1

5.8K 161 17
                                    

-Już jestem.-powiedziałam, kiedy weszłam do kuchni. Moi rodzice mieli smutne miny.

-Coś się stało?-zapytałam zdziwiona.

-Seleno posłuchaj. Ja i tata wiemy, że jutro są twoje urodziny, i że mieliśmy spędzić je we troje, ale nasz szef zadzwonił do nas kilka minut temu i powiedział, że na miesiąc musimy lecieć do Londynu na jakieś ważne spotkania w sprawach firmy.-powiedziała moja mama ze smutkiem w oczach.

-Ale dlaczego... obiecaliście mi, że w wakacje będziecie w domu.- powiedziałam zrezygnowana.

-Wiemy Sel, ale w zastępstwo za naszą miesięczną nieobecność mamy dla ciebie urodzinowy prezent.- mówiąc to mój tata wyciągnął z kieszeni... kawałek kartki?

-Co to jest?- spytałam zdezorientowana.

-Zobacz.-uśmiechnęli się obje.

wzięłam do ręki 'prezent' i przez chwile nie wierzyłam w to co było tam napisane.

-Bilet na jutrzejszy koncert Justina!-pisnęłam podekscytowana. Jednak moje szczęście nie trwało długo.

-Selena w porządku?-zapytała zmartwiona mama.

-Jeżeli myślicie, że jednym głupim koncertem zastąpicie siebie na miesiąc to zmartwię was, ale tak to nie działa.-powiedziałam z nagłą zmianą nastroju.

Byłam wściekła. Zawsze tak było. Za każdym razem kiedy mieli wyjechać, kupowali mi drogie prezenty, aby wynagrodzić mi ich czas poza domem. Znosiłam to, ale teraz, kiedy mieli zostawić mnie w moje własne urodziny, nie wytrzymałam...

- Czy wy chociaż raz możecie postawić mnie ponad pracą? Zawsze, kiedy na czymś mi zależy, wy to niszczycie!-podniosłam głos.

- Selena, proszę cię zrozum nas. Ja i mama też bardzo chcielibyśmy spędzić z tobą jutrzejszy dzień, ale...

-Daj spokój. - przerwałam mu i szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju.

Zamknęłam drzwi z głośnym trzaskiem i rzuciłam się na łóżko. Poczułam jak po moim poliku spływa pojedyncza łza. Wiedziałam jednak, że tym razem muszę być silna. Miałam dość płaczu przez nieobecność rodziców. Tak było od kilku lat. Oni wyjeżdżali, a ja płakałam. Dwa lata temu, zawsze kiedy rodzice wyjeżdżali, opiekowała się mną ciocia, która przyjeżdżała do nas z moim kuzynem Tobym. Tylko on wiedział jak naprawdę się czuję. Przed ciocią starałam ukryć mój smutek i udawało mi się to, aż do ich ostatniej wizyty u nas. Ciocia pewnej nocy przechodziła obok mojego pokoju i słyszała moją rozmowę z Tobym. Chociaż to raczej nie była rozmowa. Ja płakałam, a mój kuzyn mnie pocieszał. Po tym ciocia odbyła długą rozmowę z moimi rodzicami, jednak na marne...

Po około godzinę, postanowiłam zejść na dół. Gdy dotarłam do salonu, zastałam tam rodziców ze spakowanymi walizkami.

-Sel, musimy już jechać. Jeżeli postanowisz iść na jutrzejszy koncert, to będzie on o szóstej. Pieniądze zostawiliśmy ci w kuchni. - oznajmiła mama, a ja obdarzyłam ją krótkim spojrzeniem.

-Do zobaczenia za miesiąc. - szepnęłam.

* * *

Po wyjściu rodziców postanowiłam iść się przejść, więc poszłam do swojego pokoju po deskorolkę, na której jeżdżę od kilku miesięcy.
Wyszłam z domu i po chwili zastanowienia ruszyłam w stronę skate parku. W drodze nałożyłam słuchawki, w których leciała piosenka Justina Be alright. Słowa i melodia, a przede wszystkim głos chłopaka, podnosiły mnie na duchu...

Kiedy znalazłam się na w pobliżu miejsca do którego zamierzałam moim oczom ukazała się sylwetka osoby ubranej w niebieskie jeansy i czarną bluzę z kapturem zarzuconym na głowę. Wnioskując po budowie ciała, był to chłopak. Jeździł naprawdę świetnie. W pewnym momencie obrócił się w moją stronę, a ja poczułam lekkie zakłopotanie. Z daleka nie widziałam kto to jest, ale wydawał mi się znajomy.

Lekko się uśmiechnęłam, co chłopak odwzajemnił. Po chwili chciałam ruszyć w jego stronę i zająć się jeżdżeniem, jednak zrezygnowałam z tego pomysłu, ponieważ nie chciałam mu przeszkadzać.

Westchnęłam i odwróciłam się, aby zawrócić.

Szłam kilka minut, kiedy niespodziewanie na kogoś wpadłam.

-Przepraszam nie zauważyłam cię.-powiedziałam od razu.

-Spokojnie nic się nie stało. Jestem Miranda.- powiedziała dziewczyna.

-Selena. -dodałam.

-Miło cię poznać. -uśmiechnęła się w moją stronę.

-Mi tak samo. Wybacz, ale trochę się śpieszę.-powiedziałam.

-Jasne, to... na razie. - zaśmiała się, co odwzajemniłam.

- Na razie. - odpowiedziałam i ruszyłam w dalszą drogę.

***

Po kilkunastu byłam w domu. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się na łóżku.
Myślałam o dzisiejszym dniu. Jednak szybko na myśl nasunął mi się bilet na koncert od rodziców. Wiem, że nie powinnam tego przyjmować, aby nie pokazywać mojej rodzinie, że mogą przekupić mnie drogimi prezentami.

Chociaż z drugiej strony, możliwość zobaczenia Justina była na wysunięcie ręki. Po długich przemyśleniach postanowiłam iść na koncert. Przecież i tak to nie zmieni niczego w moim życiu...

~*~
Hej wszystkim, słuchajcie. Zbliżają się wakacje i mam teraz duży luz w szkole, więc postanowiłam wziąć się za poprawę tego ff. Jak widać po tym rozdziale, wszystko będzie napisane inaczej niż dotychczas, ogólnie chcę trochę zmienić fabułę tego opowiadania, jednak postaram się w niektórych momentach wzorować się na starej wersji :**

Koocham ♥♥♥

You Are All ✔Where stories live. Discover now