3

28 6 1
                                    

Po przybyciu lekarza do sali, opuściłem ją w trybie natychmiastowym. Nawet nie wie jak zabolały mnie jej słowa. Nie obchodzi mnie to, że nie chce tu być. Nie dam jej odejść po raz kolejny! Będzie tu czy tego chce czy nie. Tylko żeby przestała mnie nienawidzić. Nie chcę jej krzywdzić, lecz ona krzywdzi się sama. Czekałem w gabinecie na znajomego doktora, myśląc nad zaistniałą sytuacją oraz wspominając przeszłość. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwięk otwieranych drzwi.
-I jak z nią? Kiedy będzie mogła wyjść?
-Proszę Pana, ona jest po poważnej operacji, nie oszukujmy się z Pana winy. Musi odpocząć. Jej zachowanie jest raczej szokiem pooperacyjnym, dlatego proszę się nie przejmować jej słowami, aczkolwiek dobrze byłoby załatwić jej dobrego psychologa. Widziałem rany oraz blizny tej dziewczyny. Za tydzień będzie mogła przejść na skrzydło mieszkalne pańskiego apartamentu- doktor zakończył swój monolog.
-To moja wina- powiedziałem, pierwszy raz w życiu uraniając łzę. Zacząłem płakać.
-Pan kazał jej się ciąć? Nie, więc niech się Pan nie obwinia.
-Ja ją zostałem! Pozwoliłem odejść i zapomnieć! To moja cholerna wina!- krzyknąłem, podnosząc się z krzesła. Opuściłem pokój, trzaskając drzwiami. Znam go dobrze, ale jak widać nie pałamy do siebie sympatią. Pracuje u mnie tylko dlatego, że jest świetnym lekarzem oraz potrafi być dyskretny. Mam niewiele przyjaciół. W ogóle mało osób mnie lubi. Nie przejmuje się tym zbytnio. Jedyna osoba, która mnie obchodzi, zwyczajnie mnie nienawidzi... Kiedyś obchodziły mnie jeszcze dwie... Ale oni już nie żyją. Nie żyją przeze mnie... Nawet własnych rodziców zabiłem.

Chyba RatunekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz