Nadchodziła długa, chłodna noc. Świat pogrążył się w żałobie. Głucha cisza zaglądała do pustych domów, niosąc ze sobą echo szczęku stali i odgłosów konających. Kłęby kurzu wciąż zalegały nad zbiorową mogiłą, skrywając ciała przyjaciół i wrogów. Ostatnie promienie zachodzącego słońca okalały Masjaf, spływając wraz z krwią po zimnych murach twierdzy.
Na jednej z wież, najbardziej dotkniętej zniszczeniami, majaczyła czarna ludzka sylwetka. Choć wśród mroku i zgliszczy przypominała bardziej cień śmierci niż człowieka. Ów szkielet stał nieruchomo na spróchniałej platformie, pod którą niegdyś znajdował się stóg siana, a teraz zionęła bezkresna przepaść.
Duma bijąca z jego postawy była jedynie ułudą dla zmęczonych oczu, które nie mogły dostrzec opuszczonych bezsilnie ramion i silnych drgawek, targających całym ciałem. Podarta szata i zakrwawiony płaszcz odbierały mu wszystko, cały szacunek jakim był dotąd otaczany, czyniąc z niego tchórza.
Tchórza, który uciekł z pola bitwy, skazując swych towarzyszy na pewną śmierć...
Na jego bladej twarzy malowało się wiele emocji. Mocno zaciśnięte białe zęby i rumiane usta ułożone w wąską kreskę, wygięte grymasem złości, ale i żalu. Prosty, lekko zmarszczony nos, sugerujący odrazę nie tylko do smrodu zwłok, lecz również do własnej osoby.
I wreszcie oczy, stanowiące apogeum tej burzy. Szeroko otwarte w niemym przerażeniu, przekrwione, ze zwężonymi czujnie źrenicami. Tak wielkie, a tak małe. Piękne, lecz odpychające. Łagodne, lecz groźne. Pełne blasku, lecz czarne.
Wypełnione uczuciami, lecz puste...
Stał, bez duszy, wciąż trzymając miecz w prawej dłoni, a lewy rękaw kołysał się lekko na wietrze.
YOU ARE READING
Ostatni Skok Wiary
FanfictionTen fanfic może nie przypaść wszystkim do gustu, bo skupiłem się głównie na opisie uczuć i wewnętrznych rozterek, dlatego jest ubogi w dialogi (a przynajmniej pierwsza część). Mam nadzieję, że znajdą się osoby, które po przeczytaniu uronią chociaż j...