraz proszę cię. Opowiedz mi..  co się stało dwa lata temu w ogrodzie przed siedzibą dreszczu? - zapytałam, mimo, że już znałam odpowiedź.

-Ja... ja.. się odsunąłem... od ciebie. Byłem na tyle głupi, że to zrobiłem. - chłopak spóścił wzrok - Nie mogę się z tym pogodzić, ogay? Byłem tchórzem... jestem pikolonym tchórzem. Ja cię wtedy tam zostawiłem Remilly.. i nigdy sobie tego nie wybacze.

-Teoretycznie.. - powiedziałam - ..ja tego nie pamiętam, więc wystarczy, że teraz się nie odsuniesz...

Stanęłam na palcach, aby zrównać się z chłopakiem, jednak on był za wysoki. Zamknęłam oczy i położyłam mu ręce na karku. Minho się delikatnie nachylił, a ja złączyłam nasze usta w pocałunku.

_________________________________________

Ja nie napiszę?!

Jest i kolejny rozdział! Wiem, wiem zepsułam ostatnią scenę, ale nie potrafię pisać wątków miłosnych ;-; Mam nadzieję że cała reszta się spodobała. Do następnego!

Heartfelt

BezcennaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz