✴ Rozdział pierwszy

1.9K 125 35
                                    

Słońce chowało się za ciemnymi chmurami, napawając Hee Sohee podłym humorem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Słońce chowało się za ciemnymi chmurami, napawając Hee Sohee podłym humorem. Sama myśl o tym, że będzie dziś padało, doprowadzała ją do szału i odbierała chęci na zrobienie czegokolwiek.

Nawet piękny zapach dobiegający z kuchni, gdzie babcia zapewne przygotowała dla niej kanapki do szkoły i jajecznicę na śniadanie, nie potrafiły poprawić jej humoru. Odkąd skończyła piętnaście lat i życie wydało jej się nudne, zawsze wstawała lewą nogą. Zapewne, gdyby nie silne tabletki nasenne, które przepisał jej rodzinny psycholog, nie zmrużyłaby nawet oka przez dręczące ją koszmary.

Leniwie postawiła nogi na ciemnobrązowych panelach i z niesmakiem zerknęła na mundurek liceum, do którego została zmuszona uczęszczać. Trzy razy wyrzucili ją z publicznych placówek, przez co znalezienie czwartej – bez wątpienia ostatniej – chętnej szkoły na jej przyjęcie spokojnie można było zaliczyć do cudów. Nie unikało wątpliwościom, że zawdzięczała to kochanej babci, która potrafiła wziąć ludzi na litość. Wystarczyło, że napomknęła o tym, iż samotnie wychowuje niesforną wnuczkę, ponieważ jej rodzice zostali zamordowani, gdy miała zaledwie jedenaście lat. Dyrektorzy naprawdę uważnie jej słuchali i wzruszeni przemową tej uroczej staruszki o siwych włosach, godzili się na przyjęcie nowej, sprawiającej same problemy, uczennicy. Oczywiście szybko żałowali swojej decyzji i wyrzucali ją przy pierwszej lepszej okazji.

Na przykład: z ostatniej szkoły wyrzucono ją, ponieważ złamała jednemu z uczniów rękę. Co miała jednak zrobić, gdy ten przyprowadził do szkoły małego, wychudzonego kotka i rzucał nim o ziemię, zabawiając bandę idiotów takich, jak on? Szybko zdmuchnęła z ich twarzy prześmiewcze uśmiechy i pokazała im, gdzie raki zimują. Z racji tego, że doskonale opanowała judo, bez problemu potrafiła poradzić sobie z silniejszymi od siebie.

Z każdej szkoły wyrzucono ją przez to, że kogoś pobiła, komuś coś złamała. Podobno powinna być wdzięczna dyrektorom i rodzicom poszkodowanych dzieci za to, iż nie trafiła jeszcze do poprawczaka. Śmiała się z tych słów, bez cienia wahania broniąc swych racji. Dlaczego miałaby zostać zamknięta za to, że stawała w obronie słabszych i sama gnębiła tych, którzy znęcali się nad pozostałymi uczniami? Zamiast jej podziękować za to, że wprowadziła w ich szkołach porządek, po prostu wyrzucali ją niczym robaka.

Nigdy nie potrafiła tego zrozumieć.

Nigdy nie zamierzała polubić szkoły i była pewna, że już zawsze będzie ją traktowała jako zło konieczne.

Nachyliła się nad szarym kocurem, który smacznie wylegiwał się na ciemnofioletowej pościeli i pogłaskała go po brzuszku. Zico zamruczał wyraźnie zadowolony, jednak nawet na nią nie spojrzał.

– Jestem pewna, że Zico z Block B byłby bardziej wdzięczny, gdybym ocaliła mu tyłek – prychnęła pod nosem i podeszła do wieszaka, z którego zdjęła granatowy mundurek liceum Sekai.

Nim ubrała się w niewygodny strój, zerknęła jeszcze na młodego kocura. Nie mogła uwierzyć, że po takiej krzywdzie, jaką doznał ze strony człowieka, był w stanie tak szybko się do niej przekonać. Choć z początku uciekał przed nią i jej babcią, nic nie jadł i nie pił, ostatecznie rozpanoszył się po całym mieszkaniu i zaczął żyć w nim jak król. Nie raz chciał wygonić ją z jej własnego łóżka, jednak ani śmiała mu na to pozwolić.

Day By Day ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz