Second Life

2.1K 186 7
                                    

Grupa przyjaciół przechadzała się po plaży, rozmawiając, wygłupiając się i świętując ukończenie szkoły, na które od tak dawna czekali. W końcu to wielki dzień, w którym młodzi ludzie wchodzą w nowy, nieznany rozdział ich życia i po raz pierwszy smakują dorosłości. Dwóch młodych mężczyzn i dwie młode kobiety, wśród których była ONA. Z pozoru zwykła, absolutnie niczym nie wyróżniając się dziewiętnastoletnia dziewczyna, absolwentka liceum sztuk pięknych i świeżo upieczona studentka najlepszej szkoły tatuażu w kraju.
Czarnowłosa dziewczyna o niepokojąco zimnych stalowych oczach, śmiała się i żartowała beztrosko wraz ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Młodzież co chwila wybuchała gromkim śmiechem i chlapała siebie nawzajem ciepłą morską wodą, która przyjemnie muskała ich bose stopy.

Każde z nich trzymało w dłoni już do połowy opróżnioną butelkę cytrynowego piwa, kupioną przez jednego z chłopców, które jak najbardziej im się należało. Bo w końcu, taki dzień zdarza się tylko raz w życiu, prawda?
Hope - bo tak miała na imię czarnowłosa - po raz kolejny miała opowiedzieć sprośny kawał, którym znowu rozśmieszyłaby podchmielone towarzystwo, gdy katem oka zobaczyła błysk.
Jak na zawołanie obróciła w tamta stronę głowę, aby dowiedzieć się co przykuło jej uwagę.
Z początku nic nie zauważyła, jako że był późny wieczór i słońce już dawno minęło się z księżycem wokół zapanował mrok, lecz gdy zmrużyła delikatnie oczy, dostrzegła majaczący w oddali ciemny kształt.
- Zaraz wracam. - rzuciła do przyjaciół i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z ich strony ruszyła w stronę tajemniczej masy. Młoda kobieta z każdym krokiem czuła coraz większe podniecenie, wywołane niepewnością co może tam znaleźć. Być może jest to po prostu kawałek jakiejś blachy, wyrzuconej na brzeg przez rozszalałe ostatnimi czasy morskie fale? - zastanawiała się.
To co zobaczyła na miejscu przerosło jej najśmielsze oczekiwania.
Dziewczyna stanęła jak wryta, na widok czerwonego sportowego samochodu, wyglądającego na porzucony, lub przyniesiony na brzeg przez morze. Bojąc się co może znaleźć w środku pojazdu, dziewczyna ostrożnie do niego podeszła i nieśmiało zajrzała przez poczną szybę, którą wpierw musiała przetrzeć rękawem z zalegającego na niej piasku i glonów.
Widok na szczęście jej nie przeraził, ponieważ jedyne co znajdowało się w środku to standardowe wyposażenie auta z bonusowym dodatkiem paru kilogramów piachu i wodorostów.
Ciekawe co musiało się stać, żeby taka fura znalazła się w oceanie. - zastanawiała się dziewczyna, obchodząc całe auto i przyglądając mu się z uwagą. Po paru minutach dokładnych oględzin, Hope stwierdziła, że pojazd jest stosunkowo nowy i aby przywrócić go do dawnej świetności należałoby go po prostu wyczyścić i odlakierować, no i być może wymienić parę części.
- Ej, pani artystko, gdzieś ty tak nagle znik.. o mój boże... - z zamyślenia wyrwał ją głos podbiegającego do niej przyjaciela.
Wyczuwając przerażenie w głosie chłopaka, postanowiła go uspokoić.
- Nie martw się Steve, to tylko auto, w dodatku puste. - powiedziała chwytając za klamkę od drzwi kierowcy.
Mężczyzna westchnął z ulgą.
- Co ono tutaj robi? O ile się nie mylę, na tą część plaży zabroniony jest wjazd motorami, a co dopiero samochodami. - przypominał Steve podchodząc do Hope.
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Nie ma zielonego pojęcia, wygląda jakby zostało wyrzucone przez fale, albo porzucone.. - wyjaśniła ciągnąc za klamkę.
Spodziewała się solidnego protestu ze strony drzwi, ale te ku jej zaskoczeniu z cichym kliknięciem się przed nią otwarły.
- Ciekawe... - szepnęła zaintrygowana i zaglądnęła do środka. Uważnie zlustrowała wnętrze pojazdu i tak jak już wcześniej zauważyła, znajdowało się w nim mnóstwo drobnego piasku i wciąż zielonych glonów, a także... kluczyki w stacyjce.
Szczęka dziewczyny mimowolnie powędrowała w dół.
- Co do... - Hope nie wierzyła własnym oczom, niewiele myśląc wskoczyła na miejsce kierowcy i chwyciła za kierownicę.
- Co ty wyprawiasz/ - zapytał zaniepokojony chłopak, który teraz stał obok pojazdu i z mieszaniną strachu i zdumienia przyglądał się swojej przyjaciółce.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego zawadiacko.
- Nie uwierzysz, ale w stacyjce są kluczyki, zamierzam przekonać się czy odpali, bo jeśli tak, to zabieram go do domu. - odparła wesoło na co Steve wytrzeszczył oczy.
- Chyba cię pokopało! Nie wiesz skąd jest to auto, może być kradzione i wtedy co zrobisz? - zapytał na co dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Raz się żyje. - rzuciła, po czym przekręciła kluczyk.
Z początku nic się nie działo i nowo narodzona nadzieja Hope przygasła, gdy nagle światła samochodu rozbłysły jasnym światłem, a silnik zawarczał złowrogo.
- No nie wierzę.. - wyszeptał chłopak, podnosząc się z piasku, na który upadł gdy pojazd zaskoczył. - Co zamierzasz z nim zrobić? Poważnie chcesz go zabrać do domu? - zapytał zafascynowany maszyną.
Dziewczyna uśmiechnęła się odsłaniając szereg śnieżnobiałych zębów, a jej stalowe oczy zalśniły.
- Jak to co? Zamierzam podarować mu drugie życie.





Jak zaprzyjaźniłam się z maszyną zniszczenia?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz