Draco otworzył oczy i przeciągnął się. Od kiedy w dormitorium Ślizgonów było tak jasno? Chciał wstać, ale poczuł jak czyjeś dłonie trzymają go w pasie. Spojrzał na bok i zobaczył drobną dziewczynę z burzą brązowych włosów. Co do jasnej cholery Granger robiła u jego boku wtulona jakby był jakąś pluszową zabawką? Nagle wszystko sobie przypomniał. Jest w Skrzydle Szpitalnym. Czy pani Pomfrey się już obudziła? Nie zamierzał ryzykować i chciał wstać, ale gdy tylko się poruszył Granger jeszcze bardziej wtuliła się w jego tors. No i co on miał w tej sytuacji zrobić? Zorientował się, że cały czas trzyma rękę na biodrze dziewczyny. W głowie zaszumiały mu słowa Gryfonki - Spróbuj mnie ruszyć w nocy, a ci te obślizgłe łapy utnę. Oj. Szybko zabrał ręce. Usłyszał jakieś kroki za ścianą.
- Granger? - zaczął lekko nią potrząsając. Żadnych rezultatów - Granger, wstawaj lub przynajmniej mnie puść - odezwał się ponownie. Powieki Gryfonki drgnęły. Po chwili wachlarz gęstych rzęs otworzył się ukazując zdziwione, brązowe oczy Hermiony. Spojrzała na niego zdezorientowana i po chwili odsunęła się od niego gwałtownie, prawie spadając z łóżka. Draco szybko wstał i poprawił pomiętą koszulę oraz przeczesał palcami i tak już rozczochrane włosy.
- Jak się spało? - spytał z szelmowskich uśmiechem widząc jej minę.
- Całkiem dobrze, gdyby nie to, że zabrałeś mi całą poduszkę - odparła zaspanym głosem.
- Dlatego też przytuliłaś się do mnie najbardziej jak to możliwe
- Och, darujmy sobie ten temat - lekko rzuciła w niego poduszką. Zręcznie ją złapał i położył na łóżku i przy okazji potargał włosy Gryfonce.
- Nie denerwuj mnie - złapała go za koszulę i pociągnęła z całej siły, by odwdzięczyć się Ślizgonowi.
- I tak to ty wyglądasz jak szczotka - zadrwił śmiejąc się.
- Daruj sobie, mój osobisty Draconie Malfoyu - wyszczerzyła zęby, a uśmiech spełzł z twarzy Dracona.
- To, co się dzisiaj stało nie było na poważnie, nie?
- Sądzę, że wszystko było na poważnie - odpowiedziała Hermiona. Nagle usłyszeli kroki dobiegające z pokoju Pani Pomfrey.
- Muszę już iść, obiecałem ci, że nie będzie mnie zanim ktokolwiek nas tu razem zobaczy - odparł Draco i zanim Granger zdążyła jakkolwiek zareagować nachylił się i pocałował ją w policzek, poczym szybko wyszedł. Sekundę później do pomieszczenia weszła pielęgniarka w białym szlafroku i lekko zaspaną miną. Zdziwiła się widząc rozbudzoną Hermionę.
- Już wstałaś? Coś cię obudziło? Jakiś ból lub? - pytała Poppy.
- Nie, nie już wstałam i nic mnie nie obudziło. Pani Pomfrey czy ja będę mogła dzisiaj wyjść ze Skrzydła Szpitalnego?
- Nie sądzę, panno Granger. Pani rany są jeszcze Och, widzę, że już się zagoiły - dodała, gdy tylko zobaczyła stan Hermiony. Dziewczyna czuła się doskonale i nic ją nie bolało - Tylko ostatni raz wetrzyj tą maść w skórę i raczej będziesz mogła wyjść.
Hermiona wzięła maść o dziwnym fioletowawym kolorze i nieprzyjemnym zapachu. Gdy tylko skończyła wcierać substancję wstała z łóżka i zakrywając się parawanem przebrała się w białe spodnie i puchowy, jasnoróżowy sweterek. Włożyła do siatki wszystkie słodycze i wzięła pod pachę stos kwiatów. Pożegnała się z pielęgniarką i wyszła ze Skrzydła Szpitalnego ponownie wracając do codzienności życia szkolnego.
Została przywitana głośnymi oklaskami i wiwatami, gdy tylko weszła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru. Hermiona była niezwykle zaskoczona, ale gdy zobaczyła roześmianą Ginny i Harryego od razu wiedziała, że to ich sprawka. Uściskała przyjaciół i usiadła obok nich na wielkim, wytartym fotelu.
CZYTASZ
Dramione. Kropla miłości znaczy więcej niż ocean rozumu.
FanfictionOpowiadanie napisane jest przez Sheireen, ja tylko je skopiowałam, ponieważ większa część użytkowników jakichkolwiek blogów, gdzie piszą swoje historie przenoszą je prędzej czy później na Wattpada. W przypadku Sheireen nie jest to opowiadanie przeni...