Rodział 1

4.4K 296 48
                                    

Życie w Los Angeles to chyba marzenie każdego z nas. Mi udało się je spełnić po całych dwudziestu latach swojego życia. Malibu! Brzmi pięknie, prawda? Co prawda całe te mieszkanie jest wielkości łazienek w galeriach i naprawdę ciężko gdziekolwiek postawić nogę, ale mieszkając jedynie w dwie osoby myślę, że nie jest tak źle. Plus czynsz nie jest jakąś kosmiczną ceną. Niestety aktualnie nie miałem pracy. Za wszystko płaciła moja mama. Cały czas jakiejś szukałem, ale kto by chciał przyjąć księgowego na pierwszym roku? Nadawałem się jedynie do czyszczenia kibli w KFC, a już nawet tam nie było wolnych miejsc. 

Leżałem własnie w łóżku przeglądając snapy znajomych. Był weekend więc nigdzie się nie spieszyłem. Mój współlokator wyszedł gdzieś z samego rana, więc zostałem sam. Pewnie w potanowił zrobić zakupy, bo od tygodnia wiało tu pustkami. Zmarnowałem sporo czasu na wylegiwaniu się. W końcu musiałem nadrobić cały ten tydzień! Życie studenta wcale nie było takie piękne. Kilka godzin spędzonych na uczelni, a następne kilka z nosem w książkach, a po tym wszystkim szukanie jakiejkolwiek pracy. Nie miałem pojęcia co było ze mną nie tak, skoro nawet w sklepie na kasach mnie nie chcieli. 

O godzinie dziesiątej postanowiłem wstać i zrobić coś ze sobą. Obiecałem sobie, że codziennie rano będę biegał, ale tylko na gadaniu się skończyło. Otworzyłem komodę i wyciągnąłem z niej dresy oraz bluzę z Adidasa.

-Może dziś...-mruknąłem do siebie pod nosem zakładając to co wybrałem. Wiedziałem, że i tak nie wyjdę z domu choćby na minutę, więc okłamałem samego siebie. Zrezygnowany przeczesałem włosy i powędrowałem w stronę kuchni. Otworzyłem lodówkę z nadzieją, że znajdę chociaż jakiś kawałek kurczaka, jednak stało tam tylko mleko i serek topiony. Świetnie! Na pewno zrobię z tego pokaźne śniadanie. Poirytowany wyciągnąłem mleko i wziąłem kilka dużych łyków. Może nie spowodowało to sytości, ale zapełniłem swój żołądek do czasu, aż Baek nie przyjdzie z zakupów. O ile w ogóle na nie poszedł. Odsłoniłem rolety, a światło słoneczne poraziło moje oczy. Wyglądało na to, że zapowiada się naprawdę gorący dzień, czyli kolejny powód dla którego nie warto wychodzić z domu. Widok z tego małego okienka wcale nie był oszałamiający.  Miałem widok na sąsiedni wieżowiec, a patrząc w dół widziałem chodnik i pełno ludzi. Zniesmaczony pokręciłem głową i odstawiłem karton mleka na zagracony stół. Po jakiejś godzinie bezczynnego siedzenia usłyszałem jak ktoś przekręca zamek w drzwiach i po chwili wchodzi prosto do kuchni z wielkimi torbami. Oczywiście był to Baek. Nic nie mówiąc zlustrowałem go zrezygnowanym wzrokiem. Miał na sobie spodenki, bluzkę na krótki rękaw i rozwiane przez wiatr włosy w każdą możliwą stronę. 

-Żyjesz?-spytał lekko zmieszany. 

-Tak. A czemu pytasz?-zmarszczyłem brwi siadając na krześle obok okna. 

-Po prostu wyglądasz jakbyś ostro w nocy zabalował.-zaśmiał się pod nosem wyciągając zakupy i układając w lodówce. 

-Skąd wiesz Baek...Może ominęła cię zajebista impreza.-mruknąłem pod nosem wcale go do tego nie przekonując. Chłopak jedynie się zaśmiał. Nie wiem czy był to śmiech rozbawienia, czy może raczej współczucia. 

-Powinieneś w końcu wyjść z domu i coś ze sobą zrobić.-powiedział kończąc wyciągać zakupione produkty. Ja natomiast nic nie odpowiedziałem.

~*~ 

Chyba trochę posłuchałem rady Byuna i wyszedłem z domu kierując się na plażę. Oczywiście przebrałem się w coś innego, bo mimo początku kwietnia temperatura sięgała trzydziestu stopni. Umówiłem się tak z Jonginem. Właściwie to on załatwił mi mieszkanie w Malibu. Poznałem go w te wakacje i naprawdę polubiłem. Szczerze mówiąc to dzięki niemu jeszcze tu w ogóle byłem. Mimo tego, że mama przesyłała mi jakieś pieniądze na konto, to on często dawał mi na to życie. Jeszcze nie do końca wiedziałem jak mam mu się odwdzięczyć za to wszystko, ale mam nadzieję, że nie będę musiał oddawać wszystkiego co do centa. 

⭐Sugar Daddy || HunHan⭐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz