~1~ Jak leziesz?

2.7K 250 32
                                    

Samolot wylądował na lotnisku Tokio-Haneda. Spośród wielu pasażerów, takich jak zagraniczne otaku na wycieczkach, biznesmenów, podróżników, czy po prostu osób chcących w Japonii odpocząć, zwrócić można było uwagę na dziewczynę o krótkich, czerwono-czarnych włosach, poprawiającą zsuwające się okulary. Sądząc po cerze, nie była Azjatką, a przynajmniej nie całkiem. Szła dumnym krokiem w stronę miejsca do odbioru bagaży. Wyciągnęła stamtąd walizkę i rozwalający się kojec. Bez większych ceregieli otworzyła drzwiczki, wyrzuciła ze środka wielgachną kotkę, po czym cisnęła starą, dobrą klatkę do pobliskiego śmietnika. Spojrzała kątem oka na kulę błyszczącego, srebrnego futra po czym ruszyła w stronę głównego wyjścia. Kółka walizki terkotały, robiąc hałas. Kotka podniosła się i mimo tuszy pobiegła za dziewczyną.

- No, Tłuścioszku, jesteś w formie. - zaśmiała się. - Co nie zmienia, że cię nie podniosę.

- Bardzo śmieszne, Risuku. I tak o tym dobrze wiedziałam. Dokąd się wybieramy?

- Do Ikebukuro, tam podobno jest ciekawie.

Risuku razem ze swą kotką szybko dostały się pociągiem do wskazanej dzielnicy. Jak to w zwykły dzień bywa, było tam sporo ludzi. Kotka, zwana ponoć Tłuściochem musiała utrzymać niezłe tempo, by trzymać się blisko Risuku i równocześnie nie wpaść komuś pod nogi. Powoli kończyły się wakacje, więc uczniowie korzystali z wolnych dni. Główna ulica była niemal nimi zalana. W oddali dało się słychać trzaski rozwalających się wokół rzeczy. Risuku rozejrzała się wokół, po czym przetarła okulary, nasłuchując.

- IZAYAAAAAA!! - usłyszała wrzask z oddali, po czym spostrzegła przelatujący nad ludźmi znak stopu.

Zwinnym ruchem zeszła z drogi, pozwalając by słup uderzył w pobliską ścianę. Szła w stronę wrzasku, aż wpadła na mężczyznę w kurtce z puchowym kapturkiem. Zlustrowała go bez słowa i krzty zainteresowania. Mężczyzna również nie zwrócił na nią początkowo uwagi. Jednak gdy tuż pomiędzy nimi przeleciał kolejny słup, ciemnowłosy spojrzał na nią z uśmieszkiem.

- A inni ludzie uciekają, nie boisz się?

- Nie ma czego.

Wrzaski ucichły, Risuku dojrzała blondyna, który wkurzony odchodził z głównej ulicy.

- Ciebie gonił, prawda? - zapytała bez ogródek.

- A skąd to wiesz?

- Tylko ty się cały czas uśmiechałeś. - odparła.

Mężczyzna wtedy dopiero spostrzegł jej walizkę.

- Przyjezdna?

- Może. Wariat?

- Też być może.

Zamilkli. Risuku poprawiła okulary, po czym postanowiła zostawić poznanego w spokoju.

- Hah. Orihara na mieście i od razu taki bałagan. - powiedział ktoś z boku.

Risuku rozejrzała się zdziwiona.

Jestem na tyle rozpoznawalna? To podejrzane...

- Już odchodzisz? Boisz się mnie?
- Bardzo śmieszne. Prowokujący wariat. Twoja blondyneczka już sobie poszła, to szukasz sobie nowego celu? - odparowała dziewczyna.

Kilka osób skierowało ku nich twarze, ze zdziwieniem na ustach przysłuchując się rozmowie.

- A jednak się obracasz, gdy o mnie mówią. - odrzekł cicho. - Czy może nie zrozumiałaś, że to o mnie?

Risuku prychnęła.

- Nie, nie słyszałam jakoś nazwiska Imbecyl.

- Och, czyżby dziewczynka z ciętym językiem? Dziesiątki tych wokół bało by się powiedzieć mi "przepraszam".

- Oj oj, czyli jednak zwiałeś z psychiatryka? Podziel się ze mną swym nazwiskiem, może jest na ciebie list gończy.

- Orihara Izaya. Jeśli jest, to w jakiejś mafii.

- Pf, z takim pseudonimem to się nie dziwię.

- To nie pseudonim, a ja nie zwykłem udowadniać takich elementarnych prawd każdemu na ulicy. Co zasiało wątpliwości?

- Mniejsza. Orihara Risuku. Za jakiś czas się zobaczy, o którym z nas będzie się dużo mówić. - odparowała, po czym zostawiła zaintrygowanego Izayę na ulicy.

Pan i Pani OriharaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz