Reszta zakupów minęła rodzeństwu spokojnie. Następnego dnia był 1 września. Li obudziła się o 5:21 i już nie mogła zasnąć. Wstała więc i ubrała się. Zaczęła krążyć po pokoju, ale nie mogła wytrzymać. Usiadła na łóżku i spojrzała na klatkę z białą płomykówką, która stała na biurku.
- Jak myślisz, Quin, do jakiego domu się dostanę? - zapytała. W odpowiedzi sowa pochuknęła z uciechą.
A Li zrozumiała.
To zaczęło się dwa dni po tym, kiedy Jason powiedział jej, że jest czarownicą.
Siedziała wtedy na omszałym kamieniu przy jeziorze, wpatrując się w taflę wody i rozmyślając nad swoimi magicznymi zdolnościami, kiedy mała jaskółka przysiadła na kamieniu obok niej. Li spojrzała na nią i uśmiechnęła się. A wtedy jaskółka ćwierknęła, a Li usłyszała w głowie "jaki ładny dzień, nieprawdaż?". Jakież było jej zdziwienie, kiedy zrozumiała, że
1. jaskółka mówi do niej,
2. zrozumiała to, co miał do przekazania ptak.
No, faktycznie - pomyślała, kierując macki swoich myśli w kierunku ptaka. Ten popatrzył na nią bystrym wzrokiem. Zaćwierkał. "Ty mnie rozumiesz?" - te słowa dryfowały w powietrzu.
Tak.
Później rozmawiały z pół godziny, a potem pożegnały się i Li poszła do domu.
Tak więc Li zrozumiała słowa płomykówki: "Nie wiem, ale mam nadzieję, że ci się spodoba".
Uśmiechnęła się do niej lekko. Dzięki. - przesłała wiadomość. Quin huknęła. Drobiazg.
Nie mogła się doczekać.
***
- Jason! - wrzasnęła 15 minut później, bo brat nie wstawał.
Nagle usłyszała dziki wrzask jej brata i stłumiła chichot. Czym prędzej czmychnęła z pod jego drzwi, pod którymi siedziała od 10 minut.
- LILY!!! TY... NIECZUŁA ISTOTO!!! - drzwi pokoju Jasona otworzyły się i chłopak wypadł przez nie. Li parsknęła śmiechem i wyrosła sobie skrzydła. Na wszelki wypadek.
Spojrzała na Quin.
"Będzie ciekawie".
CZYTASZ
Huncwotka
FanfictionKiedy Li dostaje list do Hogwartu, nie wierzy bratu, że istnieje taka szkoła jak Hogwart. Szybko jednak przekonuje się, że na prawdę istnieje coś takiego jak magia, i że sama jest jej częścią. ~~~~~~ Okładka by: ja :3 ~~~~~~