Rozdział 3

5.9K 260 3
                                    

Ze snu brutalnie wyrwał mnie ogromny huk. Poderwałam się z łóżka tak szybko, że aż zakręciło mi się w głowie. Zamrugałam i spojrzałam na mężczyznę który stał w drzwiach i patrzył się prosto na mnie. To on zapewne nie umiał otwierać drzwi tylko wchodził do pomieszczeń niczym tornado. Oboje patrzyliśmy sobie prosto w oczy w całkowitej ciszy. Nie wiedziałam jak się zachować. Instynktownie przesunęłam się do samego oparcia łóżka, obserwując go uważnie. Nie wiedziałam co zamierza zrobić. Słychać było tylko nasze oddechy i to mnie przerażało. Odważna strona mnie, chyba właśnie wyszła się przejść w najmniej odpowiednim momencie.

Podszedł do mnie, a mi serce podeszło do gardła. Podniosłam głowę do góry by móc na niego spojrzeć i po raz kolejny odsunęłam się jak najdalej od niego, na sam kraniec łóżka. Lecz to nie powtrzymało go od brutalnego złapania mnie za rękę i z zadziwiającą łatwością podniósł mnie na równe nogi po czym szarpnął mną w stronę wyjścia. Zaczynało mnie powoli irytować to, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że umiem chodzić i mimo wszystko nie musi po raz kolejny ciągnąć mnie wszędzie niczym szmacianą lalkę.

– Nie musisz ciągle mną tak szarpać i ciągnąć. Jakbyś nie zauważył mam nogi i to dwie. Umiem chodzić. – Słowa same jakoś opuściły moje usta, nie mając nad tym żadnej kontroli. Moja zła przyjaciółka chyba postanowiła wrócić w najmniej odpowiedniej chwili.

Nic się nie odezwał tylko spojrzał się na mnie z mordem w oczach, prowadząc mnie nadal w nieznanym mi kierunku. Wychodząc z pokoju, przeszliśmy przez różne korytarze i pomieszczenia, przez co przez myśl mi przeszło, że jeśli miałam tu zostać, będę potrzebować mapy. Ten dom był ogromny, niczym labirynt.

W pewnym momencie stanęliśmy przed dużymi drewnianymi drzwiami. Mężczyzna otworzył je, po czym bez ostrzeżenia, po prostu wepchnął mnie do środka o mało nie tracąc równowagi. Sądząc po ogromnych regałach z książkami i dużym mahoniowym biurku byliśmy, jak przypuszczałam, w jego gabinecie. Zamknął za sobą drzwi, po czym nie zwracając na mnie uwagi podszedł do mini barku nalewając sobie whisky do kryształowej szklanki.

– Nie za wcześnie? – spytałam, czego od razu pożałowałam. Powinnam się uspokoić i zamknąć się, dopóki on nie wyjaśni mi o co tu naprawdę chodzi.

Na szczęście rzucił moją uwagę mimo uszu, mocno zaciskając swoją szczękę. Powstrzymał się w przeciwieństwie do mnie od zbędnego komentarza i przechylił na raz całą szklankę alkoholu. Odstawiając ją z głośnym hukiem, odwrócił się w moją stronę i oparł się plecami o barek. Uważnie mi się przyglądając po chwili powiedział:

– I co ja mam z tobą zrobić? – spytał, swoim niskim i chrapliwym głosem.

– Sam mi powiedz. Coś mi podpowiada, że wiesz więcej niż zwyczajny facet który kupuje sobie dziwkę. – Może nie powinnam, a może właśnie powinnam, tego mogłam się przekonać jedynie grając z nim w otwarte karty. Na moje słowa lekko się zaśmiał.

– Bystra jesteś. Sądziłem, że będziesz małą przestraszoną dziewczynką, którą zamknę bez skrupułów w piwnicy i poczekam spokojnie, aż ten cały syf się skończy. Jednak, okazałaś się inna. Twarda, odważna i nie boisz się tak jak trzęsłaby się ze strachu, każda inna dziwka z burdelu Johna. – Cholera, wiedział. Teraz miałam pewność. Musiałam rozegrać wszystko znacznie inaczej. Nie mogłam ściemniać, ani udawać, że to nie ja znalazłam się w samym środku gówna.

– Więc, co zamierzasz? – spytałam.

– O to samo zamierzałem zapytać ciebie. Co chciałaś zrobić? Jaki miałaś plan? Bo zapewne pokrzyżowałem plany tobie, droga Lily i twojemu kochankowi, Johnowi. – Jego chytry uśmieszek sprawił, że przez ułamek sekundy chciałam zrobić mu krzywdę, jakkolwiek marne szanse bym miała. Mimo to wypuściłam cicho powietrze przez usta i przymknęłam na chwilę oczy. Nieco się uspokajając, odsunęłam jedno z krzeseł od biurka i na nim usiadłam. Zarzuciłam sobie nogę na nogę i skrzyżowałam ręce na piersi. 

– To prawda, zrobiłeś to, Richardzie – powiedziałam z pewnością siebie, lekko się uśmiechają. Po jego minie wnioskowałam, że go nieco zaskoczyłam. – Nie zamierzam ułatwiać ci sprawy.

– Och, ja tobie również – powiedział, podchodząc do mnie – Więc co? Będziemy się bawić w kotka i myszkę? – położył swoje dłonie na oparciach krzesła i zbliżył swoją twarz do mojej na tyle, że mogłam poczuć na sobie, jego oddech. 

– Jeśli brakuje ci rozrywki możemy się pobawić, ale to ja tu będę kotem. – Ostatnie słowa wyszeptałam, jeszcze bardziej zbliżając się do niego. Lubiłam swoją odważną stronę. Nie cierpiałam tej która była słaba i bezbronna. Miałam dość ciągłego strachu.

– Nie rozśmieszaj mnie moja mała, myszko. – Na jego słowa przewróciłam oczami – Wiem, że John chciał żebyś trochę u mnie poszpiegowała, żeby coś na mnie znaleźć, ale już teraz zdradzę ci pewien sekret. Nie uda ci się to. Nie znajdziesz nic, co mogłoby pogrążyć mnie i moje imperium. Od razu się domyśliłem, że coś jest nie tak, kiedy to zaproponował mi kupno ciebie. Zaczął pierdolić mi jakieś farmazony, że powinienem mieć zabawkę na stałe. Mógł się bardziej postarać to może bym mu uwierzył, że chcę dla mnie dobrze, a mój kret nie musiałby niczego się dowiadywać. – Po tych słowach odsunął się do mnie i poszedł nalać sobie kolejnego drinka.

– Udałeś dobrego przyjaciela i się zgodziłeś. Wydałeś na mnie kupę kasy. Warto było? – spytałam.

– Jeszcze nie wiem – odpowiedział. – Co ci obiecał w zamian? – na jego słowa prychnęłam.

– A jak myślisz? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

– Tylko nie mów, że wolność – powiedział, po czym się zaśmiał, myśląc, że zareaguje tak samo. Moje milczenie mówiło samo za siebie. – Czyli jednak jesteś trochę głupia – westchnął i pokręcił głową jakby nie mógł uwierzyć w moją decyzję.

– Dlaczego jesteś taki zdziwiony? Przecież wiesz co tam się dzieję każdego dnia. – Zabolało mnie trochę to, że wyśmiał moje małe marzenia o wolności.

– Jesteś w jego podziemnym świecie odkąd pamiętam. Tańczyłaś, zabawiałaś klientów. Dziewczyny jakie jak ty nie powinny być aż tak naiwne i myśleć, że gdy zdobędziesz trochę informacji, John wypuści swojego ptaszka ze złotej klatki. Po za tym co to za pomysł? Myślałaś, że zabawa w szpiega ci się uda?

– W porządku! - krzyknęłam – Myślałam, że mi się uda. Znajdę cokolwiek co cię pogrąży, wrócę do Johna niczym bohater narodowy, a on mnie wypuści i zacznę żyć jak zwyczajna dziewczyna! Sądził, że dasz się omamić, stracisz czujność przeze mnie. Zadowolony? – z tych wszystkich emocji wstałam z krzesła i zaczęłam krążyć po pokoju, czując jak serce próbuje się wyrwać z mojej klatki piersiowej.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo. Teraz wiem już naprawdę wszystko - odpowiedział, ze spokojem w głosie, co podniosło mi jeszcze bardziej ciśnienie.

– Co zamierzasz? - spytałam, zadając mu te same pytanie po raz drugi.

– Kupiłem cię, jesteś moja. To chyba oczywiste co zamierzam. – Nie dla mnie...




Behind blue eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz