IV

3.2K 148 31
                                    

*następny dzień*

Obudziłam się o 6:00 za pomocą mojego "kochanego" przyjaciela, budzika. Z łóżka zerwałam się w natychmiastowym tempie i podbiegłam do szafy. Wybrałam zwykły biały crop top , czarną spódniczkę i tego samego koloru szpilki. Idealnie jak na rozpoczęcie roku.

Po ubraniu,pomalowaniu i ogólnym zrobieniu się na "normalnie" wyglądającego człowieka, zeszłam na dół zjeść śniadanie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ubraniu,pomalowaniu i ogólnym zrobieniu się na "normalnie" wyglądającego człowieka, zeszłam na dół zjeść śniadanie.

- Cześć Maddie, wróciłaś wczoraj bardzo późno, gdzie się podziewałaś? - zapytała mnie mama.

- Wiesz, poznałam takiego chłopaka i gadaliśmy i tak jakoś straciłam poczucie czasu, ale nie gniewasz się bardzo, nie?

-   Wiesz,Maddie... - na moją korzyść zadzwonił jej szef z prośbą o szybsze przyjście do pracy. Gdyby nie on,już dawno byłaby pogadanka, że rozmawiam z nieznajomymi, takie pierdolenie kotka za pomocą młotka  - pfff, wrócimy do tej rozmowy. Kanapki macie w lodówce, a i przekaż Hailey ,że wrócę dziś później. Paaa. - ta i jednak ta cała pogadanka się odbędzie, trudno, mamusia zmarnuje tylko 15 minut życia na gadanie, z którego i tak nic nie wyniosę.

Otworzyłam lodówkę i schowałam swoje kanapki do torby. Chwilę później, na dół zeszła Hailey.

- Cześć, mama kazała przekazać ,że wróci trochę później. A, i śniadanie masz w lodówce.

Siostra mruknęła coś pod nosem i poszła w stronę łazienki.

Zerknęłam na zegar. 7:15. Przystanek miałam dość daleko, więc stwierdziłam,że czas już wychodzić. Ubrałam różową bomberkę i założyłam na ramię czarną torbę. Pierwszy dzień, a my mamy już lekcje. PATOLOGIA!

Na przystanek doszłam w około 10 minut. W tym samym momencie, nadjechał autobus. Weszłam do busa i kierowałam się na koniec. W Nowym Jorku, zawsze z naszą paczką siadaliśmy z tyłu. Był to nasz zwyczaj. Na szczęście, siedzenia były tam wolne. Usiadłam,oparłam głowę o szybę i zaczęłam rozmyślać jak będzie mi się tu żyło. Tak, wiem ten temat bardzo często pojawia się u mnie w głowie, ale serio jestem ciekawa,a w sumie jednocześnie się boję.

Do szkoły przyjechałam po upływie max. 5 minut. To niesprawiedliwe, przystanek mam mega daleko od domu, ale szkołę od przystanku już nie tak bardzo. Czemu nie może być na odwrót?!

Wyszłam z busa i udałam się do szkoły. Czułam jak wszyscy mi się przyglądają, albo szepczą na mój temat. Normalnie,bym się wkurzyła i przywaliła niektórym chłopakom za teksty w stylu "Ej, widzisz jaka dupa" , ale jestem nowa i mogę im to wybaczyć.

Weszłam do budynku i od razu poszłam do sekretariatu. Po dość długich poszukiwaniach, znalazłam go, odebrałam klucze do szafki na książki, plan lekcji i udałam się do szatni. Zostawiłam kurtkę i pobiegłam na salę gimnastyczną. Byłam już spóźniona, wszyscy już siedzieli na sali, a więc, gdy weszłam wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Od razu zaczęły się szepty. Przeprosiłam cichutko i poszukałam wzrokiem klasy 3b. Gdy w końcu znalazłam, podbiegłam tam i usiadłam obok wychowawczyni. Starsza kobieta, siwe włosy, wyglądała na sympatyczną.

Dyrektor zamiast kontynuować swój monotonny, będący w każdej szkole, nudzący tak samo każdego ucznia,wykładzik na temat zasad,klas i innych pierdół, wpatrywał się we mnie, z resztą tak jak każdy. Czułam się dość nieswojo, Z resztą każdy by się czuł, gdyby przerwał jakże "ważny" apel i gdyby ponad tysiąc osób patrzyło tylko i wyłącznie na niego. Po chwili, dyrektorek, którego już nie lubię , zaczął mówić dalej. Jakoś minęło to 35 minut i mieliśmy rozejść się do klas,aby omówić z wychowawcami plany lekcji itp.

Jak to ja, zgubiłam swoją klasę, a akurat na planie nie było napisane, w której klasie odbywa się dana lekcja. Zadzwonił dzwonek na lekcje, a ja dalej nie znalazłam klasy. Super, pierwszy dzień, a ja wyszłam już na ofermę. Nigdy,mi się to nie zdarzało.

Stwierdziłam, że nie mogę się załamywać i zaczęłam na własną rękę szukać klasy. Zapukałam do klasy 334 i na moje szczęście, zobaczyłam moją wychowawczynię. Znowu to samo, wszyscy zaczęli się gapić,a nauczycielka przerwała swój monolog. Po raz kolejny już dzisiaj przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam w pustej ławce z tyłu klasy.

Sandy, bo tak nazywała się nasza wychowawczyni,okazała się być spoko osobą. Pierwszy dzień, a ona planuje już wycieczkę. Fajnie, prawda?

Gdy zostało już 10 minut do dzwonka, drzwi klasy otworzyły się z hukiem i....

-----------------------------------------------------------------------------------------------

                  Przepraszam,przepraszam,przepraszam

Nie było bardzooo długo rozdziału,ale miałam tak jakby małe problemy ,które razem tworzyły jeden NAPRAWDĘ ogromny problem!

                  Jeszcze raz bardzo przepraszam!

 ♥ Bardzo, ale to bardzo dziękuję za wszystkie gwiazdki i wyświetlenia! ♥

 Od teraz,postaram się ograniczyć te moje problemy i dodawać rozdział chociaż raz w tygodniu☻

Dziękuje za wszystko i miłego dnia/nocy ♥




Nie jestem tania,kochanie.../L.DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz