Dopiero wtedy Justin zaczynał kojarzyć wszelkie fakty. Zaczynał rozumieć nagłe zniknięcie Hope, krwawienia z nosa, złe samopoczucie oraz docierało do niego czemu dziewczyna nosi na głowie czapkę. Jednak jeszcze nie był w stanie dopuścić tego w pełni do siebie.

- Co masz na myśli?- zaczął niepewnie, jakby bał się odpowiedzi. Do jego oczu zaczęły napływać łzy, które próbował dusić w sobie. Czas jakby zaczął zwalniać dla nich obydwojga.

- Justin.. Ja.. Ja umieram Justin- wydusiła z siebie po chwili Hope- I nie da się mi pomóc- kończąc zdanie z jej oczu znów zaczęły wypływać łzy. Jednak nie była sama, kiedy do blondyna dotarło znaczenie jej słów i uświadomił sobie, że jego przypuszczenia nie są już tylko złudzeniami, również przestał powstrzymywać łzy. Zacisnął mocniej pięści, jednak w żaden sposób nie pomagał mu to w opanowaniu ich.

Po krótkiej chwili podszedł do Hope i mocno ją do siebie przytulił.

- Nie możesz się poddawać- powiedział- Nie teraz. Nie gdy cię odzyskałem- wyszeptał i pocałował jej czoło. A z ust Brow wydał się głośniejszy szloch, który próbowała stłumić, poprzez wtulenie się w bluzkę chłopaka- Jestem z tobą i nigdzie się nie wybieram. Ale ty też nie możesz się poddać- odsunął się od niej i zaczął uważnie przyglądać się jej twarzy. Zmęczonej i smutnej twarzy. Jednak dla niego dalej była śliczna, wyjątkowa, była dla Justina kimś kogo nigdy nie chciałby stracić- Hope- zaczął nie pewnie- Ja.. Jesteś piękna- dokończył po chwili i uśmiechnął się słodko do dziewczyny. Jednak nie było to co chciał jej powiedzieć, wiedział jednak że nie jest jeszcze w pełni gotowy.

Hope słysząc to zaczerwieniła się i otarła mokre smugi z twarzy chłopaka, po czym stanęła na palcach i cmoknęła go w policzek.

- A ty jesteś wyjątkowy- wyszeptała i mocniej wtuliła się w klatkę przyjaciela, jednak od czasu kiedy go odnalazła i lepiej poznała, chciała żeby nie był tylko jej dziecięcą miłością. Lecz prawdziwą.. Jednak prawda jest taka, że nie może tak być- przynajmniej tak się jej wydawało- ponieważ ona ma niedługo umrzeć i nic, ani nikt tego nie zmieni.



- Mówisz poważnie?- nie dowierzała Hope, której usta i oczy rozszerzyły się w kształcie litery "o" i intensywnie wpatrywały się w chłopaka. Rozmawiali już tak od ponad godziny, dziewczyna czuła się lepiej niż kiedykolwiek. Nie myślała o chorobie, o przeszłości czy nawet przyszłości, liczyła się dla niej teraźniejszość, którą spędzała w towarzystwie Justina, oczywiście również opowiedziała mu o białaczce, on natomiast odrzekł, że będzie dobrze i znajdzie dawcę, chodź by miał on pojechać na koniec świata. Chłopak opowiadał jej o wszystkim co wydarzyło się po jej odejściu. Głównie to o związku Holly i Danego.

- Myślisz, że w takiej sprawie bym cię kłamał?- zaśmiał się blondyn na widok twarzy dziewczyny.

- Nie wierze!- krzyknęła dziewczyna- Muszę ich zobaczyć- wstała gwałtownie, jednak po chwili tego pożałowała kiedy poczuła, że zaczyna się jej robić słabo. Nagle pobladła a jej ciało stało się jak z plasteliny, nie mogła sama ustać na nogach. Na szczęście Justin od razu to zauważył i złapał dziewczynę, którą potem usadził na swoich kolanach, głaszcząc uspokajająco policzek. Hope po chwili otworzyła zamknięte przez ten cały czas oczy i spojrzała się prosto w karmelowe tęczówki przyjaciela, od których w tym momencie biło zmartwienie i troska- Już dobrze- wyszeptała i delikatnie się uśmiechnęła.

Justin jednak nie był tego taki pewny. Już wcześniej zauważył, że dziewczyna jest bardzo osłabiona, podejrzewał, że może być o spowodowane niedożywieniem, bo był pewien na 99%, że Hope często nie je. Nagle wpadł mu do głowy genialny pomysł.

What Do You Mean?Where stories live. Discover now