Ja: Hahahah dobry żart, uśmiałam się :')

Ja: Bo... to był żart... prawda?

Nie dostałam odpowiedzi. Moje mięśnie się napięły. Usłyszałam dziwny dźwięk - jakby ktoś próbował właśnie włamać się do domu. Skoczyłam na równe nogi i ruszyłam pędem do kuchni po najostrzejszy nóż, jaki udało mi się znaleźć. Był to tasak.

Jak do cholery mam się tym bronić?! Przecież włamywacz może mieć pistolet!

Serce niemiłosiernie latało mi w piersi, jakby miało zaraz wyskoczyć.

Schowałam się za ścianą w kuchni, dzięki czemu miałam doskonały widok na drzwi frontowe, mogąc pozostać przy tym niezauważona.

Po chwili ktoś wszedł do mieszkania. Miał na sobie kominiarkę, jednak po budowie ciała mogłam stwierdzić, że był to mężczyzna. Dobrze zbudowany mężczyzna.

Cholera.

Mocniej ścisnęłam rączkę noża, obserwując, jak włamywacz zmierza w kierunku salonu.


Kurwa. Moja komórka została na kanapie w salonie. Gdybym miała ją przy sobie, mogłabym zadzwonić na policję!

Poczułam, jak jedna z rąk łapie mnie za talię, a druga zakrywa mi usta. Z wrażenia wypuściłam nóż z ręki. Próbowałam się wyrwać. Gryzłam mojego oprawcę w rękę, jednak ten nie zareagował na ten akt buntu.

- Nie szarp się, to może nie zrobię ci krzywdy - szepnął do mojego ucha. Przez moje ciało przeszedł dreszcz.

Już po chwili byłam niesiona w stronę samochodu i... zemdlałam.

***

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Odruchowo sięgnęłam ręką, aby sprawdzić, czy mój wisiorek - jedyna pamiątka po moich biologicznych rodzicach - wciąż znajduje się na mojej szyi.

Odetchnęłam z ulgą, gdy go znalazłam.

- Nie martw się, nie jestem tak okrutny, aby pozwolić ci umierać bez swojego wisiorka - powiedział mężczyzna stojący w cieniu.

Znam ten głos.

- Tristan... - szepnęłam.

Tristan - mój najlepszy przyjaciel z domu dziecka, mój sąsiad, mój kolega z klasy, obiekt westchnień każdej dziewczyny w szkole - wyszedł właśnie z cienia i uśmiechnął się do mnie kpiąco.

- D-dlaczego mnie porwałeś? - spytałam. W moich oczach pojawiły się łzy.

Chłopak, którego kochałam jak brata, którego dażyłam ogromnym zaufaniem - porwał mnie.

- Och, widzisz Leslie... Pamiętasz dom dziecka? - kiwnęłam głową przytakując. - Widzisz, kiedyś przyszli do nas pewni ludzie. Chcieli adoptować dziecko. Mnie. Byłem szczęśliwy, że w końcu znalazłem rodzinę, ktoś w końcu mnie zechciał. Lecz w pewnym momencie zza rogu wybiegłaś ty. Uśmiechnięta, w tych zasranych warkoczykach zrobionych przez Georgie i zamiast mnie, adoptowali ciebię. - Grace i Andrew - Potem przez ośrodek przewinęło się dużo ludzi, ale nikt nie chciał kogoś takiego jak ja. Po trzech latach Georgii zrobiło się mnie szkoda i mnie adoptowała. Z litości. - mówi i z tylnej kieszeni wyciąga pistolet.

Nie, to nie prawda. Ja śnię. Powiedzcie, że to sen, a ja zaraz nie umrę!

- Tristan - mówię spokojnie sama siebie zaskakując. - Mieliśmy wtedy dziesięć lat, teraz mamy dziewiętnaście, wiesz, że to nie było specjalnie... Poza tym, nie chciałabym, abyś przechodził przez to samo piekło co ja.

- Nieważne! Chce, żebyś cierpiała tak samo, jak ja cierpiałem, kiedy nikt mnie nie chciał! - krzyczy. - Jakieś ostatnie życzenie? - pyta kpiąco.

- T-tak - jąkam się - Czy mogłabym p-pożegnać się z przyjaciółmi? - mówię mając nadzieję, że pozwoli mi zadzwonić do Kim, Daniela i Noisiego.

- Oczywiście - mówi Tristan - Ale po co, skoro jeden z nich stoi na przeciwko ciebie?

Noise.

Tristan jest Noisim.

- A-ale po co udawałeś Noisiego? - pytam zaskoczona.

- To proste. Dzięki temu mogłem się trochę o tobie dowiedzieć, księżniczko - ostatnie słowo wychodzi ze światem z pomiędzy jego warg.

Przechodzi mnie dreszcz na ten pseudonim.

- Na przykład co takiego?

- Na przykład to, że cenisz sobie bardzo swoich przyjaciół i nie chcesz, aby coś im się stało, ale nie martw się. Daniel już nie żyje, a ta... Jak ma na imię ta twoja przyjaciółeczka? Ach tak, Kim! Zabiję ja zaraz po tym, jak skończę z tobą.

- Nie waż się jej tknąć! Mam nadzieję, że niedługo zginiesz i będzie to cholernie bolało - syczę.

- Tak, tak... wiem... Jesteś też bardzo naiwna wiesz? Nie sądziłem, że tak łatwo namówię cię do rozmowy ze mną. Wiem więcej, niż mogłoby się wydawać.

Spogląda na zegarek i uśmiecha się do mnie. Celuje pistoletem w moją głowę.

- Obyś zgniła w piekle. - mówi i ciągnie za spust.

[1] Jest to talent show, jakby ktoś nie wiedział.

Hi I'm your stalker ✔Where stories live. Discover now