Obiad

55 5 7
                                    

- James, kochany, podaj mi proszę liść eukaliptusa. Leży pod tym kamykiem - matka Annie wskazała na niewielki, brązowy kamyk.
- Czy to napewno doprawi korniki? Sądzę, że lepiej to przyprawić korą akacji - James wystawił język , gdy wyciągał liść spod kamyka.
- James, złotko, o to się nie martw! Moja mama zna się na gotowaniu! Jeszcze , będziesz prosił o dokładkę! - Annie uśmiechnęła się.
Na twarzy Jamesa pojawił się lekki uśmiech.
- Annie , leć do wodopoju i umyj porządnie kamyki. Kerni ty nazbieraj prosa i żurawiny. Zrobimy sałatkę. A ty James pomóż Kerniemu.
W tak jak dotąd, cichej i smutnej dziupli , zrobił się wielki bałagan.
- Mamo, gdzie jest Annie?! Ktoś na mojej gałązce zawiesił kawałek niebieskiej tkaniny! Czy ona znowu poleciała do gospodarstw i czmychnęła kawałek starej szaty? Pewnie zrobi sobie z tego dywanik do pokoju, co u niej jest tradycją! Czy moja gałązka wygląda na trzepaczkę?! Mamo zrób coś! - z góry rozległ się ostry głos.
- Mavis, mówiłam Ci, że Annie uwielbia robić sobie dywaniki i najróżniejsze koce ze starych tkanin. To jest jej hobby! Nie zabiorę jej tego co kocha! - mama papug zrobiła gniewną minę.
- To czemu musi to wieszać u mnie!? Nie ma innych miejsc do tych swoich ,,arcydzieł"?!
- Mavis uspokuj się! Jak Annie wróci poproszę ją o przewieszenie tego!
Mavis jest starsza siostrą, Annie. Ma czarne piórka i błękitne oczy.
- Mamo jestem! Kamyki są idealnie wyczyszczone! - Annie z szerokim uśmiechem położyła kamyki na kawałku kłody.
- No siostrzyczko! Nagrabiłaś sobie! Myślisz, że to fajnie jak ktoś rozwiesza ci kawałek szmatki na gałęzi?! - Mavis przycisnęła siostrę do ściany.
- Mavis uspokuj się , proszę! To miał być prezent dla Jamesa. Nie mogłam tego powiesić u mnie, bo oni nocują w moim pokoju! - zawołała Annie zdławionym głosem.
- Mavis, zostaw ją! - mama szybko odciągnęła córkę.
- Żeby to był twój ostatni raz! - czarna papużka pokazała łapką w stronę Annie.
- Annie nie słuchaj jej! Wszystko jest dobrze! - mama przytuliła ją.
Po chwili wrócił James i jego brat.
Mama podała obiad.
- Dziękuję Ciociu! - zawołał Kerni.
- O, nie, nie. Mów na mnie Elizabeth, lub po prostu Eliza. Jak sobie chcesz.
- No dobrze ,dziękuję Eliza! - znów zawołał.
Papużki usiadły do jedzenia.

Wybraniec : Strażnicy Wulkanu Where stories live. Discover now