Rozdział 17

9.1K 351 29
                                    

Byłam tak zaskoczona tym pocałunkiem, że początkowo go nie odwzajemniłam. Stałam jak kłoda i rozpływałam się pod jego dotykiem. Liam złapał mnie w talii i delikatnie uniósł, żeby ułatwić sobie dostęp do moich ust. Zarzuciłam mu dłonie na szyję i mocniej wpiłam się w jego soczyste usta. Całowałam się już kilka razy, ale żaden z wcześniejszych pocałunków nie mógł się równać z tym. Trwał całą wieczność, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Kiedy zaczęło nam brakować oddechu, oderwaliśmy się od siebie, głośno dysząc.

- Liam...

- Co tam? - wychrypiał, patrząc się na mnie magnetyzującym spojrzeniem.

- Mógłbyś mnie postawić na ziemi? - zapytałam, trochę zawstydzona.

Chłopak spojrzał na dół i zaczął się śmiać, ale chwilę później stałam już na własnych nogach. Może to nie był dobry pomysł, bo moje kolana były jak z waty i czułam jak lekko się pode mną uginają.

- Co to miało być? - zapytałam, ale bez złości w głosie.

- Chciałem ci powiedzieć, że jedzenie jest gotowe - chłopak uśmiechnął się delikatnie.

Pokręciłam z rozbawieniem głową, po czym go ominęłam i ruszyłam w stronę schodów. Zapachy rozchodziły się po całym domu. Musiałam przyznać, że całkiem dobrze wyszła mu ta jego "specjalność". Może nie wiem jak smakuje, ale pachnie fantastycznie. Po omacku starałam się znaleźć włącznik światła. Kiedy w końcu na niego trafiłam, okazało się, że nie działa. Spróbowałam kilkukrotnie, ale za każdym razem efekt był taki sam. Przez burzę musieli odłączyć prąd.

- Co się stało? - tuż za mną pojawił się Liam.

- Nie ma prądu - powiedziałam żałośnie.

Czułam, że coraz bardziej wpadam w panikę. Nienawidzę ciemności! Boję się, że coś czai się za rogiem, a ja nie zdążę przed tym uciec.

- Nora, ej... co jest grane?

- C..co? - wyjąkałam, nie wiedząc o co mu chodzi.

- Strasznie głośno i płytko oddychasz - brunet położył dłonie na moich ramionach.

Nie widziałam jego twarzy, ale mogłam przysiąc, że widać na niej niepokój, z resztą tak samo jak  słychać go w jego głosie. 

- Bo.. bo ja tak jakby boję się ciemności - bąknęłam.

Wiem, że dorosłej dziewczynie nie wypada bać się ciemności, ale to nie moja wina. Od dziecka to była jedna z moich najgorszych fobii.

- Spokojnie - Liam próbował mnie uspokoić - Wróć do swojego pokoju i poszukaj jakiejś latarki, świeczek, czegokolwiek. A ja pójdę po jedzenie i zaraz wrócę, ok?

- Dobra - zgodziłam się niechętnie.

Brunet ruszył po schodach w dół, a ja wolnym krokiem zaczęłam iść do swojego pokoju. Potykając się kilkukrotnie o różne przedmioty, w końcu doszłam do biurka. Wyciągnęłam z niego zapalniczkę i zaczęłam zapalać wszystkie świeczki, które miałam w pokoju. Po chwili stworzyłam tak romantyczny nastrój, że poczułam się nieswojo. Co innego siedzieć tu samej, a co innego z najseksowniejszym chłopakiem pod słońcem. Nadal czekając na Liama, ściągnęłam z łóżka poduszki i położyłam je na podłodze. Usadowiłam się na nich i z napięciem wyczekiwałam chłopaka, który zjawił się po kilku minutach. Niósł w rękach ogromną tacę z dwoma szklankami, sokiem i czymś parującym. Położył ją przede mną, a sam usiadł obok.

- Co to? - zapytałam, patrząc na dziwne danie.

Wyglądało jak żółta, ciągnąca się papka. Gdyby nie to, że pachniała serem to pomyślałabym, że to budyń.

Ułamek szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz