"Dramione - niechciany obrońca" rozdział 1

Начните с самого начала
                                    

Wszedł do pomieszczenia i dopiero teraz dojrzał swego rywala stojącego kilka kroków za dziewczyną

К сожалению, это изображение не соответствует нашим правилам. Чтобы продолжить публикацию, пожалуйста, удалите изображение или загрузите другое.

Wszedł do pomieszczenia i dopiero teraz dojrzał swego rywala stojącego kilka kroków za dziewczyną.
- Krum? - zapytał oniemiały, po czym wściekły zwrócił się do nauczycielki. - Co tu robi ten bułgarski byczek? - i popatrzył wrogo na drugiego mężczyznę. Trzeba przyznać, że nie mógł lepiej go określić. Krum nigdy nie należał do wątłych osób i już w czasie swego pobytu w Hogwarcie szpanował mięśniami, ale teraz wyglądał jakby całe dnie spędzał na siłowni, a ponadto kilka tygodni spędził w mugolskim sklepie ze sterydami. Wrażenie takie odnosiło się, patrząc na jego potężne bary, umięśnioną klatę piersiową i łapy, jak u niedźwiedzia, które w przedramionach musiały sobie liczyć co najmniej kilkanaście centymetrów średnicy, a całą swoją masą ciała spokojnie mógłby szczodrze obdarować całą rodzinę Weasley'ów. Włosy miał mocno ścięte i zapuścił zarost.

Wszystko to dodawało mu jednak swoistego uroku i nic dziwnego, że uczucie Hermiony poważnie odżyło, gdy go ponownie zobaczyła

К сожалению, это изображение не соответствует нашим правилам. Чтобы продолжить публикацию, пожалуйста, удалите изображение или загрузите другое.

Wszystko to dodawało mu jednak swoistego uroku i nic dziwnego, że uczucie Hermiony poważnie odżyło, gdy go ponownie zobaczyła. A ten w porównaniu ze szczurkowatym Ronem prezentował się naprawdę zjawiskowo.
- Ochraniam ja Hermijone przed takim kretynem, jak ty - warknął były szukający, zakładając ręce na piersi, co jeszcze mocniej uwydatniło jego mięśnie.
- Przestańcie natychmiast! - krzyknęła McGonagall, widząc, że Ron szykuje się do jakiejś ciętej riposty. - Mamy teraz dużo poważniejsze sprawy na głowie niż zdrada panny Granger!... Sami - Wiecie - Kto poszukuje dużo potężniejszego artefaktu niż miecz Gryffindora czy sama Czarna Różdżka. Był już w Zamku Czaszek i rozmawiał z duchem Morgany. W czasach swej świetności kobieta ta dysponowała mocami dorównującymi Sami - Wiecie - Komu lub Grindelwaldowi, lecz operowała nimi na trochę innej płaszczyźnie. Ponoć potrafiła nawet ożywiać zmarłych bez używania do tego Kamienia Wskrzeszenia. Na całe szczęście, jako duch nie mogła tych zdolności przekazać Czarnemu Panu, zdradziła mu tylko kilka sekretów i nakazała szukać Excallibura.
- Skąd mamy takie informacje? - zainteresował się pan Weasley.
- Wśród Śmierciożerców mamy swoich ludzi, którzy codziennie narażają swoje życie, byśmy mogli otrzymywać informacje o krokach podejmowanych przez Czarnego Pana.
- Pani profesor... A do czego ja jestem tutaj potrzebna, skoro tak wiele o nim wiecie? - zapytała cicho Hermiona, przytulona do piersi kochanka.
- Tworzymy grupę, której zadaniem będzie odnalezienie miecza, zanim zrobi to Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. W związku z tym chcę cię prosić, abyś dołączyła do tej grupy. Twoje zdolności logicznego myślenia nawet w czasie niebezpieczeństwa i szeroka wiedza przydadzą nam się jak sądzę w bardzo decydującej chwili - wyjaśniła uprzejmie starsza kobieta, patrząc poważnie na Hermionę i Wiktora.
- Kochanie? - mruknął dziewczynie do ucha Bułgar. - Jesteś ty gotowa tak bardzu sję narazjić? - podejrzewał, jaką decyzję podejmie dziewczyna.
- Jestem - odparła krótko. - Wiele razy narażałam życie razem z Harrym i ... Ronem, nie boję się.
- Dobrzu - pocałował ją w czubek głowy. - Ale uważaj ty na siebie, masz wrócić cała.
- Bo się zaraz porzygam - syknął z odrazą rudzielec. - Dziwię ci się, Krum. Puszczasz Hermionę na tak niebezpieczną misję... Nie pozwolę ci na to.
Bułgar spojrzał na niższego chłopaka z wyraźnym zainteresowaniem, po czym parsknął śmiechem, widząc, że ten nie żartuje.
- Chyba coś tobje sję pomyliłu, stary - powiedział. - To niet ty jesteś chłopakiem Hermijony, tylku ja.
- Bo mi ją odebrałeś! - wydarł się Gryfon. - Była moją narzeczoną, a ty mi ją odebrałeś!
- Nie histeryzuj, Ron... - mruknęła Hermiona.
- Ja histeryzuję? Ja? A kto mnie błagał bym był twoim chłopakiem, co? Wtedy w Muszelce, gdy uciekliśmy z dworu Malfoyów?
- Byłam zdesperowana!
- Najwyraźniej teraz też jesteś, skoro zadajesz się z takim worem mięsa! - warknął Ron, a następnie otrzymał mocne uderzenie w twarz. Spojrzał zdumiony na byłą przyjaciółkę, która nie zdążyła jeszcze opuscić ręki po ciosie i wyszarpnął zza pazuchy różdżkę, celując nią w zaskoczoną dziewczynę. Krum jednak był szybszy. Widząc ruch Weasley'a, odepchnął Hermionę na bok i sam dobył różdżki i krzyknął, machając nią w stronę rudzielca:
- Crucio!
Ron padł na podłogę, wypuszczając patyk z ręki i wyjąc z bólu. Pani Weasley i McGonagall krzyknęły z przerażenia, Hermiona zakryła sobie usta dłonią, ale reszta nawet nie ruszyła się z miejsc. W końcu jednak Bułgar cofnął zaklęcie, z niemałą satysfakcją patrząc, jak przeciwnik dyszy ciężko.
- Nie zadzieraj ty ze mnu... Bo ta klątwa będzie niczym z tym, co ja cji zrobiu, jeśli skrzywdzisz ty moja Hermijonę!

Opowiadanie znajduje się również pod tym linkiem: katalog-granger.blogspot.com

Dramione - Niechciany Obrońca [Zakończone/Poprawione]Место, где живут истории. Откройте их для себя