Po dotarciu na plażę od razu pokierowałem się w stronę baru, gdzie miał na mnie czekać Kim. 

Zająłem pierwszy wolny stolik i zacząłem się rozglądać, czy czasem już gdzieś nie siedzi. Niestety nigdzie go nie było. Znając życie ojciec postanowił zabrać go w niezwykle ważne miejsce powiadamiając go dopiero kilka minut przed. Wyciągnąłem z kieszeni swoich spodni przestarzały telefon i wysłałem sms'a do Jongina. 

Do: Kai

15:34

Gdzie jesteś? Czekam! 

Od: Kai 

15:36

Spokojnie! Będę za 10 minut. Mam dla ciebie niespodziankę! 

Zdziwiony zablokowałem telefon nie odpisując. Niespodziankę? Szczerze czasem nienawidziłem Joingina za to, że kochał mnie tak rozpieszczać. Przy każdym naszym spotkaniu zawsze przynosił jakiś mały prezencik, który kosztował pewnie więcej niż całe moje życie. No cóż. 

Było tak jak powiedział. Chłopak zjawił się po dziesięciu może piętnastu minutach. 

-No więc...miałeś dla mnie niespodziankę?-naprawdę chciałem mieć to już za sobą. Bałem się, że zaraz wyskoczy z całą paradą i festynem. Tak był do tego zdolny. Z wielkim uśmiechem na twarzy wyciągnął swój telefon i zaczął czegoś szukać. Nie rozumiejąc z tego kompletnie nic zmarszczyłem brwi nadal siedząc w ciszy. Po około minucie pokazał mi jakiś wieżowiec, który wyświetlał się na jego ekranie. 

-Co to?-prychnąłem mając go za największego idiotę na świecie. Jeśli tą niespodzianką był jakiś nowy bank jego ojca, czy coś to naprawdę gratuluję pomysłu. Wywróciłem oczami na samą myśl o tym co zaraz usłyszę. 

-Myślę, że miejsce pracy tutaj będzie ci odpowiadać.-uśmiechnął się szeroko, a ja prawie spadłem z krzesła. Praca? W miejscu, o którym nie miałem pojęcia? No świetnie! Rozumiem, że chciał mi pomóc ale nie sądzę, że w tak wielkiej korporacji będą chcieli jakiegoś studenta. 

-Zaraz...jakiej pracy?-spojrzałem na niego jak na wariata. 

-Okazało się, że potrzebują jakiejś sekretarki. Z tego co dowiedziałem się od ojca jest to siedziba banku znajdującego się w Santa Monica. Od razu pomyślałem o tobie. Proszę Lu! Zgódź się chociaż na rozmowę!-złożył ręce błagając. Mu chyba zależało na pracy dla mnie bardziej niż mi samemu. Cóż za ironia losu. 

-Eh no dobra. W sumie co mi szkodzi.-mruknąłem, a Jongin od razu się wyszczerzył. 

-Jutro do mojego ojca przyjeżdża prezes tej całej korporacji. Mogę coś o tobie wspomnieć i przy odrobinie szczęścia zostaniesz kimś więcej niż marnym sekretarzem.-spojrzał na mnie niepewnie. Wiedział, że nienawidzę tego gdy załatwia wszystko swoim statusem, a także swojego ojca. Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć i zaprotestować on już uciekł żegnając się w błyskawicznym tępie. Jak widać wszystko miał zaplanowane co do sekundy. To oczywiste, że bym się nie zgodził ! Rozbawiony wywróciłem oczami. 

~*~ 

-Mama?-spytałem, gdy usłyszałem, że ktoś odebrał telefon. Przeglądałem jakiś katalog, który listonosz zostawił w drzwiach. Był to katalog mody z kolekcją letnią, na którą i tak nigdy nie będzie mnie stać. 

-Witaj Lu!-usłyszałem ciepły głoś starszej kobiety. Od razu uśmiechnąłem się sam do siebie, gdy usłyszałem ten piękny koreański akcent, który nie jest zniszczony tym amerykańskim.

-Mam nadzieję, że cię nie obudziłem?-spytałem ciepło przerzucając kolejne strony gazet. Jeżeli nie uda mi się w roli sekretarza, zawsze mogę zostać modelem. Przecież nie wyglądam, aż tak źle. Nie wliczając tych kilku zbędnych kilogramów, które wpadły przez przepyszne regionalne dania. 

⭐Sugar Daddy || HunHan⭐Where stories live. Discover now