Rozdział 1

9K 302 17
                                    

Podłoga wyłożona czerwonym dywanem, słabe światło, które oświetlało mi drogę i ten okropny zapach. To był ostatni raz, kiedy szłam tym korytarzem. Ostatni raz, kiedy opuszkami palców przejeżdżałam po zimnej ścianie, kiedy czułam ten smród i słyszałam krzyki dobiegające zewsząd. W końcu będę mogła stąd wyjść. Tak bardzo o tym marzyłam. Od dnia w którym się tu znalazłam. Początki były ciężkie jednak z czasem nauczyłam się z tym żyć i z całych sił próbowałam oszukać samą siebie. Mówiłam sobie, że dam radę, że znajdę sposób. Wyjdę stąd i zacznę od nowa. Nauczę się żyć, jak normalna dziewczyna. Myślałam o tym, żeby pójść do szkoły, wynająć mieszkanie, zakochać się. To były piękne marzenia, lecz wiedziałam, że to tylko moja fantazja. Dostałam jedynie namiastkę tego wszystkiego za okropnie wysoką cenę. Mówi się, że nic nie jest za darmo i to prawda. Musiałam zgodzić się na jego warunki i zrobić to czego ode mnie oczekiwał. Przez to, co przeszłam stałam się odważna i twarda, lecz gdzieś tam w głębi duszy okropnie się bałam. Miałam nadzieję, że niczego nie schrzanię i pójdzie wszystko zgodnie z planem, a moja mała fantazja o wolności stanie się realna. Możliwe, że los będzie po mojej stronie i oszukam samego diabła. Śniłam o tym, że pewnego dnia, odzyskam to, co mi zabrano siłą.

Stanęłam przed dobrze mi znanymi drzwiami, przymknęłam na chwilę powieki i wypuściłam powietrze przez usta. Nigdy nie będę gotowa bardziej niż teraz. Z tą myślą weszłam do środka, gdzie niemal od razu podeszły do mnie dwie dziewczyny, każąc mi usiąść przed toaletką. Jedna z nich zrobiła mi mocny makijaż, a druga zaczęła czesać i poprawiać moje włosy, które musiały dzisiaj nienagannie wyglądać. Na koniec jedna z nich przyniosła złoty satynowy szlafrok z kapturem, który nałożyły na mnie, zakrywając moją twarz. Miałam być dzisiaj wyjątkowa. Czymś najlepszym tego wieczoru. Wisienką na jebanym torcie. I stało się. Z głośników rozbrzmiał męski głos, a po moim ciele przeszedł dreszcz.

Ostatnia dziewczyna. Tradycyjnie najlepszą zostawiliśmy dla was na koniec. Zna biegle pięć języków. Cnota gwarantowana. Cena wywoławcza sto tysięcy dolarów.

Robiąc kilka kroków do przodu, znalazłam się na samym środku okrągłej sceny, która otoczona była szybą. Za nią na fotelach siedziało czterech zapewne obrzydliwie bogatych mężczyzn, którzy teraz myśleli o tym, co ze mną zrobią, gdy mnie kupią. Gdy stanę się ich własnością, ich uległą. Dla nich jest to cudowna perspektywa niedalekiej przyszłości, dla mnie nie koniecznie. Wiedziałam, co mnie czeka, od dnia, w którym tu się znalazłam. Od początku pragnęłam wolności i żeby ją chwycić, musiałam jedynie spełnić ich warunki.

Po kilku sekundach najpierw ściągnęłam kaptur z głowy, co sprawiło, że wszyscy ujrzeli moją twarz, a ich reakcja mówiła sama za siebie. Chcieli mnie. Wszyscy. Byłam pewna, że będzie to zacięta walka o mnie, a raczej o to, co mam jeszcze najcenniejsze w swoim życiu. Pociągając za złoty sznurek, który oplatał moje ciało, satynowy materiał z szybkością światła zsunął się po moim ciele. Jeden z nich przegryzając swoją dolną wargę, swoim spojrzeniem skanował całe moje ciało. Od moich stóp, po moją kobiecość i piersi aż do mojej twarzy, na której się zatrzymał. Jego wzrok wręcz całą mnie przeszywał, jednak zachowałam kamienny wyraz twarzy i zaczęłam odgrywać najgorszą rolę w moim życiu.

Słysząc pierwsze takty muzyki, zaczęłam kusząco poruszać swoimi biodrami, obracając się przy tym dokoła, by mogli obejrzeć mnie całą, z każdej strony. Robiłam wszystko, aby doprowadzić ich do czystego szaleństwa. Moje dłonie odwiedziły niemal każdy zakamarek mojego ciała, którym cały czas seksownie poruszałam. W myślach powtarzałam sobie, że muszę przetrwać. Dla wolności.

Sto tysięcy, sto pięćdziesiąt, dwieście, dwieście pięćdziesiąt, trzysta, czterysta tysięcy. Cena za moje ciało szła coraz wyżej i wyżej, aż w końcu moje ciało stało się warte milion dolarów. Mimo to cena nie zatrzymała się, było wręcz przeciwnie. Rosła tak samo szybko, jak na początku licytacji. Cena sięgała już ponad pięćset milionów. Aż w końcu jeden z mężczyzn chyba się zirytował tym wszystkim i zaoferował za mnie okrągły miliard. Zapanowała cisza. Nawet muzyka przestała grać, a wszyscy z szokiem wymalowanym na twarzy wręcz wgapiali się w młodego chłopaka, który postanowił dzisiaj nieco opróżnić swoje konto bankowe.

Miliard po raz pierwszy, po raz drugi i sprzedane ! Po odbiór prosimy się zgłosić osobiście.

Męski głos dobiegający z głośników w końcu ucichł, a licytacja dobiegła końca. Sama do końca nie wierzyłam w to, że ktoś chciał dać za mnie tak obrzydliwie wysoką ilość pieniędzy. W pewnym momencie jeden z ochroniarzy złapał mnie za przedramię i pociągnął w nieznanym mi kierunku. W ciągu kilku minut zaprowadził mnie do jednego z pokoi, karząc mi czekać, na mojego nowego właściciela.

Tak jak kazał, tak i zrobiłam. Usiadłam na brzegu łóżka, czekając na mężczyznę, który mnie kupił. Nie musiałam długo czekać, gdy do środka wszedł młody chłopak z lekkim zarostem, który jedynie dodawał mu uroku, mając na sobie czarny, dopasowany garnitur. Od razu wstałam z łóżka i z opuszczoną głową czekałam, jak pies na jego rozkazy. Bałam się, że moje najgorsze chwile w życiu mogą się dopiero zacząć, mając jednocześnie ogromną nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Chciałam po prostu przetrwać to wszystko bez strachu i bólu.

– Podnieś głowę do góry. – Jego niski, męski głos przepełniony seksowną chrypą dotarł do moich uszu, co sprawiło, że po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Jeszcze nigdy nie słyszałam tak pociągającego głosu u mężczyzny. Zrobiłam to, co mi kazał. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jego brązowe oczy. Stanął za moimi plecami, a jego usta dotknęły płatek mojego ucha. – Obym tego nie żałował. A teraz już czas na nas – wyszeptał, po czym złapał mnie za nadgarstek i wręcz pociągnął mnie w stronę wyjścia. Nie tego się spodziewałam. Coś tu było nie tak.

Po kilku minutach znaleźliśmy się na zewnątrz, a uczucie wolności pochłonęło mnie całą. Zaczęłam sobie wyobrażać, że nie ma obok mnie mężczyzny, który mnie kupił, a ja właśnie uciekałam z miejsca, w którym spędziłam prawie całe swoje życie. Czułam się wolna, jak ptak, czując w głębi serca, że uda mi się jeszcze normalnie żyć, że dam radę ze wszystkim. Podmuch zimnego wiatru sprawił, że na moich ustach pojawił się uśmiech. Nie pamiętałam, kiedy czułam coś podobnego. Jednak musiałam zejść szybko na ziemię i wziąć się w garść, bo czekało na mnie nie lada wyzwanie.

Trzymając mnie nadal mocno za nadgarstek, dosłownie wepchnął mnie do swojego samochodu i mocno trzasnął drzwiami za mną. Podskoczyłam na sam dźwięk i obserwowałam jak brązowooki wsiada do środka obok mnie, na miejsce kierowcy, po czym odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. To nie tak miało wyglądać, nie takie informacje dostałam. On nie zachowywał się tak, jak powinien. Każdemu innemu facetowi, który kupiłby sobie właśnie nową zabawkę, nie śpieszyłoby się tak bardzo i z jego majątkiem raczej sam osobiście by tym się nie zajmował. Jednak miałam pewne sekrety, a mężczyzna, który siedział tuż obok mnie, mógł również mieć swoje tajemnice...

Behind blue eyesWhere stories live. Discover now