Rok 1 [ edytowane]

1.5K 74 1
                                    

(1472 słowa)

-Wszystkiego najlepszego Floro!- powiedziała entuzjastycznie mama. Lekko się zaczerwieniłam. Nie lubie być w centrum uwagi. Czuję sie z tym dziwnie..
Uśmiechnęłam się i jednym podmuchem zgasiłam wszystkie świeczki.

Uwielbiałam chwile spędzane z rodzicami. Jednak przez ich pracę, było ich coraz mniej.
Mimo wszystko Auror ma dużo obowiązków.
- No mała musimy ci coś powiedzieć ... Tak naprawdę to...- mówił, gdy nagle przerwał mu list, który wpadł przez drzwi.
Podbiegłam do niego. Zdecydowanie bardziej mnie interesował niż kolejnym nudny monolog mojego ojca odnośnie całodniowego grania na komputerze. Przecież to jest bardzo kreatywne i rozwijające zajęcie.
Czyż nie ?

Szybkim ruchem otworzyłam kopertę.
- Hogwart? Czy ja? Ja się dostałam?- spytałam zdezorientowana.
-Niespodzianka- odparł zrezygnowany- no ale musisz wiedzieć że....- znowu nie dałam mu dojść do słowa.
Byłam podekscytowana, nareszcie mogłam poznać innych magów!
Już nie będę musiała ukrywać swoich magicznych mocy przed mugolami. Wymyślać kolejne głupie tłumaczenia. Zazwyczaj nie miały one sensu, ale zawsze wierzyli.
Jacy oni potrafią być nawni, chociaż pewnie sama bym uwierzyła.

-Przepraszam, że ci przerwałam tato. Chciałeś coś powiedzieć?- spojrzałam w jego stronę.

- Wiesz skarbie wyleciało mi z głowy- uśmiechnął się fałszywie, a mama obrzuciła go piorunującym spojrzeniem.

Gdybym wtedy mi powiedział..
Może cała historia potoczyła się inaczej ?
****

Nareszcie nadszedł ten czas~!

Na ulicy Pokątnej kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy.
Książki, pióra oraz inne drobiazgi.

Brakowało mi już tylko różdżki.
- Skarbie pójdź do Ollivandera , my musimy coś jeszcze załatwić.
Spotkamy się przed sklepem, dobrze?
-Okej! - powoli weszłam do budynku. Ostudził mnie zapach drewna i starości. Głównie starości, lecz wnętrze wyglądało pięknie.

-Dzień dobry!- powiedziałam wchodząc.
Sklep wyglądał na pusty.
- A dzień dobry. Pewnie przyszłaś zakupić różdżkę? Zaraz coś przygotuję.- z za lady wsunęła się sylwetka starego mężczyzny. Podał mi jedną z nich.
Czarodziej wyglądał na zmęczonego.
Jego włosy były rozwiane na wszytskie strony tworząc artystyczny nieład.

- Dalej dziecko machnij nią- kiedy wykonałam ruch, z półek zaczęły spadać różne papiery.
- Nie, nie ta- powiedział stanowczo. Podał mi kolejną.
I tak przez 10 minut. Nagle poczułam taką jakby więź? Dziwne uczucie wypełniło moje ciało.
Trudno to opisać

- Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że ta będzie idealna- uśmiechnęłam się do zmęczonego staruszka.
W jego oczach było widać ulgę.
-O 11 cali, Tarnina, włókno ze smoczego serca , odpowiednio giętka- powiedział dumnie.
Zapewne się ucieszył, w końcu się udało.
Czułam to samo, nareszcie koniec!
Teraz juz mam wszystko czego potrzebuje.

Po zakupach  udałam się waz z rodzicami na peron 9 i 3/4.
Co dziwne było tam dużo mugoli?
Peron nie wyglądał jakoś nadzwyczajnie.

-Mamo ? Gdzie on jest ?-spytałam przyglądając się tłumom.
-Tutaj- złapała mnie i razem przebiegłyśmy przez mór.
-Dziwi mnie, że mugole nigdy go nie odkryli- powiedziałam zdziwiona.

Kiedy znalazłyśmy się na peronie, mama odprowadziła mnie do najbliższego przedziału.
Pomachałam jej i wbiegłam do wagonu.
Byłam trochę zdezorientowana całym zajściem.
To jest moja pierwsza wyprawa do Hogwartu.
Postanowiłam poszukać jakiegoś wolnego przedziału.
Na początek wolałam usiąść sama i w spokoju poczytać swoją ulubioną książkę.
Poszukiwania były ciężkie, lecz nareszcie go znalazłam.
Wolny przedział! Od zawsze byłam nieśmiałym dzieckiem i trudno nawiązywałam znajomości,
Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Spokój i cisza.

Serio jesteś w Slytherinie? || Fred Weasley [ Edytowane]Where stories live. Discover now