Rozdział 3

1.6K 53 8
                                    

Po skończonej warjacji chłopcy poszli zrobić sobie kawy.
Ja i Karol nie mogłyśmy się wtedy uspokoić. Śmiałyśmy się do rozpuku. To było niesamowite małe wygłupy, a dają tyle radości. Czułam się jak dziecko.
- Mam pytanko.... Chciała byś się jeszcze pobawić?- Zdaję sobie sprawę jak to zabrzmiało. W odpowiedzi Karol tylko się uśmiechnęła.
Powiedziałam jej cały plan.
Poszłyśmy do kuchni na czworaka.
- Tatuś.... Apka...- Powiedziałam do Ruggero z miną zbitego psiaka.
- Czy wam znów odbiło?- Zachichotali obaj.
- Bies mnie apa i nie marudź tatuś!- Krzykmęłam. Ruggero wziął mnie na kolana. Wsadziłam sobie palec do buzi i zaczęłam go ssać jak małe dziecko.
- Chcę iść do palku....- Powiedziała Karol siadając u Jorge na kolanach.
- A wies co my chcemy? Sobie pogadać i wies co? Nie możemy przez was!- Krzyknął Ruggero ze śmiechem.
- Łełełeeeeee....- Obie zaczęłyśmy płakać.- Jesteś be! Idę do taty Jorge.- Zeszłam z kolan Ruggero i usiadłam na kolanie Jorge na tym, które było wolne.
- Tatusiu pójdziemy?- Spytałam najsłodziej jak umiałam.
- Dobrze, ale przestańcie się lelać.- Dał warunek Jorge.
- Okey.- Powiedziałyśmy równo. W kuchni znów rozbiegł się dźwięk naszych śmiechów.
Karol zeszła z kolana Jorge'a. Poszła usiąść na krześle obok.
Ja również chciałam usiąść na krześle, ale Jorge mnie zatrzymał i posadził na oba kolana.
- Nie uciekaj.- Zaśmiał się.
- Karol pomóż.- Powiedziałam starając się uwolnić nadal śmiejąc się przez co moje siły były słabsze. Mięśnie się rozluźniły i nie mogłam nic zrobić.
- Poczekaj pomogę Ci.- Karol wtedy wstała z krzesła i usiadła Ruggero na kolana tak jak siedziałam ja.
- Miałaś mi pomóc!- Krzyknęłam udając kamienną twarz i powstrzymując z trudem śmiech. Po chwili jednak nie mogłam dłużej i wybuchłam nim.
- No przecież pomogłam. Usiadłam u Ruggero żebyś nie musiała siedziec tak sama.- Zachichotała.
- Ale on Cię tak nie trzyma.- Zaprotestowałam krzyżując ręce na piersiach. Przyznam ciężko było się ruszyć.
- Ach tak? To zobacz! - Wzięła ręce Ruggera i oplotła się nimi tak jak oplótł mnie Jorge swoimi rękoma.
Uśmiechnęłam się.
- Ale to ty sama chciałaś.- Oburzyłam się.
- O nie! Ruggero puszczaj!- Zaczęła się wyginać i wyrywać. Mój brat jednak ją trzymał. Widziałam jak jej "pole do popisu" się zmniejszało. Śmiałam się razem z moim ukocha..... Jorge.
Po chwili się uspokoiliśmy.
Karol próbowała poluźnić uścisk mojego brata, w którym to on ją tak szczelnie trzymał.
Jednak bez szans. Ich "walka" przeistoczyła się w wygłupy.
Tak się wygłupiali, że krzesło się przechyliło do tyłu i oni polecieli razem z nim. Leżeli jak dłudzy.
Po kuchni po raz setny rozbiegły się nasze śmiechy.

- I...... Co...... Narobiłaś?- Mówił Ruggero przez śmiech.
- Jajco.... Aż tak ślepy jesteś, że nie widzisz, że leżymy?- Zapytała Karol.
- Oni nie leżą! To nie fair!- Krzyczał śmiejąc się Ruggero.
- Bo my jesteśmy ułomni.- Śmiała się Karol.
- Trzeba ich obalić- Rzuciła "metrowa grzywa"- czyli mój brat.
Jak oparzeni ja i Jorge zaczęliśmy uciekać. Oni byli szybsi pchnęli mnie na Jorge i teraz to ja leżałam razem z nim. A dokładniej ja leżałam na nim.
Znów śmialiśmy się jak ADH- dowcy.
Szatynka zrobiła nam zdjęcie.
- Później je wywołamy.- Rzuciła podając mi rękę bym wstała.
Chwyciłam ją i pociągnęłam w moją stronę w ten sposób i ona leżała.
- Braciszku kochany pomóż mi.- Prosiłam. On zaczął się oddalać. Chwyciłam go za nogę i kolejny raz leżał. Teraz leżeliśmy wszyscy.
W końcu się pozbieraliśmy i poszliśmy na sofę.

I Want You - Jortini 💜Where stories live. Discover now