Volpina

1.5K 47 8
                                    

Dziewczyna tępo wpatrywała się w jasną, oświetloną przez wiosenne, popołudniowe słońce ścianę. Jej zawsze porządnie uczesane, kasztanowe, włosy teraz były w całkowitym nieładzie, a oczy miała całe czerwone i opuchnięte od płaczu.
Dopiero teraz pojęła co zrobiła całemu Paryżowi jak i swoim największym idolom. Najgorsza jednak była swiadomość, że nie ma już szans na zdobycie Miraculum. Zawsze była wielką fanką superbohaterów, marzyła by w przyszłości stać się którymś z nich. Tak bardzo imponowało jej dobro jakie czynią bezinteresownie wobec innych. Tak chciała pomagać. Wiedziała jednak, że przez swoje kłamstwa straciła możliwość na spełnienie marzeń.

Po kilku minutach bezczynnego siedzenia przeniosła się na ogromne łóżko i wtuliła się w poduszkę, chciała odpocząć od tego wszystkiego, jednak coś nie dało jej spać. Momentalnie otworzyła szeroko oczy i podniosła się do pozycji siedzącej. Na beżowym, niewielkim biurku znajdowało się malutkie, czerwone pudełeczko.

- Czy to możliwe? Nie, nie - szeptała z niedowierzaniem, z każdym krokiem zbliżając się do pożądanego przedmiotu. Uniosła szkatułkę i delikatnie uchyliła wieczko, po czym dostrzegła naszyjnik ze złotą zawieszką w kształcie lisiego ogona. Chwilę się zawahała, jednak szybko wyciągnęła wisiorek i włożyła go na szyję.

- Co się...? - Nie dokończyła. Przed nią pojawiło się malutkie stworzonko przypominające wyglądem lisa. Było w kolorze rudym z białymi fragmentami.

- Hej Lila, jestem Ginger*, twoja kwami - przemówiła lisiczka z wielkim entuzjazmem.

- Moja... kwami? - rzuciła szatynka nie kryjąc zaskoczenia. Ginger zaczęła opowiadać przerażonej i zmieszanej Lili o tym co ją czeka.

- No i na koniec: żeby się przemienić, musisz powiedzieć 'Ginger, pomachaj ogonkiem'** gotowa? - dokończyła lisiczka.

- Nie nadaję się Ginger, oni wszyscy mnie nienawidzą - westchnęła i ponownie opadła na łóżko.

- Nie uważasz, że nadszedł czas żeby to zmienić? Mistrz Fu musiał mieć powód, by cię wybrać. - Zatrzepotała uszkami i przytuliła się do dziewczyny, która wewnątrz biła się ze sobą.

- Ginger... - zaczęła niepewnie szatynka.

- Kochana nie... - Stworzonku nie było dane dokończyć.

- Ginger, pomachaj ogonkiem - powiedziała okazując nieco większą odwagę, by po chwili zniknąć pod maską Volpiny. Jej kakaowe włosy przy końcach zmieniły odcień na pomarańcz, by w końcu przerodzić się w całkowitą biel. Miała na sobie pomarańczowy, lateksowy kostium, z jaśniejszymi i ciemniejszymi elementami. Do pasa przywiązany miała charakterystyczny dla lisów puszysty ogon, a na głowie znajdowała się para dość dużych uszu.

- Ginger? Boję się - szepnęła.

Na dworze już dawno zapadł zmrok, a na granatowym sklepieniu można było dostrzec niewielkie punkciki, oraz srebrny księżyc w pełni. Volpina otworzyła duże okno w swojej sypialni i używając magicznego fletu szybko znalazła się na jednym z dachów, który rzekomo był miejscem spotkań Biedronki i Czarnego Kota i to właśnie tam zdaniem Ginger miała czekać.

- Chat? - szepnęła zdezorientowana Ladybug, widząc lisią superbohaterkę.

- To nie możliwe! Przecież ją pokonaliśmy! - mówiła już nieco głośniej i złapała za rękę swojego partnera.

- Nie martw się My Lady, sprawdzę to - powiedział wyrywając dłoń z jej uścisku i ruszył do przodu.

- Nie, Chat Noir, pójdziemy razem, jak drużyna. - Uśmiechnęła się do niego i ponownie chwyciła jego rękę.

- Volpina - mruknęła powierniczka Miraculum biedronki ukazując przy tym swoje zdenerwowanie.

- Proszę, wysłuchajcie mnie! - Lisica momentalnie wstała, przerażona tym niespodziewanym najściem. Nie była gotowa.

- Co możesz mieć do powiedzenia? - wtrącił się Kocur starając się trzymać ukochaną w bezpiecznej odległości od podejrzanej.

- Ja, wiem, że to zabrzmi jak nieprawda i nie winię was jeśli mi nie uwierzycie, bo patrząc na to obiektywnie sama sobie bym nie uwierzyła. Po tym jak was potraktowałam, szczególnie biebie Biedronko, czułam się fatalnie, nie wiedziałam jak to naprawić. Potem jakimś cudem na moim biurku pojawiło się małe pudełko, w którym znajdowało się Miraculum. Nie mam pojęcia dlaczego mogłam zostać wybrana, uważam, że jestem ostatnią osobą, która na owe Miraculum zasługuje. Jeszcze raz przepraszam, teraz zniknę z waszego życia na dobre - skończyła, gdy łzy na nowo wezbrały w jej szmaragdowych oczach.

- Nie ufam jej - oświadczył Chat bojąc się o Biedronkę. Bardzo mu na niej zależało. Za to Ladybug przyjęła szczere przeprosiny od razu i przytuliła Volpinę.

- Nie martw się o mnie Kici, coś mi mówi, że tym razem nie kłamie - rzekła do Kota i we trójkę na chwilę spoczęli w uscisku.

- Wy... wierzycie mi? - Załkała szatynka odklejając się od dwójki bohaterów.

- Jeśli moja Kropeczka ci ufa, to ja też - zaśmiał się Chat obejmując w talii Biedronkę.

- Spokojnie, nie zamierzam ci zabierać chłopaka. - Roześmiała się Volpina przyglądając się parze.

- To nie jest mój chłopak. - Granatowowłosa odepchnęła blondyna od siebie.

- Nie? To was zeswatam, cudownie wyglądacie razem! - oświadczyła wesoło.

- Zrób to! - krzyknął uradowany Czarny Kot.

Po kilku bitych godzinach Volpina wróciła do domu i znów zmieniła się w Lilę.

- Miałaś rację Ginger, nie było tak źle. - Uśmiechnęła się szeroko, po czym momentalnie udała się do łóżka i zapadła w sen.

-------------------------

* Nie bijcie za to imię, totalnie nie miałam pomysłu xD
** No tak, formułka tez mojego autorstwa, myślałam nad nią chyba 2 dni :^

No to taka mała odskocznia od naszych genialnych shipów, postanowiłam dać Lili Miraculum i zmienić jej charakter na lepszy i zrobić z niej LadyNoir shiper :3 akcja oczywiście dzieje się po 24 odcinku, pomijając wizytę Mari u Mistrza Fu 😂

Dzięki za przeczytanie i przepraszam za błędy ^*^

Komentarze, gwiazdki=motywacja :<

Miraculous | One Shots ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz