Rozdział 26

2.1K 92 14
                                    

Po tych słowach wszystko działo się w błyskawicznym tempie. Najpierw Ricki zadzwoniła po Zayna, a potem do całej reszty. Po mimo, że była tutaj nadal odczuwałam strach.

- Meg spokojnie tego kogoś już nie ma.

- A co jeśli znowu się pojawi? Ja tak nie potrafię żyć Ricki.

- Meg nie pozwolimy by coś ci się stało rozumiesz.

- A co jak nie będzie was ze mną?

- Zawsze ktoś z nas będzie. Nic ci się nie stanie. Jasne?

- Jasne - powiedziałam i przytuliłam się do niej.

- Co się dzieje? - zapytał Zayn wchodząc do łazienki.

- Ktoś śledził Meg.

- Cholera. Mam już tego dość, musimy coś z tym zrobić.

- Nie musisz mi tego mówić.

- Możecie przestać, ja tu jestem i wcale mi się nie podoba to co się w około mnie dzieje - powiedziałam.

Spojrzeli się na mnie i westchnęli cicho.

- Przepraszamy, czasami zapominamy jak się czujesz - odparł Zayn.

- Nic się nie stało. Możecie zabrać mnie do domu?

- Jasne - odparli i pomogli mi wyjść z łazienki.

************************

- I nie widziałaś twarzy?

- Nie nie widziałam, Aleck proszę zróbcie z tym coś.

- Staramy się Meg, ale sama widzisz, że nie dajemy rady.

- Widzę.

- Może spróbujecie wcielić swój plan w życie.

- Myślisz, że to coś da?

- Na pewno więcej czasu.

- Jesteś pewien?

- Tak.

- Okej, zrobimy to - powiedziałam, porozmawiałam jeszcze trochę po czym rozłączyłam się.

- I co?

- Wcielamy nasz plan w życie od jutra - powiedziałam, Harry spojrzał się na mnie po czym podszedł do mnie i pocałował mnie.

- Nie pozwolę na to żeby coś ci się stało.

- Wiem o tym.

Harry pocałował mnie po raz kolejny, oddałam mu pocałunek nie myśląc o niczym.

- Meg.

- Kochaj się ze mną - powiedziałam patrząc się mu w oczy. Widziałam, że toczy wewnętrzną walkę ze sobą. Naprawdę w tej chwili potrzebuje jego bliskości.

- Jesteś pewna?

- Jestem - powiedziałam.

Nie czekając aż się rozmyślę chłopak wpił się w moje wargi. Od dłuższego czasu miałam na to ochotę, a te wydarzenia tylko spowodowały przyspieszenie moich marzeń.

Całowaliśmy się namiętnie i brutalnie, tak jakby za chwilę miało się stać coś co nas rozdzieli. nie wiele myśląc oplotłam go nogami w pasie, Harry chwycił mnie za pośladki po czym skierował się do sypialni, niestety nie dotarliśmy tam, gdyż chłopak potknął się o własne buty. Z wielkim hukiem wylądowaliśmy na kanapie w salonie. Mając już dość dzielącej nas przestrzeni, szybko zdjęłam z niego koszulkę i zaczęłam opuszkami palców obrysowywać jego tatuaże, chłopak pod wpływem mojego dotyku jęknął. Uśmiechając się, zjechałam ręką niżej, w błyskawicznym tempie zdjęłam jego spodnie i bokserki. Zaczęłam wykonywać ręką regularne ruchy w górę i w dół. Harry jęczał jak szalony.

- Meg, bo dojdę

- Nie pozwolę ci na to - odparłam i zaprzestałam ruchów, co spotkało się z jękiem niezadowolenia ze strony Harrego.

- Dlaczego?

- Ciągle jestem ubrana - powiedziałam uśmiechając się cwaniacko. Harry pocałował mnie namiętnie, po czym rozebrał moją koszulkę, chcąc doprowadzić mnie do szaleństwa zaczął całować mnie po brzuchu.

- Styles!

- O nie Meg, teraz moja kolej - oświadczył i zdjął mój stanik. Nim się zorientowałam Harry zaczął ssać moje sutki, jęknęłam głośno. Usłyszałam jego cichy śmiech, co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Wiedziałam, że jest w te klocki dobry po naszym pierwszym razie, ale teraz to przechodzi samego siebie.

Jego ręce zjechały do moich spodni, szybko pozbył się ostatnich ubrań które nas dzieliły. Jego usta odnalazły moje łącząc je w pocałunku, a jego kciuk dotarł do mojej łechtaczki, gdzie zaczął zataczać kółka. Z mojego gardła wydobywały się niekontrolowane jęki, co spotykało się z mrukami aprobaty ze strony Stylesa. Gdy byłam na skraju spełnienia chłopak zabrał swój palec.

- Harry!

- Spokojnie skarbie, będzie ci dobrze uwierz mi - powiedział i pocałował mnie. Oddałam mu pocałunek czekając na to co ma nastąpić. Długo nie musiałam czekać, bo po chwili poczułam jak Harry wchodzi we mnie szybko. Jęknęłam głośno przepełniona rozkoszą. Zaczęliśmy poruszać się w jednakowym rytmie, nasze oddechy były płytkie, a z ust wydobywały się jęki rokoszy. Wiedziałam, że za chwilę nastąpi ostateczne spełnienie, Harry też musiał to wyczuć po przyspieszył tępo. Po chwili doszłam zalana falami rozkoszy.

- Kocham cię.

- Ja ciebie też.

POV. Nieznany

Cholera! A było tak blisko. Gdyby nie to, że jest przesadnie ostrożna, Gigi dzisiaj zrobiła by z nią porządek. Ale nie! Ta dziewczyna musi za każdym razem mieć jakiegoś pieprzonego farta. Nie wiem jak ona to robi, ale za każdym razem niweczy mój cudowny plan.

- Nie denerwuj się.

- Mam już powoli tego dość.

- Nie tylko ty.

- Czas wprowadzić nasz szatański plan w życie.

- Jesteś pewna, że to się uda?

- Gigi, jeśli to się nie uda to rzucę się z mostu, albo powieszę.

- To musi się udać.

- Uda się - warknęłam i wyszłam z biura.

Tym razem się uda, Meg mi nie przeszkodzi.

- Arthur!

Mamy rozdział ;)

Udało mi się go napisać na czas. Mam nadzieję, że wam się podoba.

Dziękuje za ciepłe komentarze pod poprzednim rozdziałem i za wyświetlenia =)

Lecę pisać kolejną część ^^

Life Princess ( book three ) ( W Trakcie Sprawdzania )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz