- To najszybszy sposób żeby ludzie dowiedzieli się o Aleksandrze Rapsodzie - spróbował go przekonać, ale skrzypek był nieugięty. Uważał, że promowanie się na innych artystach, którzy zdążyli wyrobić sobie pozycję na rynku muzycznym uwłaczało jego czci. Do tego zespół heavy metalowy... Aż się wzdrygnął na myśl o koncercie, który kiedyś oglądał w telewizji.

Presto denerwował się, że jego tymczasowy pan robi wszystko by utrudnić mu pracę, ale odzyskał nadzieję, kiedy zobaczył jak Pokora na niego spogląda. Najwyraźniej coś w postawie skrzypka odpowiadało producentowi, bo uśmiechał się z oczami błyszczącymi od podziwu.

- Właśnie tak! Chcemy dotrzeć do każdego rodzaju odbiorców. Pomyśl o tym, jak o reklamie albo artykule w gazecie. Taki gościnny występ sprawi, że masy o tobie usłyszą, będą próbowały dowiedzieć się czegoś więcej, a za chwilę bum! - klasnął w ręce - i wydajemy singla, a potem płytę. To nam pozwoli także zorientować się jak cię przyjmą i na co powinniśmy zwracać największą uwagę podczas tworzenia twojego wizerunku.

- Przemyślę to.

- Aleksandrze, rynek muzyczny to jednak rynek. Jeśli chcesz by płyty się sprzedawały, a zainteresowanie rosło, musimy się przyszykować na wielkie kompromisy, inaczej nie zajdziesz daleko. Muzyka sama się nie sprzeda, trzeba jej pomóc i ja chcę ci właśnie w tym pomóc.

- Czyli możemy liczyć na współpracę? - demon chciał się upewnić.

Natomiast Aleksander zasępił się. Wpatrzył się w okno, za którym pojawiły się pierwsze płatki śniegu i w zetknięciu ze szkłem zamieniały w krople deszczu, spływając leniwie po szybie. Skrzypek czuł się właśnie jak te krople, które z każdym centymetrem w dół traciły na swojej masie zmniejszając się, aż całkiem znikały. Musiało być jakieś inne wyjście z tej sytuacji i postanowił je odnaleźć za wszelką cenę.

- Szczerze mówiąc mnie macie w garści, ale nie tylko ja podejmuję tu decyzje. Mój zespół musi was wycenić i wtedy odpowiem, czy podpiszemy kontrakt czy nie. - Pokora wstał z miejsca, oni również. Uścisnęli sobie ręce i ruszyli do wyjścia.

- W takim razie kiedy się widzimy?

- Myślę, że w piątek za tydzień będzie najlepiej. Proszę przygotować najlepszą sonatę, na jaką cię stać. Zaprezentujesz nam ją podczas spotkania. - Spojrzał na skrzypka w taki sposób, jakby oczekiwał pochwały za tak szybkie przyswojenie słownictwa swojego gościa.

Potem odprowadził ich do lobby, gdzie poinformował recepcjonistkę o spotkaniu zaplanowanym na piątek o godzinie czternastej i żegnając się z nimi, zniknął za drzwiami prowadzącymi do biura. Aleksander i Presto ruszyli do wyjścia.

- Jak na razie wszystko idzie po naszej myśli - westchnął demon, wsiadając do mercedesa.

- Chyba raczej po twojej...

- Nie bądź zły. To, co zaproponował Pokora jest naprawdę dobrym pomysłem - powiedział Presto i spojrzał mu w oczy.

Prawie, że czarne tęczówki były zdeterminowane. Aleksander zrozumiał, że jego kompan doskonale wie, co robi. Skoro tak bardzo upierał się przy Pokorze, chyba nie miał innego wyjścia jak posłuchać demona i w końcu zacząć spełniać marzenia.

Westchnął, spuszczając wzrok na dłoń, w której trzymał automatycznego pilota i otworzył drzwi samochodu.

- Zaufam ci - wyrwało się z jego ust w tym samym czasie, kiedy zadzwonił jego telefon. Na wyświetlaczu widniało imię jego siostry. Zmarszczył czoło zastanawiając się nad powodem, dla którego próbowała się z nim skontaktować.

Diabelski TrylWhere stories live. Discover now