Rozdział 15

4.5K 459 45
                                    


- Widzę, że moje eksperymenty odniosły pozytywne skutki.

Sasuke jak przez mgłę usłyszał czyjś głos. Ale... Chwila. Co? Jakie eksperymenty?

Jego umysł natychmiast zaczął działać na najwyższych obrotach.

- Tak, czasem ta umiejętność się przydaje - nadeszła nonszancka i arogancka odpowiedź o wiele młodszej osoby. I Uchiha znał tę osobę.

Naruto.

Postanowił dalej udawć nieprzytomnego. No bo co, jeśli teraz odkryje tajemnicę swojego towarzysza? Wydawało się, że ten starszy głos znał skądś Naruto, a to znaczyło, że być może wiedział, co jest jego tajemnicą.

- Co mu zrobiłeś? - usłyszał cichą i niebezpieczną nutkę w głosie Naruto.

- Czy to nie oczywiste? Dałem mu moc.

- Po co?

- Jak to po co? Sasuke chce się zemścić, tak?

- Być może. A ty jaki masz w tym interes?

- To już nie twoja sprawa. Skończyleś przesłuchanie?

- Jeszcze tylko jedno pytanie - nagle głos Naruto stał się lodowaty - To ty zabiłeś Danzou?

Więc współlokator Uchihy też pragnął zemsty? Sasuke o tym nie wiedział i sam był zaskoczony zdziwieniem jakie poczuł, kiedy Naruto zadał takie pytanie. Ale potrafił go zrozumieć. Sam przez to przechodził.

Niespodziewanie usłyszał szaleńczy rechot.

- Więc ty na prawdę o niczym nie wiesz? Myślałem, że robił sobie ze mnie żarty.

- Słucham? - współlokator Uchihy wydawał się bardzo zaskoczony.

Sasuke nie wytrzymując powoli podniósł się do pozycji siedzącej.

- Naruto? Co tu się dzieje? - zapytał.

- Ooo. Obudziłeś się? - zapytał mężczyzna przypominający węża - Miło mi ciebie poznać, Sasuke. Jestem Orochomaru, naukowiec.

~*~

- O czym nie mam pojęcia? - przypomniał o sobie zniecierpliwiony Naruto.

Zanim wąż zdążył odpowiedzieć, z ognistej klatki wydostał się Gaara i rzucił na pierwszą osobę jaka stała mu na drodze, czyli w tym przypadku na Sasuke.

- Zabij - Naruto usłyszał znajomy głos. Głos, który zmuszał go do posłuszeństwa.

Natychmiast stanął przed Gaarą i rozpoczął walkę. Stało się tak jak poprzednio. Kiedy tylko podkręcił tempo piasek nie nadążał i nie dawał ochrony bratu Kankuro.

Gaara wyglądał coraz gorzej, a gdy Naruto wyciągnął katanę, aby zadać ostateczny cios usłyszał krzyk:

- STÓJ!!!

Zatrzymał się.

- Nie rób tego, proszę.... To mój młodszy braciszek... - powiedziała zapłakana Temari.

Opóścił katanę i odsunął się na bezpieczną odległość. Co on właściwie....?

- Czy mi się wydaje, czy przez ostatnie miesiące zmiękłeś, chłopcze? - usłyszał czyjś głos. Głos, którego właściciel miał być martwy.

Zszokowany Naruto stanął w miejscu. Niemożliwe.... Czyżby znów znalazł się w tym piekle? Obrócił się.

Danzou.

Z dłoni wypadła mu katana, a on sam natychmiast opadł na jedno kolano i opuścił głowę.

To było niemożliwe, prawda? Przecież ten człowiek umarł. Naruto był na jego pogrzebie. Nie, nie, nie...

Koszmar znów powrócił.

Powstało zamięszanie. Temari oraz Kankuro dziękowali mu za darowanie życia Gaarze, Sasuke ciągle pytał co się stało, a Orochimaru śmiał się tak głośno, jak to tylko było możliwe. Danzou natomiast podszedł spokojnie do klęczącego podopiecznego i spojrzał na niego z góry.

- Żałosne - zaczął swoją pogardliwą wypowiedź dowódca Korzenia - Spójrz tylko na to, co z tobą zrobił Hiruzen i ta jego Konoha.

- Naruto... - Sasuke zrobił krok w stronę swojego współlokatora.

Chłopiec niechętnie podniósł głowę i spojrzał na Uchihę, tylko po to, aby poczuć jak Danzou uderza go w twarz.

- Nadal się nie nauczyłeś, chłopcze? Ludzie nie chcą oglądać oczu potwora. Idziemy.

Danzou odwrócił się i ruszył do przodu, a Naruto ostatni raz spojrzał na skołowanego Sasuke i nieprzytomną Sakurę. To była jego najlepsza drużyna. Nie chciał, aby to się zmieniło.

Nagle postanowił.

- Nie - odezwał się cicho.

- Słucham? - dowódca Korzenia obrócił się zdziwiony.

- Nigdzie nie idę.

- Właśnie, że idziesz. Pamiętasz co stało się z tamtą dziewczynką, kiedy mnie ostatnio nie posłuchałeś? - Danzou spojrzał sugestywnie na Sasuke - Idziemy. Nie mam czasu na kaprysy potwora - złapał go za włosy i pociągnął za sobą.

Naruto przegrał. To był koniec. Ruszył za Danzou. Nie mógł nic zrobić, inaczej mężczyzna zabiłby Sasuke i tak dla zabawy, pewnie zrobiłby to samo z Sakurą. A on sam nie dałby rady ich ocalić.

Zakładnicy. Zawsze sprawiali kłopoty.

- Orochimaru sprawdź, czy ta dziewczynka jest nadal nieprzytomna i wymarz pamięć Sasuke. A wy... - Danzou zwrócił się w stronę drużyny z piasku - Nie mówcie nikomu o tym co tu zaszło, wasz dowódca wszystko wam później wytłumaczy.

Naruto cicho pożegnał się z Sasuke. Zapewne na zawsze.

NARUTO Jako Wychowanek DanzouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz