pierwsza kropla cz. 2

4.6K 426 137
                                    

Ta wykrzywiona obrzydzeniem twarz tylko mnie utwierdza w odkryciu. No to pięknie, Potter.

 Potter? Dlaczego on, Salazarze? Ze wszystkich...

 Było na mnie nie wpadać  burczę i podciągam się na nogi. Malfoy wykrzywia wargi i również się podnosi. Mierzy mnie zimnym spojrzeniem lodowych oczu i mówi:

Jesteś tak upośledzony, że nie zauważyłeś, że to ty na mnie wpadłeś?

Spokojnie, Harry, tylko spokojnie, nie daj się sprowokować.

 Co robisz w mugolskiej części miasta?  pytam. Kłótnie do niczego nas nie doprowadzą, chyba że do kilku urazów na ciele.

 Stęskniłem się za moim Gryfonem  mówi. I postanowienia o spokoju szlag bierze. Wielkie dzięki, Malfoy.  Naprawdę sądzisz, że ci powiem, Potter?

 Nie. Po prostu przez chwilę... nieważne.  Przez chwilę wydawało mi się, jakby był zagubionym dzieckiem, rozpaczliwie wołającym o pomoc w odszukaniu mamy.

 Rodzice nie uczyli, że raz rozpoczęte zdania się kończy?  Nie umyka mojej uwadze, że praktycznie cały czas rozgląda się wokoło z niepokojem.  Ach, zapomniałem, nie żyją, a biednej sierotki nie miał kto nauczyć kultury.

 I mówi to syn śmierciożercy  warczę, zaciskając pięści. Mam nadzieję, że napięte mięśnie nie nadwyrężą świeżych szwów na ręce. Jeszcze chwila i dostanie w mordę, jak tylko jeszcze raz obrazi rodziców, to nie ręczę za czyny swoich pięści.

 Uważaj, Potter  syczy i podchodzi do mnie, zaciskając palce na szarej koszulce. Łapię go za nadgarstek i patrzę wyzywająco w zimne oczy.  Ja przynajmniej go mam, nie zostawił mnie.

 Och, ale za to oddał cię Voldemortowi.  Uśmiecham się szeroko, gdy krzywi się na prawdziwe imię Sam-Wiesz-Kogo.  Co, masz już Mroczny Znak na przedramieniu? Jesteś jego pachołkiem? W ilu niewinnych ludzi rzuciłeś Avadę?

Jego źrenice rozszerzają się na chwilkę, a potem zaciska usta w wąską linię i wyrywa ręce z uścisku. Rozgląda się po śpieszących ludziach, a oni nie pozostają mu dłużni w sprawie spojrzeń. Ale czemu tu się dziwić, Malfoy nie ma zielonego pojęcia o mugolach i jest w czarodziejskich szatach. Wzbudza więc niemałą sensację.

 Kurwa, Potter. Nie jesteśmy sami — warczy, a ja mam przedziwne wrażenie, że czegoś panicznie się boi. —  Chodź.  Łapie mnie za rękę i ciągnie.

 Hej!  Szarpię i próbuję się wyrwać.  Co ty sobie wyobrażasz, Malfoy?!

 Po prostu chodź.

Przez chwilę stoję w miejscu. O co mu chodzi? Dlaczego nie jest w swojej rezydencji, tylko włóczy się po Londynie? Zaraz, jest śmierciożercą, pewny fakt. A więc chce mnie zaciągnąć do Toma? Z imieniem Tom Riddle niezaprzeczalnie wiążą się tortury, w pewien sposób kusząca propozycja, ale umrzeć nie chcę, co to to nie.

 Gdzie? Do Voldemorta?

 Czy ty musisz mieć olśnienia intelektu wtedy, kiedy nie trzeba, Potter?

 Zamknij się, Malfoy!

 Cięta riposta Pottera, czyli wracamy do tej głupszej wersji, bez intelektu.

 Malfoy... Możesz mi łaskawie wyjaśnić, o co ci, do cholery jasnej, chodzi?

 Mi o nic nie chodzi, oprócz jednego: rusz tę dupę i chodźże!

Krwawy Szlak Uczuć ||DRARRY||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz