Ja narkomanka

3.7K 67 4
                                    

Znowu siedziałam tutaj! Strzasznie mi gorąco! Ale przyjemnie!

Kręciło mi się w głowie, widziałam mój kochany wymarzony ogród.

Wstałam na chwiejących się nogach, które z trudem utrzymywały ciężar mojego ciała.

Otaczały mnie kwiaty, pachnące róże, fiołki i inne najprzeróżniejsze  rośliny.

Haha... Świeci słońce... zielono mi... ooo, samolot! eee, poleciał!

Spojrzałam na swoje ubranie i co? O kurwa! Co ja mam na sobie?!

Od kiedy to ja zakładam na letni spacer czarną retrową miniówkę, tego samego koloru gorset, żakiet z ćwiekami na ramionach, siatkowane rajstopy i... szpilki?

Dlaczego mam na sobie szpilki? Wyskoczyłam z niewygodnych butów jak opażona.

Moje stopy dotkneły ciepłej, delikatnej i  wilgotnej trawy.

Szłam dalej podtrzymując się o drzewa i inne rośliny, które wsuwały mi się do rąk.

Nie wszystkie były w stanie mnie utrzymać więc upadłam kilka razy. Ale byłam szczęśliwa.

Do diabła! Byłam tak zadowaolona, że mogłabym płakć ze szczęścia. Tak długo... tak długoo..

Moje rozmyślanie przerwał tak dobrze znany mi głos mojej siostry.

-Sam, Sami, Samanta... Siostrzyczko nie idź dalej...proszę...zatrzymaj się.!

Przystanełam i odwróciłam się napięcie. Upadłam na podłogę, mój ogród znikł, a przed oczami mi wirowało. Szczęście gdzieś się ulotniło...Spojrzałam w piękne brązowe oczy, mały nosek i usta zaciśnięte gniewnie w bladą cienką linie. Moja siostra świdrowała mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem, a mnie znowu poprawił się humor. Zaczełam się śmiać.

-Oj, siostrzyczko! Jak ja Cię kocham!- Rzuciłam się w jej ramiona. Przytuliła mnie mocniej i zaczeła szlochać.

-Siostro, nie martw się. Co się stało? Wszystko się ułoży. Wiesz, że nie lubię kiedy smutasz?- Spytałam z uśmiechem. Spojrzała na mnie, pokręciła przecząco głową i z oczu znów trysneły jej łzy.

Sam, dlaczego? Czemu to znowu zrobiłaś?- Pytała. Czy mogłam jej odpowiedzieć?

-Oj, Luci! Przesadzasz! A zostało mi trochę...Chcesz?

-Sam!

-No dobra! - Uniosłam ręce w gęscie obrony i zaczełąm się śmiać.

-Sami, wracajmy do domu. Proszę!

-Nie! Ja się świetnie bawię! Nie mam zamiaru jescze wracać!

-Sam proszę!

-Nie Luciano! -Krzyknełam i wstałam.

-Jak chcesz ale na pewno Cię tak nie zostawie!

Wypowiadając, a raczej krzycząc to zdanie, odeszła.

Znów zakręciło mi się w głowie i upadłam.

Pojawił się mój wymarzony ogród i ... znikł?

Ktoś potrząsnął mnie z ramiona.

-Sami, kochanie.?- przeszły mnie zimne dreszcze.

-Edłardo!- Krzyknełam i próbowałam wstać.

-Sam, porozmawiamy później.- powiedział oschle.

-Skarbie to nie to co myślisz.- Próbowałam się podnieść lecz nie mogłam.

Prochy zaczeły ustępować z organizmu.  Znikł mój dobry humor, zamiast niego pojawił się strach. Edłardo nie był facetem, z którym można było sobie żartować na temat narkotyków.

Za każdym razem kiedy wziełam, a on się o tym dowiedział to mi się obrywało. Ja pierdole... sam nie raz się najebie w trzy dupy a mnie nie wolno...

-Samanta wstań! - wyrwał mnie z moich myśli.

- Ed... Kochanie ja nie mogę.- spróbowałam jescze raz lecz nic z tego, ciało odmawiało mi posłuszństwa.  Nagle usłyszałam wycie syren policyjnych... O jaa!!!

-Aaaa... zwariowałeś?! Puszczaj mnie!!- Edłardo przerzucił mnie sobie przez ramie, pochylił się po moje buty i zaczął biegnąć w strone drzwi garażowych, nie zważając na moje protesty.

Ludzie na obkoło nas panikowali, wszyscy chcieli uciec przed glinami. W głowie zaczeło mi się rozjaśniać....domówka u Billegoo... Alkohol i fajki... taniec, a później... a później Edi  z tą całą lalunią Madii.. oni.. o kurwa! ... oni poszli na górę się pierdolić... po tem prochy.... po co wogóle się mną przejmował mógł mnie tu zostawić! Wokół nas pojawiło się 10 gigantów.

Ocho, pomyślałam, Edłardo zawsze dba o swoje bezpieczeństwo, a to oznacza, że pora urywać się z imprezy...Eh. znowu będę odstawiona do domu bez żadnych "ale".

Do dupy! Będąc tak zawieszona przez ramie Ediego myślałam co z naudy... nudy... nudy... o Luci!...łee nudy..Zaraz Luci!!!!

- Luciana!! Tu! tu..- zaczełam krzyczeć i się wyrywać. Mój "kochany" widząc moją reakcję wysłał po moją siostre dwóch swoich drybli, a z resztą i mną na ramieniu wycofał się do garażu gdzie stały najbardziej wartościowe pojazdy.! 

Ja narkomankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz