Porwanie

77 1 1
                                    

Obudziłam się, Johnny'ego nie było, musiał gdzieś wyjść. Także postanowiłam się ubrać i wyjść. Poszłam do naszej siedziby, być może go tam znajdę. Przecież musimy wymyśleć nowy plan na pozbycie się Vice Kings. Poszłam do jego biura, na stole zobaczyłam kawałek kartki, na której coś było zapisane. Zaczęłam czytać:
"Witaj, nazywam się Tanya, jeżeli chcesz jeszcze kiedyś zobaczyć Johnny'ego, przyjdź do opuszczonego budynku w Chinatown."
Przeraziłam się, ale od razu pobiegłam do Roz.
- Rozalia!
- Jak tam?
Pokazałam jej ten list.
- Sądzisz, że to pułapka? - zapytałam.
- Przypuszczam, że tak.. Tanya zawsze była sprytną babą.. Ale nie mamy innego wyjścia.
Po policzku spłynęła mi łza.
- Młoda nie martw się Johnny'emu nic nie będzie. Wierz mi. Przeżył postrzał w brzuch. Da radę.. A teraz chodź.. - przytuliła mnie i poszłyśmy.
Pojechałyśmy od razu do tego budynku, wcześniej oczywiścię się zaopatrzyłyśmy. Weszłyśmy do niego, było pełno VC. Rozalia - tak jak Johnny - nie zostawiła mi nikogo. Doszłyśmy do pokoju gdzie drogę "przerwał" nam jakiś duży czarny gościu.
- Wy przyszłyście po Johnny'ego tak? Tam jest. - odsłonił za sobą związanego Johnny'ego.
- Ty durnu czarnuchu.. Rozwiąż go. TERAZ!!
- Hmm.. Nie. - zaśmiał się, i prawie rzucił we mnie nożem.
Zaczęłyśmy z nim walczyć. Na początku było wszystko ok, ale pod koniec..
Rozalia uderzyła go w gardło. Ja pobiegłam od razu do Johnny'ego, i go rozwiązałam.
- Johnny, jesteś cały? - zapytałam.
- Nie.. Umarłem.. - zaśmiał się.
- Haha.. Ale śmieszne. - zaczęłam go rozwiązywać.
Nagle ten murzyn wyciągnął pistolet i strzelił w kogoś... W Rozalię. Johnny rzucił się na niego, a ja szybko pobiegłam do Roz i zadzwoniłam po karetkę.
- Roz.. Trzymaj się.. Karetka jest już w drodze!!
- Spokojnie młoda.. *kaszle*.. Będzię dobrze..
Johnny przybiegł.
- Johnny.. *kaszle*.. Za - Zaopiekuj się nią.. Li - Liczę.. Na.. Na.. Cie - bie..
Umarła..
Umarła..
Jebane Vice Kings..
Przytuliłam już nie żyjącą Roz, płakałam..
Czemu!?? ..
Płakałam coraz głośniej..
Czemu akurat ty.. Czemu.. ??!!
Wstałam i przytuliłam się do Johnny'ego.
- Nie martw się Annie.. Vice Kings, zapłaci za wszystko.. - pocałował mnie.
Gdy znajdę ich przywódcę, niech lepiej ucieka..

I Will Always Love You ♥Where stories live. Discover now